1

11.2K 319 57
                                    

 Szłam długą ulicą, wzdłuż której stały szeregi niczym nieróżniących się domów. Wszędzie przystrzyżone trawniki i dopucowane do połysku samochody. Trudno, mi więc było znaleźć to miejsce, którego szukałam. Spojrzałam na wyświetlacz trzymanego w ręce telefonu. Miałam na nim mapę najbliższej okolicy. Stanęłam i dokładnie się jej przyjrzałam. Dom którego szukam znajdował się jeszcze kawałek drogi stąd. Westchnęłam. Normalnie bardzo lubię spacerować, ale dzisiaj miałam ze sobą dwie wielkie walizki. Nie dość, że były cholernie ciężkie, to jedna z nich była na kółkach i strasznie hałasowała. Miałam jednak w życiu większe zmartwienia niż głupie walizki. Zacisnęłam więc zęby i szłam dalej.
Po paru minutach szybkiego marszu dotarłam przed dom, którego szukałam. Oczywiście on również nie wyróżniał się niczym szczególnym, chyba że weźmie się pod uwagę krzywo stojącą skrzynkę na listy. Stanęłam na progu, zdjęłam okulary przeciwsłoneczne i przeczesałam palcami włosy. Zadzwoniłam dzwonkiem i po chwili otworzyły się drzwi.
- Witaj, kochanie! – przywitała mnie niska kobieta, o krótkich blond włosach i wesołych oczach. Była dokładnie taka, jaką zapamiętałam z dzieciństwa.
- Dzień dobry, ciociu! – odpowiedziałam, mimo że dziwnie się czułam nazywając ją w ten sposób. Nie była ona moją ciocią, tylko koleżanką mamy. Podobno poznały się kiedy były razem w szkole. Kiedyś często chodziłam do niej z rodzicami. Z upływem lat spotykaliśmy się jednak coraz rzadziej, aż zupełnie straciliśmy kontakt. Teraz znowu ją widzę i wspomnienia powracają.
- Prześliczny dom – powiedziałam, rozglądając się dookoła. Szczerze powiedziawszy nie był on zniewalająco piękny. Prosty wystrój, pastelowe kolory na ścianach i gdzieniegdzie poustawiane fotografie. Nie mogłam jednak narzekać. Od dzisiaj był to również mój dom.
- Dziękuję. Jak ci minęła podróż? – spytała ciocia.
- Całkiem spokojnie – odparłam i opowiedziałam jej o czterech godzinach spędzonych w pociągu. Później ciocia poczęstowała mnie pysznym obiadem. Od miesiąca jadłam głównie w fast foodach, więc taki domowy obiad był spełnieniem moich marzeń. Ok, może trochę przesadziłam z tymi marzeniami, ale naprawdę mi smakowało. Ciocia Nina jest niezwykle miłą osobą i świetną kucharką. Zauważyłam, że jest trochę podobna do mojej mamy. Cały czas się uśmiecha i jest straszną gadułą. Dlatego szybko znalazłyśmy wspólny język. Rozmowę przerwał nam dopiero Joe. Był to syn cioci, młodszy ode mnie o 4 lata. Znałam go bardzo dobrze. Często się z nim bawiłam, kiedy byłam mała.
- Cześć Emma! – krzyknął do mnie chłopiec, wbiegając do kuchni. Bardzo się zmienił od czasu, kiedy go ostatnio widziałam. Był dużo wyższy i doroślejszy.
- Cześć! Jak tam w szkole? – spytałam. Chłopiec zrobił naburmuszoną minę. Wtedy uświadomiłam sobie, że popełniłam niewybaczalną gafę, ponieważ dopiero za tydzień zaczyna się rok szkolny. Przez to wszystko, co ostatnio działo się w moim życiu straciłam rachubę czasu.
- To znaczy, jak tam wakacje?- poprawiłam się.
- Super – krzyknął Joe i już go nie było.
- W takim razie pokażę ci twój pokój – powiedziała ciocia i obie wstałyśmy od stołu.
Wzięłam moje walizki i poszłam za gospodynią po schodach na piętro. Weszłam do drugich drzwi po prawej. Zobaczyłam dosyć duży pokój z ogromną szafą, jesionowym biurkiem, prostą komodą i łóżkiem. Ściany były fioletowe z wypisanymi na czarno różnymi słowami takimi jak np. Alohomora, expeliarmus czy lumos. Nigdy nie spotkałam się z takimi wyrazami, a znam dobrze kilka języków.
- Mam nadzieję, że Ci się tu spodoba – powiedziała Nina.
- Dziękuję. Na pewno będzie wspaniale – odparłam z entuzjazmem, chociaż nie byłam pewna, czy jest tu aż tak cudownie.
- To ja już pójdę, na pewno jesteś zmęczona – powiedziała gospodyni i już miała wyjść, kiedy nagle przystanęła w drzwiach i zapytała:
- Jak się czujesz po... tym wszystkim?
Nie wiedziałam co odpowiedzieć, minął dopiero miesiąc, od tamtego wydarzenia.

Draco and Emma - inna historia (zakończone )Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz