Rozdział 14

35 4 0
                                    

Vlad stał właśnie przed wejściem do zamku, kiedy lunął deszcz. Niebo na nowo pokryło się złowrogim westchnieniem burzy, z daleka horyzont przecięła jasna wstęga elektryczności, huk rozległ się zaraz potem. Wiatr szarpnął potężnymi koronami drzew, wprawił w szaleńczy taniec listki i ruszył dalej.

Mężczyzna zmrużył oczy, okrywając się szczelniej czarnym płaszczem, który sięgał mu, aż za kolana. Poprawił wpadające do oczu włosy, zakładając je za ucho. U jego nogi stał Zegarmistrz, który nie ukrywał niezadowolenia z faktu, że musi stać na dworze, aż ktoś łaskawie mu drzwi nie otworzy, aby mógł wejść do środka i się ogrzać.

Nikt jednak nie kwapił się podejść do wielkich wrót. Głuchy odgłos kropli odbijających się od kamiennej ścieżki był miarowy i jednostajny. Wielkie mury zamku wydawały się teraz przedstawiać obraz z horroru. Vlad myślał o tym, aby zawrócić. Bał się. Bał się tego jak przyjmie jego przeprosiny Natalia. Czy zrozumie? Czy da choćby powiedzieć słówko, nim przejdzie do szczegółowych wyjaśnień? Bał się.

Dlatego zamknął na chwilę oczy i odetchnął, wkładając ręce do kieszeni płaszcza.

- Zostań tu i czekaj na Edwarda – powiedział twardo. - Nie ma sensu, abym tu dłużej stał.

Wycofał się. Stchórzył i był na siebie z tego powodu bardzo zły. Przecież do jasnej cholery był wampirem, Draculą, potężnym Księciem Ciemności. Chociaż...Potężnym już nie. Został zdegradowany, pozbawiony większej ilości mocy. Wycofano go, wyśmiano i olano.

W jego oczach zagotowała się czerwień, kły wydłużyły. Zacisnął zęby, zaciskając także pięści ukryte w długim płaszczu. Deszcz przeźroczystym wodospadem spływał po jego włosach, ramionach i rękach. Nie mógł się przeziębić, nie mógł mieć kataru czy jakiejkolwiek innej choroby, ale przeraźliwie mocny wiatr był utrapieniem. Chciałby już wrócić do domu.

Na nic mu się zdała mała eskapada do Natalii, która i tak wywaliłaby go za drzwi, gdyby tylko go zobaczyła. Znów wezbrała w nim złość, przez co prawie rozwalił furtkę, gdy opuszczał dziedziniec zamku. Metalowe drzwiczki zatrzasnęły się za nim z głuchym trzaskiem, mechanizm zabezpieczył się i znieruchomiał, czekając na kolejnego śmiałka, chcącego przekroczyć zacne progi zamku Draculi. Upadłego Draculii. 

Po długim czasie dotarł do mostu, który przecinał łukiem rwącą rzekę. Deszcz był potężny i w jednej chwili wypełnił wymyte już koryto, oblepiając ziemię coraz to dalej i dalej. Ostre kamienie, które wcześniej dumnie pięły się ku górze, w jednym momencie zatopiły się.

Vlad przystanął, opierając mokre dłonie na zimnym murku. Wyczuł pod palcami jego chropowatość i wszystkie wypukłości. Ryknął wściekle łapiąc się za włosy. Targał je i krzyczał. Krzyczał tak głośno, że mogło go usłyszeć i miasteczko majaczące w oddali, schowane za gęstymi lasami.

A potem jego wściekłość wyparowała tak szybko, jak się pojawiła. Oczy wyblakły, przybrały zdrowy odcień czerni, usta wygięły w nikłym grymasie niezadowolenia. Raptem zmarszczył czoło, wpatrując się przed siebie w wodę, która nienaturalnie bulgotała. Dostrzegł w niej jasny odcień.

Nie wiedząc dokładnie co to było, ruszył wymytym i śliskim brzegiem wzdłuż rzeki. Jego wzrok cały czas śledził miejsce, w którym widział coś dziwnego. Mając na myśli, że było to może jakieś stworzenie, albo w ogóle śmieć, wzruszył ramionami nie dostrzegając nic.

I kiedy obrócił się plecami do rzeki, usłyszał. To był cichy, piskliwy głosik, który zatrzymał go w miejscu jak kotwica statek. Obrócił się na pięcie i wskoczył do lodowatej wody. Widział doskonale, a jego czujny wzrok padł na zablokowaną między kamieniami kostkę dziewczyny, która straciła przytomność. Szybko do niej podpłyną, nadludzką wręcz siłą odsunął wszystkie przeszkody i złapał Natalię w ramiona pnąc się ku górze.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Aug 05, 2021 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Dracula || The Last Suffering (ZAWIESZONE)Where stories live. Discover now