Rozdział 37

1.1K 86 4
                                    


Derek leżał na wznak w swoim łóżku. Z chęcią zmieniłby pozycję, ale ilekroć się poruszał odczuwał ból w prawym boku. Wszystko dlatego, że rana po postrzale się nie goiła. Najpierw stracił wilczy węch i słuch, a teraz zdolność regeneracji. Stawał się człowiekiem. I to go przerażało.

Otworzył oczy i ze zdumieniem odkrył, że u jego boku czuwa Annabelle. Siedziała na podłodze, opierając się o brzeg posłania. Drzemała, z głową ułożoną na lekko ugiętym przedramieniu. Twarz miała zwróconą w jego stronę.

Przez chwilę przyglądał się jej śpiącej postaci, gdy nagle dziewczyna otworzyła oczy i utkwiła w nim swój zatroskany wzrok.

- Nawet nie zauważyłem kiedy tu przyszłaś... Co tu robisz? - spytał Hale.

- Martwię się o ciebie, głuptasie – wyjaśniła, z wolna podnosząc głowę – Nie chciałam cię budzić. Powinieneś dużo wypoczywać... – przypomniała, wskazując na miejsce, gdzie został postrzelony – Sprawdzę jak to wygląda – zaproponowała – Mogę?

Mężczyzna skinął głową. Szatynka uniosła jego podkoszulkę, odsłaniając brzuch. Zaskoczyło ją, że rana nie była opatrzona.

W swoim prawym boku Derek miał dziurę wielkości monety jednodolarowej. Sącząca się z niej krew rozmazała się dookoła, brudząc materiał. Annabelle pokręciła głową ze zrezygnowaniem.

- Takie rany wymagają odpowiedniej pielęgnacji. Chcesz nabawiać się zakażenia?

- Czekam, żeby zobaczyć czy sama się zagoi. Skąd mam to wiedzieć, jak ją zakleję i nafaszeruję się antybiotykami? - rzucił na swoją obronę, ale skrzywił się gdy dziewczyna dotknęła brzegów rany.

- Oczywiście środków przeciwbólowych też nie bierzesz – odgadła, słysząc jego ciche stęknięcie – Jeśli odmawiasz leczenia farmakologicznego, pozostaje mi użyć innego sprawdzonego sposobu – zakomunikowała i ułożyła swoje dłonie na jego brzuchu, w taki sposób, że złożone na płasko palce wskazujące i kciuki tworzył razem otoczkę dla obrzmiałego i zakrwawionego miejsca.

Skoncentrowała się na przejęciu jego bólu. Jej żyły pociemniały, a Derek poczuł jak zmniejsza się napięcie w uszkodzonych tkankach. Przez cały ten czas milczeli. W końcu ból zniknął niemalże całkowicie.

- Dzięki – powiedział.

- Zabrałam ból, a chciałabym znaleźć sposób na przyśpieszenie gojenia – przyznała, z powrotem kładąc dłonie na pościeli – Chociaż... - coś przyszło jej do głowy – Jest jedna rzecz, którą można by wypróbować...

Młody Hale spojrzał na nią pytająco.

- Moja mama powtarzała, że aby rany szybciej się goiły wystarczy pocałunek...

I nie zastanawiając się ani przez sekundę Annabelle, wsparła się na dłoniach i nachyliwszy się nieco, ucałowała ranę.

W chwili,gdy jej miękkie wargi dotknęły jego skóry, Derek poczuł jak fala gorąca rozlewa się po całym jego ciele. Jego serce przyśpieszyło, a powietrze ugrzęzło mu w płucach.

Wszystko trwało raptem kilka sekund, ale przez ten krótki czas poczuł coś niespodziewanego. Coś, czego zdawało mu się nie mieć szansy poczuć nigdy więcej.

Nie potrafił nadać temu odpowiedniej nazwy, ale wiedział na pewno - to, co czuje, jest dobre.

Derek nie miał możliwości w pełni rozkoszować się tym uczuciem, bo Annabelle przerwała pocałunek. Usiadła wyprostowana i gdy nie zaobserwowała poprawy, z żalem oznajmiła:

Ugryzienie nie jest daremOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz