29

2.6K 136 31
                                    

  Patrzyłam na niego bardzo zdziwiona. Czy ja na pewno dobrze usłyszałam? Czy on mnie spytał, co sądzę o jego wyglądzie? Nie miałam pojęcia, co odpowiedzieć. Dodatkowo myślenia nie ułatwiała duchota i ścisk panujący w pociągu. Wzięłam głęboki wdech.
- Tak, jesteś. Z obiektywnego punktu widzenia – odpowiedziałam wymijająco.
- W takim razie, ty też jesteś bardzo ładna, oczywiście obiektywnie patrząc – odpowiedział chłopak poprawiając swoją platynową grzywkę. A ja nie wiem dlaczego uśmiechnęłam się.
Dalszą rozmowę przerwały nam drzwi, które otworzyły się, kiedy stanęliśmy na stacji. Jako, że byłam o nie oparta, straciłam równowagę. Próbując uchronić się od upadku złapałam się najbliższej rzeczy. Okazała się nią szata Malfoy'a. Niestety ślizgon był równie zaskoczony jak ja i chwile później oboje wylądowaliśmy na podłodze peronu. Miałam nadzieję, że nikt tego nie zauważył, bo dokoła panowało dosyć duże zamieszanie. Starałam się rozejrzeć, ale nie było łatwo, zważywszy na fakt, że Malfoy przygniatał mnie do posadzki. Zepchnęłam go z siebie i wstałam lekko się chwiejąc. Podniosłam wzrok i zobaczyłam jak pozostali uczestnicy naszej ,,wycieczki" patrzą na nas zszokowani. Mina Snape'a – bezcenna.
Szybko z blondynem wsieliśmy z powrotem do pociągu, w którym tłok znacznie się zmniejszył. Nawet znalazło się jedno wolne miejsce siedzące, niedaleko nas. Jako, że byłam jedyną kobietą w promieniu metra pomyślałam, że na nim usiądę. Uprzedził mnie jednak Malfoy i rozsiadł się na moim miejscu z szerokim uśmiechem. Obrażona obróciłam się do niego plecami. To był błąd. Po chwili poczułam czyjeś ręce na mojej talii i mocne pociągniecie w tył, na skutek którego usiadłam na kolanach ślizgona.
- Nie wydurniaj się, Malfoy – powiedziałam próbując bezskutecznie wstać.
- Puszczę cię, jeśli przyznasz, że Ci się podobam – wyszeptał mi do ucha Malfoy.
- To ja jednak wolę siedzieć.
Mijaliśmy w ciszy kolejne stacje, aż pociąg zatrzymał się na stacji ,,Młociny" i usłyszeliśmy komunikat ,,Stacja końcowa, prosimy o opuszczenie pociągu." Oczywiście, tylko ja i Łukasz zrozumieliśmy, co on oznacza, ale chłopak dla reszty przetłumaczył go na angielski. Wszyscy podeszliśmy do drzwi i już mieliśmy wyjść, kiedy usłyszeliśmy surowy głos Snape'a:

- A wy gdzie się wybieracie? Jedziemy dalej!
- Ale przecież... – zaczął Łukasz, ale widząc minę dyrektora od razu zamilkł.
Po chwili drzwi się zamknęły i pociąg ruszył. Gdy tylko wjechaliśmy w czarny tunel, zaczął gwałtownie przyspieszać, tak że wszyscy musieliśmy się czegoś złapać, żeby nie upaść. Po chwili zaczęło mi się robić słabo. Poczułam więc ogromną ulgę, kiedy zaczęliśmy zwalniać. W końcu stanęliśmy. Rozejrzałam się. Ta stacja różniła się od innych. Przede wszystkim była dużo szersza i miała tylko jedno wyjście. Dodatkowo na ścianach namalowana była plaża i lekko falujące morze.
- Witam serdecznie wszystkich! – przywitała nas lekko zmanierowanym angielskim kobieta stojąca na peronie. Była to blondynka w średnim wieku z łagodnymi rysami twarzy. Miałam wrażanie, że skądś ją znam.
- Dzień Dobry – cicho mruknęliśmy.
- Nazywam się Barbara Polak i jestem dyrektorką tej wspaniałej szkoły – zaczęła kobieta z przesadnym entuzjazmem.
- Pan zapewne to dyrektor Albus Dumbledore? – zwróciła się pani Polak do Snape'a.
- Nie, niestety Dumbledore już nie jest dyrektorem Hogwartu, a ja miałem zaszczyt objąć jego stanowisko – wyjaśnił Snape siląc się na życzliwość.
- W takim razie bardzo przepraszam. – powiedziała wesoło kobieta.
- Jestem Severus Snape. – przedstawił się chłodno Nietoperz.
- Miło Pana poznać, Panie Snoopie. – radośnie zaświergotała dyrektorka, nie zdając sobie sprawy z gafy, jaką popełniła. My zauważyliśmy jej błąd i próbowaliśmy powstrzymać wybuch śmiechu.
– Nazywam się SNAPE – powiedział zły dyrektor, głośno i powoli wymawiając ostatnie słowo.
- Oczywiście – odparła niczym nie zrażona pani Barbara. Po czym nachyliła się w naszą stronę i szepnęła:
- Chciałabym usłyszeć, jak on mówi Barbara – puściła nam oko, co nas bardzo rozbawiło, a wręcz rozwścieczyło Snape'a. Co prawda nie słyszał on ostatniej uwagi, ale i tak miał powody do niezadowolenia.
- Witam, więc jeszcze raz wszystkich w naszej szkole! Jest to najnowsza placówka magiczna w Europie. Otworzona została 10 lat temu i jako, że jest to okrągła rocznica, postanowiliśmy zorganizować międzyszkolny konkurs magiczny. Zaprosiliśmy młodzież z całego świta, bardzo nam więc miło, że przyjechaliście i wy. Więcej na temat konkursu usłyszycie wieczorem, więc nie będę was zanudzać – powiedziała wesoło i ponownie puściła do nas oko.
- Ona jest kompletnym przeciwieństwem Nietoperza. Już nie mogę się doczekać tego tygodnia – szepnął mi na ucho Malfoy. Uśmiechnęłam się. Miał rację. Im bardziej pani Polak była radosna, tym bardziej zły był Snape.
- Znajdujemy się na stacji metra pod naszą szkołą. Jako, że oba te obiekty były budowane w tym samym czasie mogliśmy sobie pozwolić na takie udogodnienia. Oczywiście żaden mugol się tu nie dostanie, bo użyliśmy tysiące różnych zabezpieczeń...
- Przepraszam, a co gdyby tak, jak do naszej szkoły, przyszli tutaj śmierciożercy? – spytałam. Wszyscy spojrzeli na mnie zdziwieni.
- Przed śmierciożercami też mamy zabezpieczenia – odparła kobieta już trochę mniej radośnie – Zapraszam na górę! – powiedziała i wszyscy ruszyliśmy za nią. Weszliśmy na szerokie schody i zaczęliśmy wspinaczkę. Szłam z przodu z Malfoy'em, a za nami, w tyle szedł Łukasz, który pomagał wchodzić Tomowi. Obaj nie wyglądali na szczęśliwych.
- Ładnie wyglądasz z rumieńcem na twarzy – zagadał do mnie ślizgon, przez co jeszcze bardziej poczerwieniałam.
- Co się z tobą stało Malfoy? Normalnie powiedziałbyś, że wyglądam, jak burak.
- Nie powiedziałem, że nie wyglądasz jak burak, bo wyglądasz – powiedział chłopak, ale nie brzmiało to tak jakby chciał mi dokuczyć.
- Ty za to jesteś tak blady, że mógłbyś być synem młynarza – odparłam.
- Kto to jest młynarz? Jakiś mugolski władca? – spytał zdezorientowany chłopak. Moja riposta zatem przestała być ripostą. Zaczęłam, więc mu wyjaśniać:
- Młynarz to człowiek, który pracuje...
- Żartowałem, wiem, kto to młynarz – zaczął się ze mnie śmiać ślizgon. Poczułam się urażona.
- Pacan z ciebie.
- Ale i Tak Ci się podobam – powiedział z wyższością chłopak.
- Wcale, że nie. Ubzdurałeś to sobie – mówiłam oburzona.
- Przyznaj, że Ci się podobam.
- Nie – powiedziałam stanowczo.
- Podobam.
- Nie! – powtórzyłam jeszcze głośniej.
- Powiedz: tak albo Cię pocałuje. – zaczął mnie szantażować.
- Co!? – zawołałam poirytowana.
- Zła odpowiedź – powiedział wesoło chłopak. Przystanął, przyciągnął mnie do siebie i trzymał tak, że nie mogłam mu uciec. Co prawda byłam w takim szoku, że nie mogłam się w ogóle ruszyć, ale chłopak tego nie wiedział. Zanim się spostrzegłam dotknął moje usta swoimi i delikatnie pocałował.

Draco and Emma - inna historia (zakończone )Unde poveștirile trăiesc. Descoperă acum