25. ,,Anso Aberald... kim jesteś?"

1.1K 143 22
                                    

POV. ANSA ABERALD


Jak by ktoś mi powiedział, że pani Nesta jest brutalną kobietą, prawie tak samo surową, jak w plotkach kapral Levi, nie uwierzyłabym. Ale czując krew spływającą z nosa i ust, jestem zmuszona w to wszystko wierzyć. Przykro mi, że krew skapnęła na płaszcz Ackermana, i tak miałam go wyprać.

Nesta patrzyła na mnie wściekła, a i tak się nieźle powstrzymywała, bo gdybyśmy były same, mogło to wyglądać znacznie gorzej, a może bym już nie żyła? Podbite oko, rozcięta warga i siny nos, poza tym więcej siniaków. Wiecie, co jest w tym śmieszne? Faktycznie mogło być znacznie gorzej. Starałam się nie pyskować, ale i tak krzyczałam. Nie z bólu, go starałam się zignorować.

Zadano mi pytanie, a ja na nie odpowiedziałam. Chociaż była prawdą, nie spodobała się Neście, w związku z czym zirytowała się. Powtórzyła je Jeszcze dwa razy, a mlja odpowiadź ciągle pozostała taka sama. W końcu nie wytrzymała i jej pięść spotkała się z moim nosem. Auć.

Przesłuchanie zaczęło coraz bardziej przypominać przesłuchanie niż spokojną rozmowę, jak zapewniał Erwin Smith. Bałam się mówić, bo bałam się bólu. W głowie powtarzałam ciągle tę samą formułkę, jakby to miało mnie obronić. Takie zaklęcie, tarcza. Urodziłam się, jako człowiek, żyję jak człowiek.

A człowiek jest dumny, ma godność i siłę. Nie poddaje się, jak skatowane zwierzę, liczące na odrobinę współczucia. Nie ulega, nie płacze nad swym losem - ma siłę, silnego ducha nic nie złamie. Człowiek ma żyć pełnią życia i niczego nie żałować.

Jakiejkolwiek Nesta odpowiedzi oczekuje, ja jej takiej nie udzielę. Nie będę kłamać, by zaoszczędzić sobie bólu.

- Powtórzę jeszcze raz - syknęła. - Kim jesteś?!

Tak. Zadaje mi pytanie, kim jestem. Odpowiadam i obrywam. Powoli sama się w tym gubię.

- Nazywam się Ansa Aberald!! - krzyczę, głos mi się łamie. Oczekuję piekącego bólu, ale nic... się nie dzieje. Otwieram wcześniej zamknięte oczy i patrzę twardo na Nestę, mocno zaciskającą usta.

- Dlaczego tak się przy tym upierasz?! Co ty planujesz? Komu podlegasz?

Zadała inne pytania... ale dla mnie wszystko brzmiało tak samo.

- Nazywam się Ansa Aberald. Moja matką jest Isolde Aberald, a wujkiem Kiernan Aberald. Wuj zginął ratując mnie przed tytanem, podczas dostania się tytanów do Shiganshiny. Nie powiedziałam, że zabiłam tytana, bo... sama nie wiem. Po prostu czułam, że nie powinnam... tego mówić. - Nie mam skrępowanych rąk czy nóg, a czuję się całkowicie pozbawiona wolności. - Nie znam ojca, a matka nie żyje - powtarzam, co już zdążyli się dowiedzieć.

- Kiernan Aberald nie może być twoim wujem. Jego rodzice zmarli, żona i jedyne dziecko też. Nie miał siostry!

Wiem. Cholera, wiem! A jednak ciężko mi pojąć, że wpajano mi kłamstwa. W ciągu jednego przesłuchania zniszczyli mój świat. Wszystko. WSZYSTKO okazało się kłamstwem. Moje nazwisko to piętno intrygi, mającej na celu co? Po co tamtego dnia Żandamerzy przyszli do nas? Dlaczego zabili mamę?

Przed oczami pojawił się wuj, kiedy kazał nie patrzeć mi na to, co robi z bandytami. Wyszedł cały we krwi. Zabrał mnie do siebie. Po co było to wszystko? I ciągnięcie szopki z dobrym wujkiem, rodziną?

- Ja... - zaczęłam, spływające po mojej twarzy krwi wydawała się taka gorąca, jakby żywy ogień ją zastąpił. - Nazywam się... Ansa... Ansa Aberald... córka Isolde Aberald... moim wujem... jest Kiernan Aberald. - Nesta zascinęła mocno zęby, a w jej oczach widział tą  szczerą nienawiść. Gniew. - I ja... do dziś żyłam w kłamstwie.

Gniew na twarzy kobiety ustąpił szokowi. Erwin poprawił się na krześle, a kapral był zajęty poprawianiem żabotu.

- Żyłam w iluzji dobrej rodziny. Kochanej matki, bez ojca i ze wspierającym, dobrym wujkiem. Wszystko to... kłamstwo, w które nadal uparcie będę wierzyć. Gdy spojrzę w lustro, spytam: Anso Aberald... kim jesteś? I nie otrzymam odpowiedzi, bo teraz sama tego nie wiem. Co zatem ze mną zrobicie? Czy jestem winna temu, że byłam oszukiwana? Mogę nie być prawdziwą siostrzenicą Kiernana, ale na pewno szczerze powiem, że był dla mniej jak wujek. Byłam przez niego wychowywana. Nikomu nie ukradłam tożsamości i niczego nie knuję. Ja po prostu... żyję, jako człowiek.

Erwin drgnął nagle, dłonią poprawił dziwną zawieszkę zdobiącą jego koszulę. Wyglądało to jak taki kowbojski krawat. Z ładnym zielonym kamyczkiem. Spojrzał na Nestę, która analizowała moją wypowiedź. Całe to przesłuchanie nie miało żadnego sensu. Co udowodnili? Nie miałam wujka, a moje nazwisko nie należy do mnie. Ja zabiłam odmieńca. I co? Czemu to wszystko służyło?

- Anso, skoro ustaliliśmy już mniej więcej, co łączy cię z Kiernanem Aberaldem - Przy pomocy przemocy, krwi i strachu. Oby tak dalej. - I wiemy też, że to ty zabiłaś odmieńca...

- Ano... Co jest wielkiego w tym, że go zabiłam? Zwiadowcy ciągle to robią.

Nesta pokiwała głową, zaczesując krótko ostrzyżone czarne włosy za ucho.

- Chodzi nie o to, że go zabiłaś, ale jak. Sposób doskonały. Jak na kadeta wykazałaś się niezwykłą precyzją. To nie był fart nowicjusza, zadałaś cios tam, gdzie chciałaś. Kunszt zabicia tytana na miarę kaprala Ackermana.

Mężczyzna w odpowiedzi prychnął tylko, jakby nie odpowiadało mu, że zostaliśmy do siebie porównani, chociaż dla mnie do brzmiało bardziej jak porównanie na bazie kontrastu.

- Erwinie. Czy pozwolisz, aby Ansa dołączyła do Korpusu Stacjonarnego?

Co?

- Obawiam się, że to trudna decyzja. Potrzebujemy tak utalentowanych ludzi.

- Jak każdy korpus.

- Ale to my opuszczamy mury i ryzykujemy życiem - zastrzegł surowo. - Mimo wszystko decyzja należy do samej zainteresowanej. Anso?

Wszyscy spojrzeli na mnie. Petra może poradzi sobie beze mnie, ale obiecałam ją chronić, jako ostatnią z mojej kłamliwej rodzinki. Laurys... ona... zostanie wtedy sama z tytanami. Jest taka beztroska! Nie, ja chcę walczyć z tytanami. Mordować ich. Czuć to samo cudowne uczucie, jak wtedy, gdy zabiłam tamtego tytana.

- A więc?

- Zostaję - stwierdziłam twardo.

- Nie ma, co dalej na ten temat rozmawiać. Dziękuję, Smith za pozwolenie. - Podeszła do mnie i dotknęła mojego ramienia. - Przepraszam - powiedziała i wyszła.

Krew zastygła, a ja tępo wpatrywałam się w swojego dowódcę.

- Wybacz, że zgodziłem się na takie potraktowanie, zrozum, że ze względu na naszą sytuację nie możemy mieć więcej wrogów i pracowników. Nesta jest dość...znaną osobą. Mówisz, że Kiernan cię wychowywał wraz z matką. Czy domyślasz się powodu tego wszystkiego? Tożsamość matki? Ojca?

- Nie wiem. Została zamordowana. Przez Żandamerię.

- Żandameria mordująca cywili? - sapnął Levi. - Banda kretynów, ale posunęliby się tak daleko?

- Jeżeli rodzina Aberald była w posiadaniu ważnej informacji to z całą pewnością.

O cholera.

Ai no Tsubasa | Levi AckermanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz