16.

334 58 79
                                    

Było ich tam mnóstwo. Wsiadali na pontony jeden po drugim. Każdy pożegnał się ze swoją rodzinną, przyjaciółmi i krajem.

Zielone tęczówki wpatrywały się w złote tęczówki.

Niektórzy cicho odmawiali modlitwy, inni próbowali nie myśleć o nadchodzącej śmierci, a pozostali panikowali.

Złote płakały.

Dowódca zaczął im coś tłumaczyć.

Zielone nienawidziły tego widoku.

Potem wszyscy ucichli.

-Boję się.- wyszeptał niski.

Wielu patrzyło przed siebie aby wypatrywać lądu.

-Chciałbym cię pocałować... Ale nie potrafię.- wyszeptał drugi. -
I nie rozumiem, jak to możliwe, Bóg uczynił nas oboje takimi samymi.

-Przestań... Po prostu mnie... pocałuj...- powiedział Frank.

-Za dużo, za późno, lub po prostu nie wystarczająco dużo
boleści w moim sercu dla twego ostatniego życzenia.
Ponownie pocałuję twe usta. - usta Gerarda dotknęły odpowiedniczek Iero i poruszały się w wolnym tempie. Młodszy odwzajemnił pocałunek. Oboje włożyli w niego jak najwięcej uczuć, bo być może był to ich ostatni. Starszy położył delikatnie dłoń na jego szyi chcąc przyciągnąć go jeszcze bliżej. By całować go jeszcze mocniej.

Powoli zbliżali się do celu. Modlitwy ucichły. Way wpatrywał się nieobecnym wzrokiem przed siebie. Frank poprawił hełm i wbił wzrok w swoje buty.

Dotarli do brzegu. Złotooki szybko ścisnął naszyjnik z krzyżem na swojej szyi i wybiegł za resztą żołnierzy.

Schował się za osłoną. Widział przed sobą walczącego Gerarda. Strzelał do każdego przeciwnika, który był blisko. Iero też zaczął strzelać, ale był za daleko, aby kogoś celnie trafić.

,,Muszę podejść bliżej." - pomyślał złotooki. Wziął głęboki oddech i ruszył.

-Frank!- krzyknął Way widząc, że Iero ledwo unikał pocisków. Niski jednak skupił się na strzelaniu do wroga i dotarciu na bezpieczną pozycję.

-Frank!- starszy chciał ruszyć w stronę ukochanego, ale żołnierze, którzy byli koło zielonookiego powstrzymali go.
Musiał go obronić zanim zrobi coś głupiego.

Jeden pocisk prawie musnął młodszego w ramię.

-Frank schowaj się!- wydarł się Way.
Złotooki spojrzał w jego stronę.

Złoty i zielony patrzą na siebie.

Świat zatrzymuje się dla Gerarda. Jeden wystrzał słyszy najdokładniej. Słychać męski krzyk. Postać pada na ziemię.

-NIE!- wrzasnął przerażony Way. Wyrwał się swoim kolegą i podbiegł do rannego. Zaczął go ciągnąć do najbliższej osłony. Uklęknął przy mężczyźnie i zaczął nim potrząsać.- Kurwa Frank!

Niższy otworzył lekko oczy i syknął z bólu.

-Gee...- wyszeptał Iero i chwycił się za ranny brzuch.

Gerard wyciągnął bandaż ze swojej kieszeni i zaczął opatrywać młodszego.

-Gee!- krzyknął Frank. Way spojrzał na niego załzawionym wzrokiem. Młodszy ostatnimi siłami chwycił dłoń ukochanego i splótł ich palce razem.

-Nie zostawiaj mnie.- powiedział Gerard, ściskając mocniej rękę kochanka.

Złotooki spojrzał smutno w oczy bruneta. Nie miał już siły aby mówić.

- Kocham cię Frankie...- wyszeptał Way. Mimo hałasu wokoło, młodszy domyślił się co Gerard powiedział.

Po tym umarł. Jego ciało leżało bezwładnie na piasku obok załamanego zielonookiego.

-Nie! Nie! Żyj do cholery!- krzyczał Way.- Nie zostawiaj mnie idioto!

Ze łzami w oczach potrząsał ciałem niższego w nadziei, że ten dalej żyje.

Chociaż bitwa rozgrywała się dalej on już nie miał ochoty żyć.

Zamknął delikatnie oczy Franka. Wie, że jego już nie ma.

Przytulił jego ciało do siebie.

Nigdy nie wróci do domu.

Nigdy nie wróci do domu.

60 lat później

- Panie Way, przeżył pan wojnę i uczestniczył w jednej z najważniejszych bitew w tamtym okresie. Co Pan wtedy czuł?

Gerard westchnął głośno i poprawił się na miękkim krześle.

-Smutek. Złość. Strach. Wojna odebrała mi kilku przyjaciół i rodzinę.

-Podobno stracił Pan w Normandii najlepszego przyjaciela.

Way zamknął oczy.

-Tak, przyjaciela... Byłem załamany po jego śmierci. Nie chciało mi się żyć.

-Musieli być Panowie bardzo ze sobą zżyci. - stwierdził dziennikarz.

-I to bardziej niż można sobie wyobrazić.

-Jakie były pańskie ostatnie słowa skierowane do niego?

-,,Kocham cię Frankie".- odparł zielonooki.

Dziennikarz zrobił zdziwioną minę.

-Odpowiedział coś?

-Nie.

-A co mógłby powiedzieć?

Gerard spojrzał w stronę młodego reportera, a potem poprawił kołnierz od swojego munduru.

-Ja ciebie też Gee.

KONIEC

The Ghost Of You |FrerardWhere stories live. Discover now