Rozdział 17

13.8K 517 43
                                    

To żaden problem- odwzajemnił uśmiech. Ruszyliśmy, a ja zabrałam się za jedzenie drożdżówki byłam bardzo głodna.
-Spokojnie nie zabiorę ci tego.- zaśmiał się, aż tak widać, że jestem głodna. Po zjedzonym posiłku napiłam się herbaty. Zaczęłam robić się senna, odwróciłam się do okna, nie stop przecież nie mogę zasnąć, ale powieki robiły się coraz cięższe, sen wygrał.
Widzę swój dom, wchodzę po schodach i pukam do drzwi, nikt nie otworzył, dzwonię dzwonkiem dalej nic. Naciskam klamkę, ku mojemu zdziwieniu drzwi są otwarte.
-Mamo, tato to ja Cornelia!- krzyczę, ale nikt nie odpowiada.
-Wróciłam...- zajrzałam do kuchni nikogo nie było, w salonie również. Idę schodami do góry wchodzę do swojego pokoju, wszystko jest na swoim miejscu tak jak przed porwaniem, na szafce nocnej stoi zdjęcie z wakacji jestem na nim ja i rodzice, taka szczęśliwa i uśmiechnięta rodzinka, jakby każdy miał dla siebie czas i troszczył się o siebie, a tak naprawdę tylko w wakacje mieli dla mnie odrobinę czasu, kiedy gdzieś wyjeżdżaliśmy razem, ale gdy wracaliśmy to tylko cały czas praca, po moim policzku spłynęła pojedyncza łza, szybko ją wytarłam ręką. Zamknęłam drzwi i udałam się do sypialni rodziców, kiedy otworzyłam drzwi nie mogłam uwierzyć własnym oczom, otworzyłam usta ale nie umiałam żadnego słowa z nich wydobyć. Na łóżku leżeli związani moi rodzice, ale ani drgnęli. Nie mogłam się ruszyć całe ciało miałam sparaliżowane. Poczułam jak ktoś od tyłu jedną ręką obejmuje mnie w talii a drugą zasłania usta.
-Widzisz jacy są spokojni kiedy śpią- ten głos będę pamiętać do końca życia, głos przez który po moim ciele zawsze przechodziły dreszcze.
-Ale to tylko od ciebie zależy skarbie czy dalej będą tak spokojnie spać, jeden twój niewłaściwy ruch a oboje dostaną kulkę w łeb.- po policzkach zaczęły spływać łzy.
-Spokojnie żadna krzywda się narazie im nie dzieje. I tak zostanie dopóki będziesz grzeczna. Rozumiemy się?- pokiwałam głową w górę i w dół. Zrobiliśmy dwa kroki w tył, zamknął drzwi do pokoju rodziców.
-A teraz wybierzemy się na przejażdżkę.- zeszliśmy schodami na dół, otworzył drzwi na zewnątrz.
-Panie przodem- uśmiechnął się zadziornie, zamknął dom na klucz, udaliśmy się do auta, które zaparkował kawałek dalej. Pewnie miał cały plan opracowany, dlatego samochód postawił nie pod domem, żebym się nie zorientowała że to nie rodziców auto. Wsiedliśmy do pojazdu i ruszyliśmy. Siedzieliśmy cały czas w ciszy. Wjechaliśmy na autostradę, ciekawe gdzie mnie wiezie, a może chce mnie zabić a później rodziców. Wjechaliśmy w boczną drogę, jechaliśmy dalej bardzo szybko, a przecież było ograniczenie.
-Zwolnij
-Bo co?
-Bo jedziemy za szybko, a było ograniczenie!- zawsze bardzo się bałam szybkiej jazdy.
-Może po prostu się boisz?- uśmiechnął się szyderczo.
-Nie prawda, Nathan zwolnij!- specjalnie przyspieszył, odwrócił się w moją stronę z uśmiechem na twarzy.
-Spowodujesz wypadek!- mówiłam jak do ściany. Chciał wyprzedzić dwa auta, jedno dał radę, ale zza zakrętu wyjechał samochód na przeciwnym pasie
-Nathan!- było za późno zaczął hamować i skręcił na bok, a przed nami drzewo, to już po nas. Poczułam mocne uderzenie, a później tylko ciemność.

***
Obudziłam się z krzykiem, rozejrzałam się nikogo nie było obok mnie, byłam w samochodzie, spojrzałam przez okno znajdowałam się na jakieś polnej dróżce, a po lewej stronie był las. Teraz przypomniało mi się wszystko ucieczka, pomoc nieznajomego faceta, stacja benzynowa, jedzenie a później pustka. Czyli jednak to był sen, nie miałam żadnego wypadku. Ale gdzie jest facet, który mi miał pomóc. Odpięłam pas, otworzyłam drzwi i wysiadłam. Rozejrzałam się dookoła, żadnej żywej istoty nie było. Jak ja teraz dotrę na komisariat jak nawet nie wiem, gdzie się znajduję. Poszłam na górę znajdującą się przede mną, kiedy byłam już spojrzałam w dół, ujrzałam przepaść czyli muszę iść przez las, nienawidzę tego, mam złe skojarzenia. Wciągnęłam powietrze, lubię zapach wieczornego powietrza. Poczułam czyjąś rękę oplatającą mnie wokół talii, a druga zakryła mi usta.
-Tęskniłaś kochanie?- ten głos, na zawsze pozostanie w mojej głowie...

-----------------------------------------------

Dziękuję bardzo kochani za gwiazdki i komentarze. Proszę o motywację do dalszego pisania.

NieznajomyWhere stories live. Discover now