Kropli cztery pawich garść,
w deski zdrewniałe ludzkich
dram, doznań bliskich o krok
trawle, aż do zdumiałej lilii.
Głośna stęchła wyrzeźbiła
do nocnej burzy w kredensie.
Huczna pieśń wybrzmiała bo
utracone słów zapadło w sen.
Niemal zabolało w samo dno,
jednak oddało po stu kroć
tego co samo się wyrzekło,
w setny dzień pogrom ustało.
Leniwym krokiem skacze do nas.
Błahym fasonem tka nas w dno.
Mieli sobie trzy róże, tak słodkie,
tak frywolne, ale w końcu suche.
Niemal bawi się cudny kat,
w odmętach górskich skał.
Weseli się do mszy tonu,
a jednak nie do kota bawara.
Ceni se jedno życzenie ducha,
jedno pyknięcie dobosza,
jedno kwieciste uchwycenie,
sceny jednej prostej nuty.
YOU ARE READING
Hard Mode
PoetryZbiór wierszy. Można rzec tak: wiersz o trudnej (według mnie) treści, nic co wydaje się że jest oczywiste, jednak może się okazać zupełnie inne, może bardziej skomplikowane albo jednak proste. Oczywiście ich tematem jest wszystko co może dotyczyć: ś...