33. Łańcuchy

3.7K 399 122
                                    

Zimne oczy obserwowały, jak ostatni ludzie znikali w pociągu, zamykając za sobą ciężkie metalowe drzwi. Potężny gwizd rozdarł powietrze i maszyna ruszyła przed siebie. Na początku powoli, jednak z każdą chwilą przyśpieszała, a kiedy to znalazła się na zakręcie, Niemy spadł z sufitu hali, by natychmiast ruszyć w pogoń za pociągiem. Jego mechaniczne nogi rozmywały się pod wpływem pędu. Na końcu peronu wydały z siebie potężny trzask, a robot wystrzelił w kierunku ostatniego wagonu i chwycił się barierki. Przez chwilę trzymał się jej i zastukał w szybę. Gdy pojawiła się nad nim twarz jednego z ochroniarzy, chwycił go i rzucił w ziejącą pod nimi pustkę. Drugi z ochroniarzy był zbyt zaskoczony, by zareagować.  Z otwartymi ustami przyglądał się, jak znika jego towarzysz a na jego miejscu pojawia się zamaskowana sylwetka i z tym samym, zaskoczonym wyrazem twarzy zginął chwilę później, gdy z cichym chrupnięciem, jego kark został złamany niczym sucha gałązka. Niemy ułożył ciało delikatnie na ziemi, zamykając martwe oczy ofiary i zdjął z niego czarny uniform, który później nałożył na siebie. Wziął również zakrywający całą twarz hełm i pozbył się zwłok, wyrzucając i te za barierkę.

Po tym wszystkim wyszedł z przedziału strażników i stanął w niewielkim korytarzu, do którego światło wpadało jedynie przez maleńkie okienka. Idąc przed siebie mijał przedziały i siedzących w nich pracowników, wpatrzonych w ekrany laptopów. Następnie podszedł do drzwi kolejnego wagonu. Ledwo je otworzył, a uwaga jego skupiła się na naukowcu, który gwałtownie zamknął jedną ze skrzyń i nerwowo odwrócił się w kierunku ochroniarza, gładząc biały fartuch. 

- Jakiś problem? - spytał po chwili, wkładając dłonie w kieszenie.

Niemy zrobił kilka powolnych kroków, po czym zatrzymał się przy boku mężczyzny, wzruszając ramionami i unosząc dłonie do góry. Następnie poszedł dalej, pozostawiając przyjaciół samych. Fnets natomiast ponownie rozejrzał się dookoła. Wewnątrz nie było słychać stukania kół pociągu czy chociażby wibracji towarzyszących jeździe. Cały pokryty najlepszym drewnem i obity skórą, która wręcz znajdowała się wszędzie... na ścianach, fotelach, kanapie czy krzesłach. Usiadł na jednym, znajdującym się przy niewielkim barku, następnie spojrzał na talerz pełen jedzenia, które, tak jak wszystko tutaj, było idealne. Bardzo dobrej jakości mięso, ziemniaki, ogórki... wyhodowane jedynie dzięki niewolniczej pracy tysięcy nieidealnych. Nieidealnych na tyle by mieszkać pod kopułą lub chociaż by zapewnić im godne wyżywienie, nie mówiąc już o warunkach w jakich przyszło im żyć. Jego uwaga jednak szybko skupiła się na czerwonej cieczy w podłużnym kieliszku. 

- Barszcz? - spytał, obracając szklankę w dłoni i szybko upijając mały łyk.

- Cholera... mocne. - Ciało Barego przeszedł nagły dreszcz. - Jeśli nie chcesz bym się rozpłynął to lepiej to odstaw. Alkohol nigdy na mnie dobrze nie działał. Ma odstresować i pozwolić się rozluźnić ale robi to czasem aż za bardzo. 

Niespodziewanie do pomieszczenia weszła szczupła kobieta. Ubrana w biały fartuch naukowców i obcisłe spodnie. Oparła dłoń o biodro, a drugą przeczesała ciemne włosy, uśmiechając się zalotnie. Fnets patrzył jak powoli podchodzi do niego, po czym oplotła rękami, przyciskając piersi do pleców Barego, jednocześnie nachylając się do jego ucha. 

- Tęskniłam - powiedziała szeptem, następnie zaczęła masować klatkę piersiową mutanta. - Jak ci mija podróż?

- Dobrze - odparł szybko Fnets. - W czymś mogę pomóc?

Kobieta zachichotała, siadając na kolanach naukowca i zacisnęła wokół niego swoje biodra.

- Nie, ale może ja mogłabym pomóc tobie? Tak długo siedziałeś sam w tym starym ośrodku. Taki samotny i zatopiony w pracy. - Zaczęła rozpinać swój fartuch i pierwsze guziki białej koszuli, ukazując kryjącą się pod nią gładką jak marmur skórę. - Mogłabym ci się pomóc nieco... rozluźnić.

Co wiesz o potworach?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz