10.

367 62 62
                                    

-Uważaj!- krzyknął Brendon, odpychając młodą harcerkę z linii ognia. Oboje padli na ziemię. Spojrzał przestraszony na piękną szatynkę i odgarnął jej pojedyncze kosmyki z twarzy. Sarah uśmiechnęła się lekko i przyciągnęła Uriego do pocałunku.

-Sarah! Nie przy ludziach.- burknął do szatynki. Orzechowski zaśmiała się cichutko i pomogła wstać brunetowi.

-Cóż Bren, ale twoja niunia oblała test. Mogła dostać kulkę w łeb.- powiedział Wentz.

Sarah popatrzył zestresowany na Uriego. Bardzo chciała dostać się w ich szeregi nie tylko dla ukochanego, ale i też aby pomóc w walce z wrogiem.

-W prawdziwej akcji ta sytuacja nie miałaby miejsca. Przyrzekam!- niebieskooka rzuciła błagalne spojrzenie na Petera. Blondyn przewrócił oczami i pozwolił dziewczynie powtórzyć ćwiczenia. Tym razem zrobiła je bezbłędnie.

-Witamy wśród nas!- wykrzyknął Way, a za nim, wszyscy zaczęli klaskać. Wszyscy oprócz Wentza.

-Na wojnie nie ma drugiej szansy, zapamiętaj to młoda.- Urie pocałował ją namiętnie, nie przejmując się przyjaciółmi.

-Wynajmijcie sobie pokój.- zaśmiał się Billie.



Wszyscy udali się na śniadanie do mieszkania Gerarda, które przygotowała pani Hudson.

-Franiu, Brendziu i Saruś, czy moglibyście iść do miasta i kupić mi kilka rzeczy?- spytała gdy już wszyscy siedzieli przy stole. Złotooki spojrzał na towarzyszy po czym niepewnie powiedział ,,oczywiście".

Gdy reszta powstańców wyszła z jadalni starsza kobieta podała listę Iero oraz koszyk szatynowi.

-Na liście jest wszystko co mi potrzebne. Błagam was, bądźcie ostrożni! I pilnuj nasze zakochane gołąbki, Franiu!

***

Już po chwili byli w centrum miasta. Podziwiali uroki jeszcze nie całkiem zniszczonego miasta.

-To... Jak się poznaliście?- zapytał złotooki, gdy byli już prawie na miejscu.

-Ach...Powiedzmy, że wpadliśmy na siebie podczas przechadzki w lesie.- zaśmiała się Sarah, a wraz z nią Urie.

Nagle usłyszeli wystrzał.

Słychać było krzyki, a ludzie wokoło uciekali i chowali się gdzie tylko się da.

Łapanka.

Frank zaczął biec w stronę granicy miasta, gdzie łatwo było zgubić pościg.

Nie słyszał jednak za sobą nikogo. Odwrócił się. Zero śladu Brendona iSarah.

-Jasna cholera!- krzyknął czarnowłosy wracając w stronę z której wybiegł.

Schował się w zniszczonym budynku i poszedł do wybitego okna z którego widział doskonale szkopów i długi rząd niewinnych osób. W tym jago przyjaciele!
Złotooki zasłonił usta dłonią i próbował coś wymyślić. Jeśli on tam pójdzie to zabiją jego i ich. Jeśli nic nie zrobi to też ich zabiją.

Brendon spojrzał na okno z którego było widać złote oczy jego przyjaciela. Pokazał dyskretnie, aby bardziej się schylił.

Frankowi poczuł ścisk w sercu.
Niemiec zaczął odliczać.

Drei

Brendon złapał niebieskooką za rękę. Oboje płakali.

Zwei

Orzechowski cała się trzęsła.

Ein

Uri spojrzał w oczy swojej ukochanej i ścisnął mocniej dłoń harcerki.

Żołnierze niemieccy zaczęli strzelać. Wszyscy padli jak muchy.

Iero spojrzał na ciała. Wszyscy byli bladzi, brudni i niewinni. Zwłaszcza pewna szatynka, która kochała czarnowłosego chłopaka leżącego koło niej.

Frank czekał aż esesmani odjadą. Próbował siedzieć bez ruchu. Miał paranoje, że mogą go zobaczyć nawet przez ściany.

W końcu wstał i zaczął biec. Chciał obudzić się z tego koszmaru.

~~~

Wbiegł do domu napotykając zdziwiony wzrok żołnierzy i gospodyni.

-Już się bałam, że was pozabijali! Podobno łapanka była.- powiedziała roztrzęsiona kobieta.

-Frank?- Way podbiegł do czarnowłosego i chwycił go za ramiona. Widział, że jest bliski płaczu.

-Zabili ich...Na moich oczach.- wyszeptał Iero. Pani Hudson zaczęła płakać, a inni patrzyli na niego przerażeni. - Myślałem... Myślałem, że za mną biegną. A-ale ich złapali i... widziałem egzekucję. Ukryłem się jak tchórz zamiast próbować im jakoś pomóc...

-Ciii- Gerard objął swojego ukochanego.

Żołnierze odprawili pogrzeb bez ciał. Nikt do końca dnia się nie odezwał. To było za dużo jak na jeden dzień.

The Ghost Of You |FrerardWhere stories live. Discover now