Rozdział 45

1.1K 82 6
                                    


Wiadomość, którą dostał, niemało go zaskoczyła.

SMS od Annabelle: „Punkt widokowy w rezerwacie. Godzina 10:30". Chciała się z nim zobaczyć? Przecież była wściekła, nie chciała go widzieć. Praktycznie kazała mu iść do diabła. Czemu nagle proponowała spotkanie? Czyżby stało się coś, co zmusiło ją do odłożenia waśni na bok? Jeśli tak, to co takiego? Jakieś nowe zagrożenie? Dla pewności zabrał ze sobą broń.

Pojechał do rezerwatu. Czekając, wpatrywał się w rozpościerające się w dole miasto. W głowie kłębiło mu się tysiące myśli. Tyle się wydarzyło w ciągu tych dwunastu miesięcy odkąd wrócił do Beacon Hills, szukając Laury.

Odnalazł zabójcę siostry, którym okazał się być Peter. Odebrał wujowi status alfy, zabijając go. Stworzył własne stado. Walczył z łowcami, Kanimą, stadem alf, mrocznym druidem i Nogitsune. Odzyskał siostrę – Corę – ale przede wszystkim, poznał grupę niezwykłych nastolatków, którzy dzielnie stawiają czoła nadprzyrodzonym istotom oraz przeciwnościom losu.

Tak, Beacon Hills to szczególne miejsce. Mimo to, Derek pogodził się z faktem, że wkrótce opuści je na zawsze.

- Przyszedłeś – usłyszał za plecami znajomy głos.

Spokojny, z mieszaniną ulgi i zaskoczenia. Jakby dziewczyna nie była pewna, czy ją to cieszy, czy nie. Odwrócił się i spojrzał na nią.

Miała na sobie dopasowane ciemne spodnie i białą bluzkę wykończoną falbanką. Do tego czarne botki, krótki szary płaszczyk i wisiorek z kamieniem. Lśniące brązowe włosy spływały jej na ramiona.

Wyglądała dojrzalej, jak dwudziestokilkoletnia młoda kobieta, nie jak licealistka.

- Zastanawiałem się czy przyjść – odpowiedział szczerze Derek.

- Nie dziwię ci się – przyznała – Sama nie byłam pewna czy przyjdę... Ostatnim razem ja...

- Ale tu jesteś – wpadł jej w słowo – Dlaczego? Po co chciałaś się spotkać?

Przygryzławargę. Nie wiedziała co mu odpowiedzieć.

- Chciałam porozmawiać – wyznała pod chwili – Pomyślałam, że powinniśmy pogadać... - spojrzała na niego szukając wsparcia. Ale najwyraźniej Derek nie zamierzał jej tego ułatwiać. Skrzyżował ręce na piersi, oczekując wyjaśnień oraz przeprosin – Zrozumiałam, że względu na nasze relacje w przeszłości, powinnam była zachować się inaczej. Zatrzymać pewne rzeczy dla siebie, zamiast wykrzykiwać je na głos... – zakończyła.

- To mają być przeprosiny? - spytał, unosząc brew – Niezbyt satysfakcjonujące, nie uważasz?

- Nie miałam zamiaru cię przepraszać – odparła oburzona – Chodziło mi o formę przekazu, a nie o treść – posłała mu chłodne spojrzenie – Czemu to ja mam przepraszać?!

- BO NIC NIE ZROBIŁEM! - zawołał młody Hale, robiąc kilka kroków w jej stronę – Nie pozwoliłaś mi wyjaśnić! Oskarżyłaś mnie o nie-wiadomo-co... I dalej wierzysz w te swoje urojenia!

- Wierzę swoim zmysłom! - krzyknęła, również przybliżając się nieco – Wiem, co wyczułam. Poznałam ten zapach. Chemiczne sygnały nie kłamią! Sam mnie tego uczyłeś!

- Wiesz co jeszcze nie kłamie? - zapytał, całkowicie zmniejszając dystans między nimi. Chwycił ją za nadgarstek i przyłożył jej lewą dłoń do swojej klatki piersiowe – Serce! Po jego biciu możesz sprawdzić czy mówię prawdę!

Chciała się wyrwać, ale miał wyjątkowo mocny uścisk. Poza tym wciąż nie odzyskała pełni sił po postrzale.

- Nie przespałem się z Braeden – powtórzył raz jeszcze – Trenowaliśmy strzelanie, w pewnej chwili zaczęliśmy się całować, ale do niczego więcej nie doszło – mówił powoli, pozwalając by każde wypowiadane słowo znalazło odzwierciedlenie w reakcjach jego ciała – Nie chciałem tego, więc się wycofałem. Rozumiesz? Nie spałem z nią.

Ugryzienie nie jest daremWhere stories live. Discover now