12. ,,Będę czekać"

1.4K 132 9
                                    

ROK 848, LAS KILKADZIESIĄT KILOMETRÓW OD OBOZU SZKOLENIOWEGO

Przed kadetami ze 101. oddziału szkoleniowego było jeszcze jedno zadanie. Najwyżej punktowana próba przetrwania, będąca jednocześnie wyścigiem. Wyniki osiągnięte przez ostatnie trzy lata mogły ulec jeszcze znacznej zmianie. Ktoś, kto należał do najlepszej dziesiątki mógł jeszcze się stoczyć na dno, a największy idiota zostać jednym z lepszych. Dziesięciu najlepszych kadetów miało wolny wybór, mogli wybierać między: Żandamerią, Stacjonarnymi i Zwiadowcami, gdy pozostała reszta mogła zdecydować się na jedno z dwóch ostatnich.

W ciągu tygodnia musieli przejść z punktu A do punktu B. Czas i zabite po drodze imitacje tytanów wpływały na punktację. By udowodnić, ile kto zabił wrogów, musiał zabrać czerwoną kartkę z ich karków. Do tego Keith zadecydował, że będą musieli wykonać to zadanie w pięcioosobowych grupach, by uzyskać symulację oddziału przebywającego za murami. W końcu żołnierz nie tylko walczył z tytanami i chronił cywili, ale i chronił swoich towarzyszy.

Dwieście trzydzieści pięć osób ze 101. oddziału treningowego stało na baczność i czekało, aż główny instruktor ogłosi, kto w jakiej drużynie się znajduje. Niektórzy trzęśli się ze strachu. Lecz czemu? Nic strasznego przecież tu się nie czaiło. Poza tekturowo-drewnianymi tytanami i pozostałymi drużynami. Czyste współzawodnictwo. Byleby wybić się w tabeli i zapewnić sobie lepsze miejsce. Nawet jeśli komuś nie udałoby dostać do pierwszej dziesiątki to i tak mogli nieco zyskać w oczach przyszłych przełożonych, jeżeli wyniki były zadowalające.

Shadis odchrząknął głośno, wziął kartkę od wysokiej dziewczyny o krótkich czarnych włosach. Nie była instruktorem, na co wskazywała kurtka ze szarą tarczą z dwoma różami. Należała do Stacjonarnych. 

,,Ciekawe, czy znała mojego wuja?'' - pomyślała Ansa.

- Dobra, gówniarze! Nie oczekujcie taryfy ulgowej w ostatnich dniach treningu. Nadal jesteście nic nie wartym gównem. Jesteście tak żałośni, że patrzeć na was nie mogę! Na tej kartce są wasze nazwiska i nazwy grup, do których was przydzielono. Znacie zadanie: zabijać tytany i dotrzeć do posterunku po drugiej stronie lasu. Jeżeli wasze życie będzie zagrożone wystarczy wystrzelić racę, oznacza to, że dany oddział się poddaje i nie zyskuje ani jednego punktu! A wcześniej zabici tytani są unieważnieni. Czy wyraziłem się jasno?! - Obok niego przystanęła kobieta ze Stacjonarnych. - Nesta Edrington należy do korpusu Stacjonarnego! Będzie nie tyle należeć do komisji, ale i w ciszy obserwować wasze postępy! Nie ma tu miejsca na opierdalanie się czy oszukiwanie! Jest to niemożliwe, więc nawet do chuja nie próbujcie!

Znowu ta ciężka atmosfera. Nie jednemu kadetowi przypomniał się pierwszy dzień na głównym placu, gdzie trzęśli się ze strachu nie przed żmudną pracą, a przed instruktorem, który zabijał wzrokiem. 

- Dobra, wy karmo dla tytanów! Drużyna Pierwsza: Rhysand Connors! - Wyczytany chłopak wystąpił przed szereg, przystając po lewej stronie instruktorów i Nesty, zaraz do niego dołączyła reszta drużyny - Jordan Lower, Rana Cheney, Artur i Elsa Heuldys! 

- Drużyna Druga! - wyczytywała teraz Nesta. - Laurys Wayland - Blondynka radośnie doskoczyła do nich i stanęła obok drużyny Pierwszej. - Astrid Privott! Noel Reyes! - zatrzymała się na chwilę na następnym nazwisku - Ansa Aberald! - Dziewczyna poczuła na sobie spojrzenie Stacjonarnej i przystanęła obok przyjaciółki, która od razu się do niej wtuliła. - Charles Foxwell!

- Drużyna Trzecia: Lara Quinn, chodź tu kretynko! Czy mam cię za te kudły tu przywlec? - Lara w końcu wyszła przed szereg i stanęła za drużyną Drugą, posyłając mordercze spojrzenie Ansie i Laurys. - Ekhem, dalej... Kathrien Portman! Elena Ashford! - Shadis wyczytał jeszcze dwa nazwiska innych kadetów. - Drużyna Czwarta: Alexandra Scanlon! - Przydzielił jej czwórkę towarzyszy, których Ansa nie znała ani z wyglądu czy imienia. Następnie wyczytał kolejne drużyny. Instruktorzy wręczyli drużynom plecaki z najpotrzebniejszymi rzeczami. Gdy Shadis dał im wyraźny znak stanęli w wyznaczonym miejscu, gdy zielona raca, oznaczająca rozpoczęcie misji, wystrzeliła ku niebu, kadeci ruszyli w głąb lasu. Niektórzy od razu zaczęli używać sprzętu do trójwymiarowego manewru, nie licząc się z tym, że w nieodpowiednim momencie zabraknie im gazu.

- Mamy jakiś plan, Aberald? - zapytał Foxwell zrównując z nią przyspieszony krok.

- Jasne - rzuciła bez namysłu. - Dotrzeć do punku B jak najszybciej, zabijając przy tym sporą ilość tytanów - uśmiechnęła się podstępnie.

- Zaczynasz mnie przerażać - zaśmiał się.

- Wygrajmy to! - krzyknęła Laurys, prześcigając ich.

- A co w nią wstąpiło? - zagaił Noel.

- Odwaliło jej. - skwitowała Astrid. - Według mapy musimy ciągle kierować się na północny zachód, tam znajduje się posterunek. Możemy skrócić sobie drogę aż o dwa dni - kontynuowała, przeglądając mapę.

- D-dwa dni?! - Noel odwrócił się w stronę nawigatorki.  - Jesteś pewna, jeżyku?

- Głuchy jesteś, debilu?! - odpyskowała mu. - Umyj sobie uszy! Tak, dwa dni. Ale musielibyśmy najpierw ruszyć w stronę jeziora.

- Jezioro? - zainteresowała się Wayland.

- Wielki zbiornik wodny - wyjaśnił jej Charles. - Nigdy nie widziałaś jeziora?

- Szczerze... nie pamiętam niczego przed pojawieniem się za murem Rose. To tak jakbym żyła tylko trzy ostatnie lata. Ale jeziora... nigdy nie widziałam.

- To masz świetną okazję.

❈ ❈ ❈ ❈ ❈

W tym samym czasie drużyna Trzecia, używając sprzętu do trójwymiarowego manewru, znalazła się na wysokich gałęziach drzew i z góry spoglądali na drużynę, która ruszyła ich torem.

- Jak myślisz, gdzie tytani zostali postawiani? - spytała Lara Kathrien.

- Mapa nie pokazuje obszaru poza lasem, a i tak sporą część lasu została ucięta, co znaczy, że na nie znajdują się daleko. Kilka osobników musi pojawić się po drodze każdego oddziału, by mogli wbić więcej punktów - przedstawiła swój punkt widzenia białowłosa, zaczesując niesforne kosmyki za ucho.

- Naiwny tok myślenia - skrytykowała ją dotąd milcząca Elena.

Lara zmarszczyła gniewie brwi, lecz nie zrobiło to żadnego wrażenia na jej rozmówczyni.

- Patrz, Kathrien, ona potrafi mówić - zakpiła sobie Quinn.

- Twoja gadanina nie wyprowadzi mnie z równowagi, a tylko udowodnisz, że naprawdę jesteś głupia.

Elena przeczesała palcami swoje długie, czarne włosy luźno spływających po plecach.

- Nie kłóćcie się! -krzyknął chłopak z ich drużyny. - Ruszcie tyłki, chcę wskoczyć wyżej w tabeli.

- Jeżeli będzie trzeba, będę czekać - powiedziała oschle Lara.

- Na co? - zapytał chłopak.

- Na moją ofiarę.

Ai no Tsubasa | Levi AckermanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz