Rozdział 35

880 51 34
                                    

Słodko spiąć sobie w moim nowym łóżku, nagle obudził mnie lekki powiew wiatru i promienie słoneczne z otwartego okna. Trochę zaspana rozejrzałlam się po pokoju, leżałam sama w łóżku. Wstałam i przeszłam się po całym mieszkaniu w  poszukiwaniu Patryka. Nie było go. Chwyciłam za komórkę i w kontaktach zaczęłam szukać imienia "Patryk". Nagle usłyszałam otwierające się drzwi wejściowe. Oderwałałam się od telefonu i pobiegłam przywitać się z Patrykiem (bo oczywiste było to, że to on). Przytuliłam go i pocałowałam.

-Dzień dobry.- przywitałam się patrząc mu prosto w oczy i uśmiechając się jak głupia

-Hej.- pocałował mnie w  czoło -Jak ci się spało?

-Cudownie!

-Mam dla ciebie kawę.- uniósł papierowy kubek w górę

-Ooo! Dziękuję!- chwyciłam kubek i poszłam w stronę sypialni

Wyszłam na balkon i zaczęłam wpatrywać się w piękną panoramę. Po chwili poczułam obejmujące mnie od tyłu ręce.

-Jakieś plany na dziś?- zapytał

-Żadnych. A ty masz jakieś?

-Jakieś mam.

-Jakie?

-Jakieś!- puścił mnie i wszedł z powrotem do pomieszczenia

-Ej!- poszłam za nim

-Dowiesz się o nich w swoim czasie.

-Niech ci będzie.

Udaliśmy się do kuchni by zrobić sobie śniadanie.

Po zjedzeniu śniadania postanowiliśmy pójść na zakupy do galerii. Będąc jeszcze w piżamie poszłam do sypialni się przebrać. Otworzyłam dużą biało-szarą szafę i wzrokiem szukałam w niej outfit'u na dziś. Mój wybór padł na jasne boyfriendy, białą luźną bluzkę i białe trampki.

-Gotowa?

-Tak!- odpowiedziałam zakładając trampki

Wyszliśmy z mieszkania zamykając drzwi na klucz.
Galeria znajdowała się jakieś 5 minut od naszego bloku, więc dotarliśmy do niej dość szybko. Weszliśmy do pierwszego sklepu, zatem do drugiego, trzeciego, czwartego i tak obeszliśmy pół galerii, która była dość duża.
Patryk już się zmęczył chodzeniem po całej galerii z moimi sporymi zakupami i zaczął  zrzędzieć. Bardzo mnie to irytowało, więc zgodziłam się by już wracać. Po drodze do domu wstąpiliśmy jeszcze do supermarketu po jakieś picie i przekąski na wieczorny domowy seans filmowy. Byliśmy już przed naszym blokiem, weszliśmy do niego i schodami na 4 piętro dotarliśmy do mieszkania. Stojąc przed drzwiami zaczęłam szukać kluczy od nich. Nie było ich! Przeszedł mnie niepokojący dreszcz.

- Pośpiesz się! To wszystko jest ciężkie.- znów zrzędził

-Ch...Chyba zgubiłam klucze.

-Coo?! Jak? Kiedy?!

-Nie wiem! Pewnie w galerii.

Patryk odwrócił sie i zaczął schodzić po schodach.

-Gdzie idziesz?

-Do galerii!- odpowiedział zdenerwowany

Poszłam za nim. Idąc z tymi wszystkimi torbami z powrotem do galerii w ogóle nie rozmawialiśmy. Patrząc na Patryka zdenerwowany wyraz twarzy, nie miałem odwagi się odezwać. Czułam się tak winna. Jesteśmy tu dopiero drugi dzień a ja już coś nabroiłam.

Doszliśmy do galerii, ale okazała się już zamknięta. Zaczynało się ściemniać. Wyciągnęłam telefon z kieszeni i sprawdziłam która jest godzina.

-No tak. Jest po 18, a dziś wcześnie ją zamknęli z powodu jakiegoś święta.- poinformowałam Patryka

-Jezu Sofa! Jak można było zgubić klucze? Gdzie niby teraz mamy nocować?!- wydarł się na mnie

Nie byłam w stanie nic odpowiedzieć. Wiedziałem, że to wszystko moja wina.

Nastała dłuższa chwila ciszy.

-Dobra, przepraszam. Wiem gdzie możemy spędzić tą noc.- wyciągnął telefon i zadzwonił do kogoś

Odszedł ode mnie parę metrów, bym nie słyszała o czym mówi. Siedziałam na ziemi z torbami przed galerią, czekając na Patryka.
Po chwili poszedł do mnie i wziął wszystkie torby w ręce.

-Chodź.- powiedział idąc już i zostawiając mnie na ziemi

Szybko się podniosłam i go dogoniłam.

-Gdzie idziemy?- zapytałam

-Do mojego kumpla, mieszka tu nie daleko.

Droga zajęła nam około 20 minut. Kumpel Patryka również mieszkał w bloku. Był on dość podobny do naszego, ale ten był w 2 razy mniejszy. Weszliśmy do windy i pojechaliśmy na 3 piętro. Zapukaliśmy do drzwi nr 8. Po krótkiej chwili drzwi się otworzyły, a ja ujrzałam ADAMA!


Naruciak?!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz