32

1K 141 113
                                    

Było dopiero po północy, a Luke już ledwo trzymał się na nogach. Klub stał się zbyt ciasny, muzyka za głośna, a powietrze zbyt ciężkie. Blondyn starał się utrzymać otwarte oczy, aby nie zasnąć w obcym miejscu, co w tym stanie stanowiło nie lada wyzwanie.

Luke był zły na siebie. Wiedział, że nie powinien tyle pić, szczególnie że był to pierwszy raz, kiedy miał do czynienia z alkoholem. Wcześniej, pod czujnym nadzorem Liz było to niemożliwe do wykonania. Teraz był jej za to wdzięczny, bo ani trochę nie podobało mu się to, co teraz odczuwał.

Był to pomysł chłopaków z One Direction, aby wybrać się gdzieś wspólnie. Właśnie skończyli kolejną część trasy, ich płyta była niemal gotowa i zapowiadało się, że w następną trasę wyjadą już jako główny zespół, bez wątpienia mieli więc co świętować.

Jednak po przybyciu do klubu każdy znalazł sobie zajęcie, a Luke, będąc pierwszy raz w takim miejscu, kompletnie nie wiedział, co ze sobą zrobić. Niezręcznie usiadł przy barze, gdzie szybko wmuszono w niego pierwszego drinka, a potem kilka kolejnych.

Tyle wystarczyło, aby jego wzrok stał się zamglony a równowaga zaburzona. Przez dudniącą muzykę i pijany umysł, ledwo dotarł do niego dźwięk przychodzącej wiadomości. Gdy tylko Luke dostrzegł, kto jest nadawcą, na jego usta wtargnął czuły uśmiech.

          
mikey: gdzie jesteś?

mikey: lulu odezwij się

mikey: martwię się

mikey: okej idę cię szukać

ja: cxekaj                 

ja: muszr ci cos poeDzieć

mikey: coś się stało?

ja: chciałwm byc trcohe niegrzeczny aoe wiesz

ja: troche bRdzej niż nieodpowoadanie sąsiadkom dzień dbry

mikey: jesteś pijany lulu, idę zabrać cię do domu

mikey: powinieneś iść spać

ja: CZEKAJK

ja: własne o to chodzi

ja: chciałnykm spać z tobą mikeyt

ja: jak... jux zawsze

mikey: lulu jesteś pijany, porozmawiamy jutro

ja: nie jestm pjiany tyklo zakochany w yobie

ja: to zawsze bules ty nie calum

ja: jstes najpiekniejsya osobą na swicie i Ce kocham

mikey: chyba cię widzę, jesteś przy barze tak?

mikey: potrzebujesz snu

ja: potzrebuje ciebie

-Lulu?- blondyn podniósł głowę znad telefonu, kiedy tylko usłyszał delikatny szept tuż nad uchem. Dreszcze przebiegły przez jego całe ciało, gdy dostrzegł zmartwioną twarz Michaela.

-Hej Miki.- wyszczerzył się Luke, zrywając się na równe nogi. Zaraz jednak pożałował tak nagłego ruchu, bo gdy tylko jego stopy dotknęły ziemi, zachwiał się i upadłby na podłogę, gdyby nie para silnych ramion, przytrzymująca go przy sobie. Luke spojrzał w górę i jego oczy spotkały się z tymi zielonymi, należącymi do jego crusha, który także wpatrywał się w blondyna jak zaczarowany. Michael szybko jednak otrząsnął się z chwilowego szoku i odsunął się, upewniając się, że Luke pewnie stoi na ziemi.

candy crush // mukeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz