Kłótnia rodzinna raz poproszę...

6K 408 21
                                    

*********************************************************

to nie jest bałagan, tylko bardzo  skomplikowany  porządek...

~Kubuś Puchatek.

*************************************************************

  - Wpierdalaj-wrzasnęła Mija do Derecka???

- Darek ty jebany zdrajco jak możesz, obiecałeś chuju jebany!!!! - wrzasnęłam, a Dziewczyny spojrzały na tego imbecyla.

- To ty go znasz? - zapytała Mija.

- Tak to nasz kochany Braciszek od siedmiu boleści-fuknęłam zła jak osa.

- Kicia Nie denerwuj się, bo złość piękności szkodzi-odpowiedział Derek.

- Jej już nie zaszkodzi- odpowiedziała nadąsana Alice. No to kłótnia Rodzina jeden raz proszę-A ty jak mogłeś, obiecałeś, a my Ci zaufałyśmy.

- Przecież nic jeszcze nie zrobiłem! - jeszcze się broni nic nie zrobił kłamca jebany.

- Nic nie zrobiłeś, a mam ci kurwa wpierdolić, żebyś psie jebany zobaczył wiśniowy kolor??? - zapytała Skay.

- Ja ci pokażę, gdzie raki zimują! I ty śmiesz nazywać siebie naszym bratem? - spytała Alice. Kurwa trochę przegięła, ale ma rację, bo nie powinien składać obietnic, a potem je łamać!

- O co wam do jasnej cholery chodzi ?? Nic przecież nie zrobiłem jeszcze! - zaczął się drzeć.

- No właśnie jeszcze! - powiedziałam, spokojniej złapałam za rękojeść noża tego bydlaka, który stał obok i paroma cięciami przecięłam linę. Spadłam w ramiona tego dupka, ale od razu się wyrwałam. Oddałam nóż dla Skay i zaczęłam, pozwolili zbliżać się do Derecka.

- Obiecałeś mi dziewczynom i babci-po moim policzku spłynęła łza. Jak to mówią, ludzie nie płaczą, dlatego że są słabi, płaczą, dlatego że byli silni zbyt długo. I tu jest racja, bo ja nie dam rady być dłużej silna.

- Stary nie oni muszą załatwić to sami-powiedział jakiś mężczyzna za mną. Mam to gdzieś mogą tam się nawet pozabijać. Nie obchodzi mnie to kompletnie. No może troszkę, bo trupów chować nie będę!

- Obiecałeś, że zawsze będziesz po naszej stronie, że Nie zmienisz zdania, że Nie złamiesz obietnicy, ufałam ci, jak mogłam się tak pomylić-powiedziałam, rozklejając się na dobre, po chwili poczułam, że Alice i Skay stoją koło mnie. Złapały mnie za ręce, a ja zaczęłam dalej-Kocham cię, a ty robisz nam takie coś?? Jak możesz?

-Dziewczyny to nie tak ja nie chciałem, nie wiedziałem, że się to tak skończy, nie wiedziałem, że znajdę tu swoją mate nie wiedziałem, rozumiesz? Liliana nie wiedziałem, żebym wiedział, to bym niczego wam nie obiecywał, to silniejsze ode mnie, nie mogę z tym nic zrobić. Też was kocham, jesteście moimi siostrami, moim życiem, moją śmiercią, uśmiechem jesteście wszystkim, wy, babcia, dziadek i teraz Mija nie wiedziałem, że ta gra tak się skończy, nie chce was ranić, jesteście dla mnie ważne. Nie zostawiajcie mnie mam, tylko was i dziadków-powiedział, podchodząc.

- Derek kim ty jesteś? Jaka mate co jest grane?? - spytała Alice.

- Jestem wilkołakiem, a mate to przeznaczona każdego wilka, wy też macie swoich. Stoją Za wami-powiedział, wskazując głową na debili, za nami.

- Co ty bredzisz? Nie jesteś wilkołakiem i nikt z nas nim nie jest!! - wrzasnęłam.

- Nie wiesz, co mówisz kochanie-powiedział głos za mną-twój Braciszek jest wilkołakiem twoja przyjaciółeczka Mija też Lucy też, ale o tym nie wie i wy też.

- czego wy się naćpaliście?? - zapytałam.

- miało się obejść bez tego, ale jeżeli nie ma innego wyjścia, to musisz się przemienić Derek, inaczej nie uwierzą-powiedział, no właśnie jak on ma na imię??

- Bryan maleńka-odpowiedział

- że kurwa jak??? Ja to na głos powieszałam ???- zapytałam zdezorientowana.

- Jesteś moją mate, mogę czytać Ci w myślach-powiedział i puścił do mnie oczko.

- to są kurwa jakieś jaja-krzyknęła Skay-to nie może być prawda Nie ! Nie! Nie!

- Skay spokojnie-powiedział i podbiegł do niej Derek.

- zostaw mnie!! - wrzasnęła.

- Skay spokojnie zrobisz sobie krzywdę, spójrz mi w oczy-zrobiła to, a ją już wiedziałam, dlaczego panikuje, zbliża się pełnia, a my w każdą pełnię cholernie cierpimy z niewiadomych przyczyn, a nasze oczy zmieniają kolor na złoty, srebrny ewentualnie czarny bądź każdy po trochu. Na początku tylko robią się bardziej wyraziste i mamy intensywniejszy kolor naturalny, ale im bliżej pełni, tym bardziej zmienia się na zloty. Nie nawiedzę pełni, choć jest piękna i bym chciała ja choć raz przeżyć bez bólu, ale o tym to mogę sobie tylko i wyłącznie pomarzyć czasami.

- Musimy stąd wiać-powiedziałam, szeptem przytulając ją do siebie. Nagle ktoś mi ją wyrwał z ramion, przyciągając do siebie.

- puść ją natychmiast!

- spokojnie to jego mate nic jej nie zrobi-powiedział mi na ucho Bryan.

- Nie dotykaj mnie-wrzasnęła Skay. Alice chciała tam podbiec, ale jakiś koleś ją złapał i przerzucił przez lewe ramię. Złapałam za środek usypiający, pobiegłam do Skay, wyszperałam ciche „przepraszam za to" i wstrzyknęłam jej zawartość strzykawki do żyły. Nie chciałam, aby ten koleś zobaczył jej kolor oczu.

- Coś ty zrobiła?? - zapytała Alice.

- Ratuje ją przed bólem, a ty powinnaś wiedzieć to najlepiej!

- Koniec przedstawienia zabieramy je stąd - powiedział, ten koleś a Bryan, przerzucił mnie przez ramie, tak samo stało się z Skay oraz Mija.

- Lucy uciekaj!

Dziewczyna jakby obudziła się ze snu i zaczęła wiać koleś, dla którego jest „przeznaczona'' pobiegł za nią, ale mam nadzieję, że jej nie złapie.  

**************************

Mała zmiana planów :)

Niech się pozabijają :)

Tasiaaniolkowa

Obóz nowego życia.     Where stories live. Discover now