12.

322 64 47
                                    

-Musisz przełożyć palec tutaj.- powiedział Iero wskazując na strunę od gitary.

-Ale jak mam zrobić to tak szybko ?! Połamię sobie palce.- Ray przeczesał nerwowo swoje włosy i zrezygnowany położył palec na strunie, którą przed chwilą wskazał mu młodszy.
Nauka gry na gitarze szła im... opornie. Ray często się denerwował, że jakiś dźwięk mu nie wychodzi i chciał zrezygnować z lekcji. Czarnowłosy jednak obrał sobie za cel nauczanie przyjaciela gry na tym pięknym instrumencie.

-Co robicie panienki?- za ich plecami stał lekko uśmiechnięty Gerard. Frank na jego widok od razu się rozweselił i zapomniał jak bardzo frustrowało go przed chwilą zachowanie Toro.

-Próbuję go nauczyć gry na gitarze.- odparł złotooki.

-Ale chuj nam z tego wychodzi.- Ray spojrzał na Way'a i zmarszczył brwi.- Właśnie, a ty umiesz grać?

Gerard spojrzał ze zdziwieniem na Toro.

- No pewnie. Tyle lat się znamy, a ty takich rzeczy nie wiesz?

Ray wstał z miejsca, na którym przed chwilą siedział i podał starszemu gitarę.

-W takim razie pokaż na co cię stać. - Way wziął instrument od przyjaciela i usiadł wygodnie koło swojego kochanka. Postanowił zagrać jedną ze swoich piosenek.

-,,I never said I'd lie and wait forever
If I died, we'd be together now
I can't always just forget her
But she could try "- Iero rozpoznał jego piosenkę i momentalnie się uśmiechnął. Way to zauważył i cicho zachichotał.- Dołączysz?

Złotooki niepewnie zaczął śpiewać.

At the end to the world
Or the last thing I see
You are
Never coming home
Never coming home
Could I, should I?
And all the things, that you never ever told me
And all the smiles, that are ever, ever...

Ever...
Get the feeling that you're never
All alone
And I remember now
At the top of my lungs, in my arms
She dies
She dies "

Ray patrzył na nich jak na zaczarowanych. Nie przypuszczał, że Gerard tak ślicznie śpiewa. Tworzyli wspaniały duet.

-To było niesamowite!- krzyknął z entuzjazmem Ray.

Mężczyźni spojrzeli po sobie, a potem jednocześnie podziękowali przyjacielowi.

-Zgodzę się z Rayrusiem.- nagle koło nich zjawiła się pani Hudson.- Macie ogromny talent chłopcy. Może chcielibyście wystąpić na pożegnaniu dla żołnierzy, którzy będą lądować w Normandii?

Way spojrzał na Iero. Patrzył tak chwilę, przegryzając dolną wargę.

-My?-zapytał zaskoczony zielonooki.

-No a kto inny? Goście będą zachwyceni waszym występem! Jestem pewna.

***

Następnego dnia przyszli na spotkanie z organizatorem imprezy pożegnalnej.

-Dalej to do mnie nie dociera, Gee. Będziemy występować przed ogromnym tłumem.- powiedział złotooki.

Starszy dyskretnie splótł ich dłonie razem i zaczął rysować kciukiem małe kółeczka na jego skórze.

-Do mnie też nie. Zawsze chciałem zostać wokalistą, ale ... wojna wszystko popsuła.

Do pomieszczenia wszedł niewysoki, w podeszłym wieku mężczyzna. Nerwowo poprawił swoje okulary i uśmiechnął się do brunetów.

-A więc to wy jesteście Gerard i Frank? Miło mi was poznać! Nazywam się Spencer Smith i jestem dyrektorem tej placówki. Organizuję także to wspaniałe przyjęcie.

Młodzi odwzajemnili uśmiech.

-Miło nam poznać.- odpowiedzieli równocześnie.

-Mamy już perkusistę i basistę. Jeśli dobrze zrozumiałem to jeden z was śpiewa, a drugi też gra na gitarze?

-Frank gra, a ja śpiewam.- odparł Way.

-Dobrze! Chodźcie, zapoznam was z resztą.- Smith poszedł przodem kierując się w stronę sceny. Para podążała za nim.

I wtedy... Serce Gerarda stanęło na dłuższą chwilę. Zobaczył go. Kogoś, za kim cholernie tęsknił. Chłopaka o ciemnych blond włosach, który oddał swoje życie walcząc. Więc czy to sen? Przecież on...

-Frank, Gerard poznajcie Boba i ...- ale drugi mężczyzna nie dał dokończyć zdania dyrektorowi. Podbiegł do Gerarda i z całej siły objął swojego brata.

-Mikey!- Gerard odwzajemnił uścisk i nie przejmował się swoimi łzami.

-Chryste... Bałem się, że nie żyjecie!- młodszy Way uśmiechnął się widząc z tyłu Franka i także go uściskał.

-Ty się bałeś?! Widzieliśmy jak umarłeś! Oni cię tam zastrzelili.- Gerard odsunął się od brata i wytarł rękawem marynarki swoje łzy.

-Tylko mocno pobili. Gdy się obudziłem myślałem, że was gdzieś wywieźli. Pytałem wszystkich w mieście, ale nikt nie wiedział co z wami się stało. Wyjechałem więc za granicę i dopiero wczoraj wróciłem.

-To się nazywa szczęście.-zaśmiał się Iero.

-Czyli wy jesteście braćmi?- zapytał zdziwiony Smith.

-Nie widać podobieństwa?- Gee objął ramieniem brata i wyszczerzył swoje zęby tak samo jak brat. Złotooki uśmiechnął się na ten widok. Nie wiedział jak opisać to co teraz czuje. Fakt, że jego przyjaciel jednak żyje i niesamowita euforia jego chłopaka robiły z niego bardzo szczęśliwego faceta.

-Rzeczywiście! Ale teraz musimy przejść do sprawy występu. No to co, pokażecie na co was stać?

I wszyscy muzycy zajęli swoje miejsca. Każdy był szczęśliwy. Nawet Bob, który cieszył się, że jego kolega z pracy odnalazł zaginionego, starszego brata.

The Ghost Of You |FrerardWhere stories live. Discover now