Ten co mnie łapał ale nie złapał...

4.7K 357 25
                                    

 *********************************************************************************?

  Prawdziwa moc mężczyzny najlepiej jest widoczna w tym, jak bardzo uśmiecha się kobieta, która siedzi obok niego.

*******************************************************************************?

Liliana

  Od dziewięciu minut siedzę w jego domu i myślę jak się skontaktować z dziewczynami. Krótkofalówki nie mam telefonu tym bardziej. Jedyny sposób to wyjść z tego domu i jest zgarnąć po drodze.

- dobrą Liliana to jedyne rozwiązanie bierz się w garść i się stąd Uwolnij!- mówię do siebie na głos.

~ Głupia ja nie robiłabym tego na twoim miejscu, to się źle skończy. Ja to czuję! - powiedział kundel w mojej głowie.

- Nie jesteś na moim miejscu, więc się zamknij, robię to, co jest konieczne! Koniec kropeczka. - walnęłam na nią. Boże zamieniam się w tego debila!

~ Rób, jak uważasz, ale potem nie mów, że nie ostrzegałam.- powiedziała i się już więcej do mnie nie odezwała. Niech spada, ja doskonale zdaję sobie sprawę, że to może się źle skończyć, ale ja nie mogę zostawić tak Lucy, nie ma takiej opcji!

Podeszłam do okna, a następnie je otworzyłam.

~ Jesteś tego pewna? Wiesz, że jak nasz mate się dowiem to już po nas?! - znowu Boże jak ja coś robię, to zdaję sobie sprawę z konsekwencji no może nie w tym momencie, a po fakcie dokonanym.

- Tak, chyba, raczej, nieważne i tak podjęłam już decyzję!- odpowiadam i wyskakuje przez okno. Na szczęście nie jest wysoko, bo by było źle. Spojrzałam jeszcze raz na okno i pobiegłam w stronę pierwszego domku, gdzie powinna być Alice.

Podeszłam do okna i zobaczyłam jak szpera w rzeczach tego typa, w sumie to nie jest głupi pomysł, może też powinnam tak zrobić? Może, ale teraz nie ma na to czasu. Zapłakana w okno a ona się wystraszyła i opuściła przedmiot, który właśnie trzymała w dłoni. Szybko podeszła do okna i jest, otworzyła.

- Czy cię posrało? Chcesz, żebym na zawał zeszła?? - szepnęła podniesionym głosem.

- Nie, ale się zbieraj, idziemy po Lucy-powiedziałam, jednocześnie się rozglądając. Weszła jeszcze do jakiegoś pomieszczenia, po chwili wróciła z bluzą założoną na ramionach. Poszłyśmy po resztę dziewczyna i skierowałyśmy się do lasu.

Jakieś 20 minut później usłyszałam wołanie, a raczej przekleństwa jakiejś dziewczyny. Od razu rozpoznałam ten głos to była Lucy.

- Lucy?! - krzyknęłam.

- Liliana?!- usłyszałam po chwili.

- Gdzie jesteś?? - krzyknęła Mija.

- Idźcie za moim głosem-powiedziała, a my zaczęłyśmy biec w stronę, z której on dochodził. Pięć minut później Lucy wylądowała w naszych objęciach.

- Boże nawet nie wiesz, jak bardzo się o ciebie martwiłyśmy! -krzyczy Alice, mocniej przyciskając ją do siebie.

- Dziękuje wam, zgubiłam się i nie mogłam się wydostać, słyszałam męskie głosy, ale je omijałam, wiecie dlaczego — na jej słowa zaczęłam się śmiać a dziewczyny razem, że mną — Ej! To nie jest śmieszne, a tak w ogóle to znacie tego gościa, co mnie łapał, ale nie złapał? - Lucy chciała brzmieć poważne, ale niestety albo stety jej się to nie udało przez, bo wszystkie jeszcze bardziej się roześmiałyśmy.
- To jeden z naszych wilkołaków z tego, co słyszałam to twój mate-powiedziała Skay.

- Aha dobry żart-już chciałam powiedzieć, że to prawda, ale sobie odpuściłam, niech lepiej sama się o tym przekona.

Po chwili usłyszeliśmy łamanie gałązki, po prawej stronie odwróciłam się i to był błąd, jakieś dziesięć metrów ode mnie stał wkurzony, niewkurwiony Brayan i reszta chłopaków.

- CO WY TU KURWA ROBICIE?! MIAŁYŚCIE ZOSTAĆ NA TERANIE OBOZU W NASZYCH DOMACH! -krzyknął Lukas. No to mamy przejebane.

- Rozmawiamy nie widać? Bozia oczu nie dała ? - zapytałam.

- LILIANA MASZ TRZY SEKUNDY, ABY DO MNIE PODEJŚĆ!- wrzasną Brayan. I po co ja się odzywałam? Patrząc mu prosto w oczy, zrobiłam kroki w tył, taka mała zabawa niech nie myśli, że będzie miał łatwo co to, to nie, co mu się najwyraźniej nie spodobało, bo jeszcze raz krzyknął tym razem głośniej — JEŻELI ZARAZ TU NIE PODEJDZIESZ, TO NIE RĘCZĘ ZA SIEBIE!

- A nie ręcz sobie ! Nie ma mowy, nie podejdę — krzyknęłam i moja całą odwaga poszła się jebać, gdy zobaczyłam jego oczy, już nie były zielone tylko dosłownie czarne.

- LILIANA NIE DENERWUJ MNIE, LICZĘ DO TRZECH! RAZ.... - zero reakcji z mojej strony, jeb się pan -DWA... - podeszłam, bo byłoby tylko gorzej. Zatrzymałam się jakieś pięć metrów od niego. -BLIŻEJ!- Podeszłam bliżej, a on mnie do siebie przyciągnął i powiedział na ucho.

- Masz przejebane, rozliczę się z tobą w łóżku już niedługo, a dziś dostaniesz karę za swoje zachowanie! -na koniec warkną i na potwierdzenie swoich słów przegryzł płatek mojego ucha. Na to wszystko gwałtownie wzięłam oddech i połknęłam głośno ślinę. Alfa spojrzał mi w oczy, a potem przerzucił przez prawe ramię i ruszył w stronę obozu. Nie szarpałam się, bo i tak mam kiepską sytuację.  

******************************

Dziękuje za gwiazdki i komentarze <3

Tasiaaniolkowa

























































Obóz nowego życia.     Where stories live. Discover now