Harry Potter i Śpiąca Królewna....

4.3K 337 20
                                    

**************************************************************

Wiesz co się robi gdy życie dołuje ?

Mówi się trudno i płynie się dalej ...

~ Gdzie jest Nemo ?

**************************************************************





- Wiesz co już wolę zrezygnować z obozu niż za ciebie wychodzić-krzyczę i wychodzę z jego domu, mocno trzaskając drzwiami. Jeszcze dzisiaj zrezygnuję z obozu i będę mieć święty spokój od tego debila!

Gdy tylko opuściłam jego dom, skierowałam się do domu głównego? Chyba tak to można nazwać. W gruncie rzeczy mieszkają tam tymczasowo wszyscy organizatorzy obozów. Dzięki którym niedługo będę w swoim mieszkaniu zdala od tego narwańca.

Po pięciu minutach jestem pod odpowiednim budynkiem. Wchodzę do środka i idę prosto.

- Może kogoś spotkam i im pomoże znaleźć odpowiedni gabinet? -pytam się w myślach, nie oczekując odpowiedzi, lecz ją dostaję.

~ Nie liczyłabym na to.

- Czemu ty jesteś taką pesymistką? Może choć raz coś mi wyjdzie?- Mam taką nadzieję-dodaje Potem.

~ A może tylko pogorszysz swoją sytuację??

- A to teraz jak coś robię, to będę ja. Nie my okej! To ty bierz swojego pieska, a ja wezmę sobie jakiegoś innego pana ładnego. Idealny dil.

~ Nie robiłabym tego na twoimi miejscu. To się znowu źle skończy.

- Zamknij się już, powinnaś mi pomagać, a nie pouczać doskonale wiem co mam zrobić i to robię.

Olałam jej słowa i podążam dalej do przodu, w pewnym momencie wpadłam na jakiegoś chłopka.

- Przepraszam-wyszeptałam.

- Nic się nie stało, to ja powinienem cię przepraszać, a nie ty mnie. Mogę w czymś pomóc? -zapytał i posłał mi jeden z tych cudownych uśmiechów zarezerwowanych tylko dla kobiet.

- Tak poszukuję gabinetu założycielki tego obozu.

- Obozu Pełni Księżyca?

- Tak.

- To chodź ze mną właśnie tam Idę.

- Okej — odpowiedziałam i poszłam za nim.

- A tak w ogóle to jestem Harry. Harry Potter.

- Haha fajny żart, a ja Śpiąca królewna. - dowcipniś nuda, ale jest całkiem przystojny.

- Chętnie bym cię obudził najlepiej namiętnym pocałunkiem- powiedział, puszczając oczko i podszedł do pierwszych drzwi po lewej stronie.

- No to panie mają pierwszeństwo, więc zapraszam. - zapukał i otworzył przede mną drzwi. Wow jaki dżentelmen a myślałam, że ta rasa facetów już wyginęła. No cóż, przypadek jeden na milion przetrwał ewoluuje.

- Dziękuje - wchodzę do środka, a on zamykam za mną drzwi.

- Dzień dobry, w czym mogę pomóc?- powiedziała starsza pani, przez którą muszę wychodzić za tego debila.

- Chciałabym zrezygnować z obozu.- powiedziałam pewnie, chociaż w środku cała gotowałam się ze złości. Nie po to brałam udział w konkursie, żeby teraz rezygnować przez jakiegoś frajera, ale postanowiłam i odchodzę.

- To niemożliwe dowodzenia - powiedziała i gestem ręki wskazała mi drzwi.

- Słucham? Jak to niemożliwe! To nie dorzecze, jeżeli chcę, to mogę zrezygnować z tego obozu, a pani musi mnie odesłać!- podnoszę głos.

- Przykro mi w tym roku nie ma czegoś takiego jak odsyłanie obozowiczów do domów, zostają na obozie do końca jego trwania- mówię spokojnie - Więc proszę opuścić mój gabinet.

- Ja się na to nie pisałam! To jakaś patologia! Za nikogo nie będę wychodzić i jutro rano wrócę do domu!- tym razem pod wpływem emocji krzyczę.

- Panno Liliano Black proszę opuścić mój gabinet i jutro się pani nigdzie nie rusza No jedynie do ołtarza i Potem do obozu swojego męża.

- Nigdzie nie pójdę! Dopóki pani mnie nie odeśle do domu.

- Wyjdź albo wezwę twojego narzeczonego! -tym razem to ona podnosi głos.

- A proszę bardzo on i tak nie może mi nic zrobić.

Podnosi słuchawkę i mówi.

- Anna wezwij mojego siostrzeńca do gabinetu.- siostrzeńca?? O to ja już wiem, dlaczego nie mogę opuścić obozu.

-Dobrze Proszę pani - odpowiada kobiecy głos.

Niecałe trzy minuty później słyszę, jak ktoś wchodzi do pomieszczenia, mocno trzaskając drzwiami.

- CO TY TU DO JASNEJ CHOLERY ROBISZ??? -pyta wkurwiony do granic możliwości Brayan.

- Stoję, ślepy jesteś !? A tak właściwie to już wychodzę nara! -mówię, chcę iść do drzwi, ale mnie zatrzymuje.

- O nie ty tu zostajesz i powiesz, co tu do licha jasnego robisz??!

- Spytaj się ciotki, bo ja Ci nie odpowiem - mówię i wychodzę z pomieszczenia, trzaskając drzwiami. Blisko drzwi widzę Harry'ego. Pochodzę do niego i gdy się drzwi otwierają, przytulam i całuje w policzek.

- Odejdź od niego! -krzyczy mój mate, a jego oczy zamieniają się w czarne. Harry Potter, gdy go zobaczył, gwałtownie się odsunął i zaczął uciekać tchórz.

- Radzę ci uciekać!

- To ja wezmę z niego przykład.- krzyczę i biorę nogi za pas.

********************************

Kochani komentujcie jeżeli widzicie błędy, bardzo mi to pomoże. <3

Tasiaaniolkowa

Obóz nowego życia.     Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz