10

3.7K 155 28
                                    

,,Znowu poniedziałek"- z taką myślą szłam na śniadanie. Skończył się weekend i zaczęła się nauka. Najgorsze było jednak to, że miałam dzisiaj trzy lekcje z Malfoy'em. Wiedziałam, że będzie chciał się na mnie zemścić za to, że go wczoraj uderzyłam. Co tym razem mi zrobi? Na samą myśl o tym rozbolał mnie brzuch. Usiadłam przy stole w Wielkiej Sali. Pytanie numer jeden na dzisiaj: jak przez cały dzień trzymać się z daleka od tego blondasa? Na przerwach mogłam go jakoś unikać, ale na eliksirach siedzieliśmy razem w ławce i wątpię, żeby Snape pozwolił mi się przesiąść. Musiałam coś wymyślić. Symulować ból brzucha i pójść do Skrzydła Szpitalnego? Nie, nie powinnam tracić kolejnych lekcji i tak mam mnóstwo zaległości. Zostaje tylko jedna opcja. Muszę go przeprosić i liczyć na to, że da mi spokój. Postanowiłam, że napiszę mu liścik. Wyjęłam z torby pióro oraz kawałek pergaminu i napisałam:

,,Przepraszam, że zdzieliłam Cię księgą w brzuch. Obiecuję, że już więcej nie będę Cię biła podręcznikami, ani resztą szkolnych przyborów. Darujesz mi?"

Nabazgrałam szybko i schowałam kartkę do torby. W samą porę, bo dosiadł się do mnie David. Przywitał mnie szerokim uśmiechem.
- Opowiadaj, co tam u ciebie słychać? – zagadał i zajął się przygotowywaniem śniadania.
- Hmm... – przygryzłam wargę, nie wiedząc od czego zacząć – Na prawdę dużo się dzieje. Tyle nowych rzeczy, osób, miejsc. To wszystko jest niesamowite!
- Znalazłaś sobie jakiś nowych znajomych, lepszych niż ten wymoczkowaty Morgan lub pacan Malfoy? – spytał, krzywiąc się, kiedy wymawiał nazwiska ślizgonów.
- W zasadzie to...Jesz kanapki z dżemem i żółtym serem!? – spojrzałam na niego zszokowana. David właśnie wkładał sobie do ust tosta z serem obficie posmarowanego wiśniową marmoladą.
- Chcesz spróbować? – spytał z uśmiechem. Pokręciłam przecząco głową. Daruję sobie takie przysmaki. Wzięłam do ręki rogalika i nalałam sobie kawy. Kątem oka zobaczyłam, jak do sali wchodzi Malfoy. Spojrzał w moją stronę i uśmiechnął się złośliwie, po czym dosiadł się do grupki ślizgonów.
- Mogę cię o coś spytać? – odezwał się nagle David. Przytaknęłam niechętnie. Bałam się, czego może dotyczyć pytanie – Masz chłopaka? Wiesz, kumple ciągle mnie o to pytają...
- Współczuję – odparłam, chociaż wiedziałam, że liczył na inną odpowiedź. Zanim jednak zdążył się ponownie odezwać, dopiłam ostatni łyk kawy, chwyciłam niedojedzonego rogalika w rękę i wyszłam z Wielkiej Sali.
Poszłam na zajęcia z Historii Magii. Większość osób traktowała tę lekcję, jako okazję do drzemki. Pewnie bym do nich dołączyła, gdyby nie kawa, którą wypiłam na śniadanie. Starałam się więc robić notatki, ale zrezygnowałam, kiedy nauczyciel trzeci raz zaczął opowiadać tę samą historię. Gdy lekcja dobiegła końca, tłum zaspanych uczniów powoli zaczął opuszczać klasę i iść w kierunku lochów, gdzie miały się odbyć Eliksiry. Ja jednak po drodze spotkałam ducha Norberta, więc postanowiłam chwile z nim porozmawiać.
- Cześć Norbert – zawołałam wesoło.
- Witaj koleżanko. Właśnie cię szukałem – odparł duch - Zostawiłaś swój zeszyt pod obrazem Elizabeth Brown. Chciałem ci go przynieść, ale niestety wszystko przeze mnie przenika – powiedział z żalem. Spojrzałam na niego przerażona. Ten zeszyt to mój pamiętnik. Pamiętam, że wyjmowałam go, żeby zapisać sobie jakąś nazwę, a potem go gdzieś odłożyłam. Miałam ochotę sama sobie przywalić. Jak można być, aż taką sierotą!?
- Zaprowadzisz mnie w to miejsce, gdzie zostawiłam mój zeszyt? – spytałam Norberta, jednocześnie powtarzając sobie w myślach, jaką jestem idiotką.
- Oczywiście – odparł zadowolony duch.
- To o szesnastej spotkajmy się pod biblioteką – zaproponowałam.
- Będę punktualnie – usłyszałam odpowiedź Noberta i rzuciłam się biegiem w kierunku lochów. Przez rozmowę z duchem byłam już mocno spóźniona. Weszłam do sali, kiedy pozostali uczniowie zajęli już swoje miejsca i zajęli się wypakowywaniem podręczników. Spóźniłam się zatem najwyżej dwie minuty. Nie uszło to jednak uwadze profesora Snape'a.
- Spóźniłaś się – powiedział nauczyciel z kpiną – Masz dzisiaj szlaban u mnie o szesnastej. A teraz siadaj na miejsce.
Ze spuszczoną głową klapnęłam na krzesło obok Malfoy'a. Byłam załamana perspektywą spędzenia w towarzystwie Snape'a poniedziałkowego popołudnia. W dodatku umówiłam się już z Norbertem.
- Skoro wszyscy już są – zaczął, podkreślając słowo ,,wszyscy" i spojrzał w moją stronę – sporządzicie eliksir nasenny. Macie na to dwie godziny. Mam nadzieję, że tym razem się nie pozabijacie – znowu posłał mi spojrzenie pełne pogardy – Do roboty!
Wyjęłam podręcznik i spojrzałam na spis treści. Z łatwością odnalazłam właściwy eliksir.
- Znalazłam go – oznajmiłam chłopakom.
- Brawo – skwitował z sarkazmem Malfoy.
- Proszę o ciszę! – powiedział profesor.
Zaczęłam czytać listę składników. Co chwilę mnie mdliło: oczka żuka, sok z pijawek, wyschnięte nóżki tarantuli i śluz gnoma. Co ci czarodzieje piją? Chyba wole mieć nieprzespaną noc, niż wypić coś takiego. Spojrzałam na nasz kociołek. Malfoy już nalał do niego jakąś ciemnozieloną wydzielinę, a teraz kroił coś na desce. Zrobiło mi się słabo widząc blondyna z nożem w ręce. To mi przypomniało o tym, że miałam go przeprosić. Wyjęłam kartkę i mu ją podałam. On rzucił na nią okiem, wziął pióro i coś mi odpisał. Następnie oddał mi piergamin. Nie zdążyłam jednak przeczytać co dopisał ślizgon, bo kartkę wyrwał mi Snape.
- Może pochwalicie się całej klasie, o czym ze sobą piszecie? – spytał, mrużąc gniewnie oczy. Podał mi kartkę, nakazując mi przeczytać ją na głos. Spojrzałam niepewnie na blondyna, ten skinął głową, na znak, że mogę to zrobić. Odchrząknęłam.
- Napisałam do Malfoy'a: ,,Przepraszam, że zdzieliłam Cię księgą w brzuch. Obiecuję, że już więcej nie będę Cię biła podręcznikami, ani resztą szkolnych przyborów. Darujesz mi?", a on mi odpisał: ,,Przebaczę Ci, jeśli uda Ci się rozśmieszyć Nietoperza lub..." - w tym miejscu przerwałam, bo zobaczyłam, co jest dalej. Podniosłam wzrok znad kartki i spojrzałam na Snape'a. Stał blisko, patrząc na mnie wyczekująco. Jego tłuste włosy, w dziwny sposób odbijały promienie słoneczne. Wszystkie kosmyki były tak dokładnie przylizane do jego głowy, że nie odstawał nawet najmniejszy włos. Wszystkie żele i pianki modelujące mogły się schować.
Wybuchłam niekontrolowanym śmiechem, wszyscy patrzyli na mnie, jak na wariatkę, póki nie doczytałam ostatniego zdania, które napisał Malfoy:
- ,,Przebaczę Ci, jeśli uda Ci się rozśmieszyć Nietoperza lub przekonać go, żeby dla odmiany umył włosy."
- Pan Malfoy też ma dziś u mnie szlaban o szesnastej – warknął wściekły profesor.

Pod koniec lekcji okazało się, że nasza trójka uwarzyła najlepszy eliksir, co mnie trochę podniosło na duchu. Najbardziej ucieszyłam się jednak z tego, że mamy dzisiaj Opiekę Nad Magicznymi Stworzeniami i spotkam Hagrida. Wyszłam z klasy Snape'a i poszłam prosto pod chatkę olbrzyma.
- Dzień dobry, profesorze – przywitałam go.
- O cholibka! Witaj, Emmo. Przestraszyłaś mnie. Jak ci się podoba Hogwart? – spytał zaskoczony Hagrid.
- Jest...hmm...taki inny. Jedyny w swoim rodzaju.
- Zobaczysz, niedługo będzie dla ciebie jak dom – powiedział i poklepał mnie po ramieniu tak mocno, że prawie się przewróciłam.
- O! już są wszyscy! To świetnie, nie uwierzycie co dziś dla was przygotowałam! Chodźcie za mną! – powiedział szczęśliwy olbrzym.
Ruszyliśmy drogą prowadzącą do lasu. Miałam nadzieję, że nie będziemy musieli do niego wchodzić, bo wyglądał przerażająco.
- Hej, możemy pogadać? – zaczepił mnie ktoś.
- Jasne – odparłam zanim zobaczyłam, że to Zack.
- Chciałem Cię przeprosić, za ten zakład. Nie chciałem Cię skrzywdzić. Wiesz... podobasz mi się i chciałem z tobą spędzić trochę czasu, ale bałem się, że Malfoy powie o tym moim rodzicom. Postanowiłem więc założyć się z nim, aby niczego się nie domyślił.
- Dobrze, rozumiem. Ale nie licz, że Ci szybko wybaczę – powiedziałam po chwili.
- Nie liczę – odparł chłopak i puścił do mnie oko.
- No, jesteśmy na miejscu! – krzyknął Hagrid – To są Numiki – powiedział i pokazał ręką na stado malutkich zwierzątek. Numiki miały brązowo-białe futerko i kształt około pięciocentymetrowej kuleczki.

- Dobierzcie się teraz w pary i wybierzcie jedno zwierzątko. Będziecie opiekować się nimi przez tydzień. Musicie je codziennie karmić, wyprowadzać na dwór i się z nimi bawić. Jeśli dobrze wykonacie zadanie, kolor futerka waszego Numika powinien zmienić się na różowy. Jeśli jakiejś parze się nie uda, to nie zaliczy ona moich zajęć, co będzie się wiązało z chodzeniem na dodatkowe lekcje Opieki Nad Magicznymi Stworzeniami – wszyscy jęknęli i zaczęli dobierać się w pary. Sama zaczęłam rozglądać się za kimś, z kim mogłabym opiekować się Numikiem. Zobaczyłam, że w moją stronę zmierza kilku chłopaków.
- Cześć, masz parę? – spytał jeden z nich, stając niebezpiecznie blisko mnie. Zaczęłam myśleć nad odpowiedzią, kiedy znowu odezwał się Hagrid:
- O cholibka! Zapomniałbym! Dyrektor prosił, aby w ramach integracji między domami, wasze pary składały się z jednego ślizgona i jednego gryfona. To oznacza panno West, że nie może być pani w parze z koleżanką z pokoju!- powiedział i spojrzał znacząco w stronę paplających blondynek. Zaczęło się wielkie zamieszanie. Kłótnie, sprzeczki i dyskusje. Nikt nie chciał być w parze z kimś obcym. Nawet Malfoy miał problem, bo otoczyło go stado gryfonek, mających nadzieję, że wybierze którąś z nich.
- Hej, masz parę? – spytał mnie Zack, który wręcz do mnie przybiegł, kiedy usłyszał, co powiedział Hagrid.
- Jak widać nie mam – oparłam i zrobiłam wymowny ruch ręką.
- A chcesz być ze mną? – spytał, a ja uniosłam brwi i spojrzałam na niego pytająco – oczywiście być ze mną w sensie w parze.
- Niech stracę – odparłam i lekko się uśmiechnęłam, po czym dodałam:
- Chodźmy wybrać zwierzaka.
- Dobra. Co powiesz na tego? – spytał chłopak i wskazał ręką na jednego z Numików.
- W sumie nie różni się niczym od innych, ale jest słodki – powiedziałam i wzięłam stworzonko na ręce.
- To postanowione – zgodził się z moim wyborem brunet i delikatnie pogłaskał naszego nowego pupila.
- Czemu wybraliście takiego gniota? – podszedł do nas Malfoy.
- Dzięki za twoją opinię, Malfoy. Ona nas tu wszystkich tak baaardzo obchodzi – odparłam sarkastycznie.
- I słusznie, bo jestem z wami w parze – powiedział jakby od niechcenia blondyn.
- Co!? Chyba śnisz? Para to dwie osoby, jakbyś nie wiedział – odparłam.
- Nie, Anderson. Jakbyś nie zauważyła, jest nas nieparzyście, co oznacza, że musi być jedna trójka. Powiedziałem to temu profesorkowi i on zgodził się, abym do kogoś dołączył. Ja wybrałem oczywiście mojego kumpla – oznajmił Malfoy i poklepał Zacka po ramieniu.
- Czy już wszyscy mają parę? – spytał nauczyciel. Odpowiedziało mu ciche mruknięcie.
- W takim razie koniec lekcji. Weźcie swoje Numiki i opiekujcie się nimi starannie.

Pobiegłam do Hogwartu było już bardzo późno, za godzinę miałam szlaban i spotkanie z Norbertem. Postanowiłam jak najszybciej znaleźć ducha. Biegałam po całej szkole i go wołałam. Niestety nigdzie go nie było. Zrezygnowana poszłam pod klasę Snape'a. Zobaczyłam, że Malfoy już tam na mnie czeka. Oboje weszliśmy do sali.

Draco and Emma - inna historia (zakończone )Where stories live. Discover now