#3

3.8K 273 206
                                    

Obudziło mnie szturchanie.

- Braciszku wstawaj! - szturchała mnie Natsu.

- Jesteś spóźniony - po tych słowach zerwałem się na równe nogi i pobiegłem do łazienki.

Ubrałem się w mundurek, zjadłem kanapki z szynką i pojechałem rowerem do szkoły. I tak jestem spóźniony na pierwszą lekcję do tego jeszcze to lekcja angielskiego. Wszedłem do klasy i przeprosiłem za spóźnienie.

- Hinata masz odrobione zadanie domowe? - spytała nauczycielka podchodząc do dziennika.

- Mam proszę pani - i tego pani się nie spodziewała.

- Nie wierzę, proszę przynieść zeszyt i pokazać - zaczęłam szukać zeszytu i nie mogłem go znaleźć.

Czemu?! Musiałem zostawić ten przeklęty zeszyt na biurku? Czemu!? A już mogłem ją zadziwić i dostać chociaż czwórkę. Co dziwne Kageyamy nie było dzisiaj w klasie to po tym co się wczoraj stało? Wątpie, przecież pocałowanie kogoś to nie powód by nie przychodzić do szkoły.

- Hinata proszę pokazać zeszyt.

- No bo widzi pani zeszyt zastał u mnie na biurku.

- Czyli jedynka? - i znowu pała.

Reszta lekcji minęła szybko może dlatego, że się spóźniłem. Poszedłem na dach sobie usiąść. Postanowiłem się na chwilę zdrzemnąć i tak zapewne obudzi mnie dzwonek.

- Hinata - mówił do mnie czyiś całkiem przyjemny głos ale nie chciałem się obudzić.

Przekręciłem się na drugi bok i poczułem coś miękkiego jak poduszka. Wtuliłem się w to coś co było miękkie ale do obudzenia skłonił mnie zimny wiatr. Otworzyłem oczy i ujrzałem Kageyamę trochę zarumienionego. Zobaczyłem, że jestem przytulony do chłopaka, odsunęłem się od niego i trochę się zarumieniłem. Kurde jak mogłem się nie domyślić, że to nie podeuszka ale czuję się zażenowany.

- Prze-Przepraszam - powiedziałem wstając i wycierając się z kurzu.

- Nie...nic się nie stało...a-ale pan od matematyki kazał mi cię poszukać, ponieważ jest już dawno po dzwonku a widział cię jak tu szedłeś.

- Aha, to się zbierajmy - ruszyłem w stronę drzwi a Kageyama ruszył za mną.

Szliśmy obok siebie dopóki Kageyama się zatrzymał.

- Coś się stało Kageyama? - spytałem.

Chłopak złapał się za kark. Czy on zamierza mnie przeprosić za to co się stało tak serio? Ale tak serio, serio? Nie...on?

- Hinata? - spytał trochę niepewnie co dało się usłyszeć.

- Tak? - odpowiedziałem.

- Bo ja chciałem cię... przeprosić za tamto - powiedział trochę pewniej patrząc się na mnie.

- Nic się nie stało to był tylko wypadek - odpowiedziałem i ruszyłem w stronę sali.

Miałem przecież rację to był tylko przypadek. Po lekcjach kiedy szłem na trening naskoczyły na mnie jakieś dziewczyny i zaciągnęły w jakiś róg szkoły oraz cały czas mi się przyglądały co było trochę niepokojące. Przecież nic nie zrobiłem.

- Co takiego widzi w nim Kageyama? - no nie fanki Kageyamy...

- Czy mógłbym już pójść? - spytałem powoli odchodząc.

- Stój! - popchnęły mnie w stronę rogu.

- Przez ciebie nie możemy się do niego zbliżyć przeszkadzasz nam rozumiesz - mówiła jedna z nich.

A proszę bardzo bierzcie go sobie. Nie jest on mój.

- Odczep się od Kageyamy - nie mogę, ponieważ gramy razem w drużynie więc...

- Przepraszam ale nie mogę przecież jesteśmy w jednej drużynie, co byłoby trochę trudne - widać, że ją zezłościłem. - A możecie mi powiedzieć jedną rzecz? - dziewczyny dziwnie na mnie spojrzały.

- No mów.

- Co wy wszystkie w nim takiego widzicie?! - powiedziałem do nich.

- On jest przystojny, miły, pomocny - niby z której strony?!

- Nie powiedziałbym on jest wredny, nieczuły i... Ał!

Dostałem w twarz, dlaczego?! Przecież mówię prawdę. Po chwili dostałem bardzo mocno w brzuch. I czemu ja się wciągnąłem w to poszukiwaniu informacji dlaczego Kageyama jest taki popularny? Po co mi to było ale i tak zamierzam to kontynuować, tak wiem jestem uparty.

- Jak możesz tak mówić - powiedziała wciekła i oburzona.

Po tych słowach dostałem czymś w głowę. Kto normalny kopie kogoś z takiego powodu?! A no tak psychofanki Kageyamy...Czułem ja oczy zaczynały mi się powoli zamykać.

Poczułem zimny wiatr a moje oczy zaczęły się powoli otwierać. Po całkowitym ich otworzeniu ujrzałem lampę na suficie. Kojarzyłem to miejsce. Postanowiłem usiąść kiedy nagle zabolał mnie brzuch ale i tak mimo bólu postanowiłem usiąść i jak pomyślałem tak zrobiłem. Dobra znajdowałem się w futonie. Czy to nie jest przypadkiem pokój... Nagle drzwi się otworzyły a w nich stał Kageyama.

- Już wstałeś? - spytał podchodząc do mnie.

Dlaczego? Dlaczego jesteś tu ze mną mogłeś mnie zostawić na tej trawie! Hinata ogarnij się o czym ty myślisz dlaczego miałby mnie zostawiać na trawniku? Puknąłem się w głowę.

- Czemu nie jesteś na treningu? - spytałem, tak to najlepsze o co mogłem spytać.

- Trener poprosił mnie abym cię znalazł... znowu a jak coś by ci się stało kazał mi się tobą zająć - i się wyjaśniło co tu robię. - A pielęgniarki już nie było w szkole, więc zabrałem cię do siebie.

Wstałem mimo bolącej głowy i brzucha wziąłem rzeczy.

- To ja będę się zbierał i dzięki, że się mną zająłeś - udałem się w stronę wyjścia.

Nawet rower przyprowadził. Wystawiłem rower i wsiadłem na niego i jeszcze raz podziękowałem Kageyamie. Czemu? On przecież nigdy nie okazywał pozytywnych. Czemu zaczyna się tak dziwnie zachowywać? Chociaż czy to dziwne zachowanie pomóc komuś?

Dojechałem do domu i poszedłem do pokoju rzucając się na łóżko ale zaraz tego pożałowałem. Może później z nim popiszę na razie nie mam na to siły. I poraz drugi w tym dniu się zdrzemnąłem.

Nie wiem czy wyszedł czy nie możecie mi napisać w komentarzu. Sorki,że znowu tak długo ale staram znaleźć czas na pisanie. Pozdrawiam KatiryChan ♥️

Chcę cię sprawdzić [KageHina] Nơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ