To nie tak, że był wybredny. On po prostu dbał o swój komfort życia, a przynajmniej tak myślał sam o sobie.

Wszedł do środka zaraz za Jonginem, który od razu odwrócił się twarzą w jego stronę, jakby chciał sprawdzić jego reakcję. Brązowowłosy nigdy nadmiernie nad sobą nie panował kiedy uważał, że nie jest to potrzebne, a tak właśnie było w tej sytuacji. Odruchowo skrzywił się i śmiesznie zmarszczył nos, wpatrując się w brązową tapetę, którą oblepione były ściany przedpokoju. Przeniósł swój wzrok na drzwi po lewej stronie, a następnie na te po prawej. Zdecydowanie nie był zadowolony.

Tyle, że jego towarzysz zrozumiał jego zniesmaczenie inaczej.

— Nie przejmuj się — odezwał się Kim błahym tonem. — Ich dwójka współlokatorów pojawi się dopiero w pierwszym tygodniu października, ale dali Chanyeolowi już klucze, więc się z pewnością pomieścimy.

— W ile osób oni tutaj mieszkają? — Baekhyun starał się nie wymówić tego ze wstrętem, ale chyba mu się nie udało, bo wyraz twarzy czarnowłosego od razu się zmienił. Już nie był tak pogodnie nastawiony jak jeszcze kilka sekund temu. Wręcz przeciwnie; podparł prawą dłoń o biodro i spojrzał na niego z góry, jakby miał ochotę wyrzucić go za drzwi albo uderzyć w twarz, by się opamiętał i przestał zachowywać jak królewicz mieszkający w pałacu.

— We czwórkę, to jakiś problem?

Przypomniał sobie, że przecież impreza była ważniejsza niż jego dziwne przekonania co do tego, że by człowiek spokojnie żył to potrzebuje przestrzeni na własność, a nie małej klitki dzielonej na kilka osób. Szybko pokręcił głową.

— Nie, wszystko jest okej.

Nini ruszył przed siebie, nic nie odpowiadając, pomimo że z łatwością wyczuł kłamstwo. Nie była to przecież jego sprawa. Jego osobiste preferencje nie mogły wpłynąć na ich znajomość, bo przecież Kim nie zamierzał się z nim przyjaźnić, więc opinię na temat mieszkania jego najlepszego przyjaciela mógł sobie wsadzić w dupę.

Zamaszyście otworzył drzwi znajdujące się po prawej stronie, a następnie wydał z siebie okrzyk, co sprawiło, że Baekhyun aż podskoczył, nie wiedząc zupełnie co się właśnie stało.

Ale to przecież nie był nic ważnego. Przynajmniej według Byuna. To był po prostu Chanyeol stojący na środku pokoju i pijący piwo o godzinie trzynastej.

Dla Kaia z kolei to była najbliższa mu osoba, której nie widział od dwóch długich miesięcy.

Natychmiast rzucił mu się na szyję, na co Park krzyknął coś na temat tego, że ma przestać, bo rozleje mu alkohol. Jongin od razu zignorował jego marudzenie zwiększając uścisk, na co chłopak roześmiał się, a następnie również go objął i poklepał lekko po plecach.

Baekhyun tymczasem stanął z boku. Zaczął ściągać swoją skórzaną kurtkę, po czym rzucił ją na krzesło znajdujące się przy biurku po prawej stronie. Przeszedł kawałek i usiadł na łóżku umieszczonym pod ścianą po tej samej stronie. Stolik będący naprzeciwko wydawał mu się zbyt mały jak na dwie osoby, a już zupełnie nieodpowiedni jak na domówkę. No ale to nie on był gospodarzem i to nie on będzie miał później problem. Nie powinno go to interesować, to nie jego impreza.

Dwójka najlepszych przyjaciół wdała się w dyskusję. Byun nie mógł nie zauważyć tego, że kiedy Chanyeol się śmiał to śmiały się również jego oczy, ciemnobrązowe, prawie czarne. Tęczówki lśniły wtedy mu niesamowitym blaskiem, a chłopak, wpatrując się w nie z boku, mógł uznać, że to właśnie dzięki nim ludzie wybaczali mu praktycznie wszystko co zrobił. Co prawda on był odporny na tego typu rzeczy, ale przecież nie każdy miał jego charakter.

B. don't test me || Chanbaek  ✓Where stories live. Discover now