Szminka to fajna broń...

6.2K 432 21
                                    

************************************

Mogę cię zabić, jednak zbyt mocno cię nienawidzę aby to zrobić... 

~ T. Aniołkowa   

************************************


Kursywą napisany jest fragment z poprzedniego rozdziału.  Jeżeli nie czytałeś to odsyłam. /autorka



No to zabawę czas zacząć. Psy na baby właśnie wpuścili do lasu, a nie powinno być na odwrót? - powiedziałam, patrząc się przed siebie.

- Liliana skąd ty bierzesz te porównania? - zapytała Lucy.

- Nie mam pojęcia, samo tak jakoś wychodzi — odpowiedziałam i zaczęłam się śmiać.

Po pięciu minutach zaczęło mi się nudzić, więc wyciągnęłam za paska krótkofalówkę i zaczęłam do niej gadać.

- Halo? Halo? Ziemia do dziewczyn z pod  drzewa Lilianie się nudzi! Halo? - nic cisza. Zero odzewu.

- Chyba cię nie lubią — powiedziała, śmiejąc się Lucy.

- Lucy tam są drzwi — wskazałam na przestrzeń po prawej stronie. Gdzie była dosłownie zielona nicość, czyli gałęzie drzewa.

Na moje słowa dziewczyna  zaczęła się śmiać aż do takiego momentu, że musiałam ją łapać, aby się nie zjebała. Wtedy to obie wybuchłyśmy śmiechem.

-Kurwa dziewczyny zamknijcie się, bo wydacie nasze kryjówki do jasnej cholery! - krzyknęła Skay do krótkofalówki. Bardziej parsknęłam śmiechem. Lucy wyrwała mi z reki urządzenie i do niego powiedziała, patrząc na mnie.

- Dobrze mamusiu- po czym znów zaczęła się śmiać.

- Ha, ha, ha, bardzo śmieszne czego wy się tam naćpałyście? - zapytała Alice. Wzięłam krótkofalówkę i powiedziałam.

- Grzybków halucynatyków są bardzo dobre, chcecie spróbować?

- Nie, a teraz się zamknij! - krzyknęły obie na raz. Zaśmiałam się. I ucichłam na wieki, które trwały niecałe 10 minut. Mój okres milczenia przerwała rozmowa gdzieś blisko nas i to męska?! No proszę, góra nie chciała przyjść do Mahometa, to Mahomet przyszedł do góry. Jak uroczo, aż się rzygać chce.

- Alice, Skay my ich załatwimy, bądźcie czujne!- powiedziałam do urządzenia.

-Okej uważajcie na siebie. Nie chcemy być druhnami, na waszych ślubach — odpowiedziała Skay.

- Bardzo zabawne — mruknęłam w odpowiedzi.- Lucy chodź.

Zeszłam razem z Lucy na ziemię, jak najciszej się dało. Przeszłyśmy jakieś dwa metry i usłyszałyśmy, jak jakiś chłopak przeklina.

-Uuu czyżby ktoś wpadł w naszą pułapkę? - zapytałam się Lucy, patrząc na nią i poruszając brwiami, przez co zaczęła chichotać.

- Mam nadzieję, że jakiś przystojny koleś — podpowiedziałam.

Po cichu zbliżyłyśmy się do miejsca, z którego ta osoba przeklinała. Zobaczyłam tam trzech chłopaków próbujących nieudolnie pomóc swojemu kumplowi. Zabawna sytuacja. Złapałam za krótkofalówce.

- Koniec wakacji czas do pracy jest ich czertach.

- Stoimy za wami — powiedziała Skay, a ja razem z Lucy podskoczyłam.

Obóz nowego życia.     Where stories live. Discover now