Wizyta u matki chrzestnej....

3.3K 281 26
                                    


Rozdział z dedykacją  dla moich ulubionych czytelników, chodź bardzo szanuje i uwielbiam was wszystkich i w ogule... Jeżeli kogoś pominęłam lub kogoś wam tutaj brakuje piszcie, a poprawie ten błąd 😘😘😉😁😂😝 niestety nie mogę wpisać was wszystkich, chociaż bym chciała, ale zajmie to za dużo miejsca😞😞😞 ale i tak was powpisuje😘😘😘

No to zaczynamy :
      
              mArtAjnA123987456

             Viraniii

             Justysiaa0

             zaczytana1347

             _-Miko_chan-_

             SamilingCandy

            Tysio10

            natusia105

            aniolciemno
  
            natka1505

            ewela2605

            EWKASLI

           Czekolada1509

Ruda_zolza

    TO tak z grusza dziękuje za komentarze te krytyczne, Jak i te bardzo miłe i mile widziane oraz te, w których mnie poprawiacie, bo ja niestety, ale wszystkiego zobaczyć Nie potrafię, więc bardzo dziękuje czytelnikom tym wcześniej wymienionym, ale także tym których nie wymieniłam.

Przeczytajcie notkę na dole, bo jest bardzo ważna.  

Kocham was
😘

Tasiaaniolkowa

A teraz zapraszam do czytania rozdziału. 😋😚😆😉

******************************

  Wypuść mnie z tego pokoju natychmiast!!! Do zrobię ci z życia publicznego piekło!! A jeżeli tu umrę, a ty przyjdziesz na mój pogrzeb, to obiecuje, że zmartwychwstanę i pierdolnę cię zniczem! - eh...te moje porównania i teksty Masakra. Jak go dorwę, to zajebie!!!

- Jaja ci urwę i do gardła wepchnę, jeżeli zaraz mnie z stąd Nie wypuścisz pojebie jeden- krzyczę i wiercę się na łóżku.

- Ani mi się śni, a teraz się zamknij, bo posiedzisz tam sobie dłużej jasne??? - wydziera się Alfa Romeo od siedmiu boleści i wali w drzwi.

- Jeb się! - krzyczę i słyszę, jak się oddała. Palant jeden.

Rozglądam się po pomieszczeniu, jedyne co się tu znajduje to dwuosobowe łóżko, szafka z lampką przy nim i dwie pary drzwi. Jedne to są te masywne, którymi weszłam, a te drugie są normalne, jeżeli tak można nazwać drzwi z wyciętą dziurą na środku w kształcie serca. Z tego, co widać przez otwór, jest to łazienka. Ściany w całym pomieszczeniu są w czarnym kolorze i gdzie nigdzie są ślady łap i pozostałości pazurów. Ohyda.

Sen zaczął nachodzić na moje powieki i parę minut później odpłynęłam w krainę morfeusza.

~ Palant Alfa Brayan ~

Zamknąłem moja mate w piwnicy. W końcu musi się nauczyć zasad panujących na moim terenie. Czy jej się to w tym momencie podoba, czy nie? To ja tu ustalam zasady i żadna kobieta nie będzie mnie tak traktować ani Ode mnie uciekać nawet Liliana, chociaż jest moją mate.

Po tym, jak zamknąłem ją w tym pomieszczeniu, od razu pokierowałem się do gabinetu mojej ciotki Karoliny założycielki tego obozu.

Rozsiadam się wygodnie na jej fotelu i czekam, aż ta kobieta łaskawie zaszczyci mnie swoją obecnością.

Jak na zawołanie po niecałych pięciu meczach międzypaństwowych w telewizji zjawia się moja ciotka. Gdy mnie dostrzega, od razu jej twarz się rozpromienia, ale nie na długo ja już to wiem.

- Brayan dziecino ty moja kochana co cię do matki chrzestnej sprowadza?? - pyta i podchodzi do mnie. Wstaje od biurka i obejmuje tą kruchą i drobną kobietę. Dosłownie jak staniemy obok siebie, to dosięga mi zaledwie do czwartego żebra.

- A co to ja już nie mogę w odwiedziny wpaść do własnej matki chrzestnej? - pytam, cwaniacko się przy tym uśmiechając. Po jej wyrazie miny widzę, że wie, że nie przyszedłem w tej sprawie...

- Coś ty przeskrobał tym razem? - pyta, uśmiechając się z litością wpisaną na twarzy.  

*****************************

Dla ścisłości jeżeli komuś się nie podoba to, że został oznaczony proszę mnie poinformować, a taką osobę usunę 😘😘😉

A rozdział dla zainteresowanych BĘDZIE  już niedługo.

Tasiaaniolkowa

Obóz nowego życia.     Tahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon