Rozdział 2

163 15 5
                                    


Po długiej i odprężającej kąpieli, zawędrowałam do pokoju, który przydzielił mi dziadek. Tak jak większość z nich miał w sobie duże łoże z baldachimem wyłożone poduszkami – tym razem bez tony kurzu – oraz ciepłą i pachnącą pościelą. Na przeciwko łoża stała mała toaletka, gdzie zdążyłam już rozłożyć swoje rzeczy takie jak: niezbędne kosmetyki i jeszcze niezbędniejsze książki.

Spojrzałam na wyświetlacz telefonu, gdzie już widniała wiadomość od taty. Nie śpiesząc się z jej odczytaniem, wpełzłam na łóżko, biorąc po drodze jedną z książek, które równo ułożone wołały do mnie, abym je wszystkie przeczytała. I to jednego wieczoru. Ułożyłam się wygodnie na brzuchu, a nogi oparłam o miękkie poduszki, po czym zabrałam się za lekturę.

- No dobra – mruknęłam, kiedy coś ciężkiego na mnie wylądowało. - Mistrzu, ale darujmy sobie dzisiaj te zaloty. Dobrze?

Na tyle ile umiałam odchyliłam głowę do tyłu, a pies polizał mnie po policzku.

- Mam zamiar teraz poczytać, ale ty mi przeszkadzasz, więc... - obróciłam się na brzuch, a Mistrz wylądował obok - ... złaź.

Późna godzina oraz ciemność ogarniająca powoli całą okolicę za oknem nie była moim wyznacznikiem czasu, aby iść spać, dlatego też gdy na wyświetlaczu mojej komórki wybiła północ, nie zdziwiłam się za bardzo. Książki potrafiły mnie wciągnąć na tyle, że zapominałam o całym bożym świecie.

- Hej, Natii śpisz? - do pokoju weszła ciotka Laura.

- Jeszcze nie – odparłam szybko, zamykając książkę. - Coś się stało?

Laura usiadła obok mnie na łóżku, ale jej mina nie przywodziła mi na myśl żadnych złych informacji.

- Nic, nic, kochanie – uśmiechnęła się promiennie. - Jadę jutro rano do wsi i chciałam wiedzieć czy czegoś nie potrzebujesz? Jadę dość wcześnie rano, a ty na pewno będziesz jeszcze wtedy spać.

Zamyśliłam się, a potem zaczęłam wyliczać na palcach.

- Wianuszek czosnku, drewniany... albo nie. Srebrny kołek! A do tego jeszcze pismo święte i wodę święconą – wybuchnęłam śmiechem, kiedy w oczach cioci zapanował strach. - Przepraszam, wygłupiam się.

- Natii – warknęła ciocia. - To nie było śmieszne.

- Wiem, wiem – otarłam łzę. - Żałuj, że nie widziałaś swojej miny.

Między nami zapanowała chwilka ciszy.

- Niczego nie potrzebuję, ciociu. Dziękuję – uśmiechnęłam się przepraszająco. - I wybacz, ale nie umiałam się powstrzymać.

- Oj dziecino.

- Mówisz jak dziadek.

- Lepiej ja niż gdybyś miała biednego Edwarda o zawał serca przyprawić.

Ciocia pożegnała się ze mną, życzyła mi dobrej nocy i wszyła z pokoju, uprzednio gasząc światło, o co ją grzecznie poprosiłam. Odłożywszy czytaną wcześniej przeze mnie lekturę, ułożyłam się wygodnie spać. Mistrz zaległ obok mnie, wślizgując się pod kołdrę.

- Dobranoc psiaku – mruknęłam, ziewając i zamykając oczy.

Dracula || The Last Suffering (ZAWIESZONE)Όπου ζουν οι ιστορίες. Ανακάλυψε τώρα