17. Strach

9.9K 1K 428
                                    

Szkielet podniósł się z ziemi. Otrzepał ubranie, po czym wyjął fragmenty szkła z oczodołu. Następnie znudzonym wzrokiem spojrzał w stronę leżącego na trawie mężczyzny. Kundel niepewnie stanął na dwóch łapach, z trudem łapiąc równowagę. Wykrzywił pysk w grymasie bólu, a zaraz potem oblizał krew spływającą z grzbietu nosa.

- Fnets? Powiedz... czemu udajesz? Boisz się, że stracisz kontrolę? - spytał, śmiejąc się złośliwe. - Walcz!

- A co cię to...

- Ja widziałem cię wtedy! - krzyknął, nie dając kościotrupowi dojść do słowa. - Wiem, że to lubisz, lubisz widzieć przerażenie u swoich ofiar, lubisz patrzeć jak cierpią! To sprawia ci chorą przyjemność. Jesteś nienormalny i tego nie zmienisz! Więc baw się, tak jak bawiłeś się dziewięć lat temu! Chyba że chcesz, bym wszystko powiedział Roksanie...

- Kundel, zamknij się! - wrzasnęła Nora, która razem z Gustawem stanęła pomiędzy mężczyznami.

- Nora, czemu go bronisz? Ty też tam wtedy byłaś... widziałaś, jak lubi zabijać! - Zjeżył sierść na karku. - Powiedz, czemu bronisz syna tego, który nas tak urządził?! On, jakby chciał, mógłby nas pozabijać! Nie można mu ufać!

Niespodziewanie wilk uderzył się z całej siły w brzuch, po czym zgiął się w pół z cichym jęknięciem. Obiął łapami obolałe miejsce, próbując zaczerpnąć powietrza, które uciekło mu z płuc. Z baru dobiegły wystraszone głosy. Tłum gapiów wstrzymał oddech i spojrzał w stronę Fnetsa. Oczy chłopaka zmieniły kolor na czerwony, a na twarzy zagościł obłąkany uśmiech.

- Chyba wilczek zapomniał, gdzie jest jego miejsce w hierarchii. Mam mu przypomnieć? - spytał przekręcając czaszkę na bok. - Albo zasadę panującą w przyrodzie? "Z silniejszym się nie zaczyna".

- Fnets! - krzyknęła Nora, wyciągając zza paska nóż. Dobrze wiedziała, co może się stać jeśli on straci panowanie. - Uspokój się!

- Jak nie chcesz, to nie musisz brać udziału w akcji! - Próbował załagodzić sytuację Gustaw. - Fnets, odpuść. Znasz Kundla i jego niewyparzony język. Będziesz żałować...

Jednak on ich już nie słuchał, obserwował swoje dłonie... Ponownie widział na nich czerwień. Ponownie poczuł, czym jest władza, a skoro Kundel tak bardzo chciał zobaczyć jego złość, to niech tak będzie. Chce się bać? Chce zobaczyć jego prawdziwą postać? Chce zobaczyć, jak został zepsuty? Jak bardzo jego umysł stał się wypaczony? Proszę bardzo.

Zrobił parę kroków w przód, gdy naskoczyła na niego Nora. Lwica przewróciła chłopaka na plecy i, siedząc na jego klatce piersiowej, przyciskała go do ziemi. Następnie, najmocniej jak umiała, wbiła nóż w grunt, tym samym przebijając jego bluzę na wylot.

- Powiedziałam uspokój się - wysyczała, przytrzymując jego ręce. W tym samym czasie Gustaw zasłonił dłonią jedno oko szkieleta... teraz był bezbronny. Fnets zaśmiał się cicho.

- Co cię bawi? - spytała lwica, energicznie machając ogonem.

- Wasza głupota.

Po tych słowach gwałtownie ruszył lewą ręką, przez co Nora straciła równowagę i upadła. Rozległ się dźwięk rozdzieranej tkaniny. Teraz to Fnets siedział na niej, uśmiechając się. Na twarzy kobiety przez krótką chwilę pojawił się wyraz zaskoczenia, lecz zaraz zastąpił go gniew i zdenerwowanie. Gustaw spróbował ponownie unieruchomić przyjaciela. Oplótł go czterema rękami, a pozostałymi spróbował zakryć mu oczodoły, jednak bezskutecznie. Kościotrup wyrwał się i oddalił od nich na bezpieczną odległość. Spojrzał na swoją bluzę. Została podarta.

Nora wściekle zawarczała i wyciągnęła nóż z ziemi, następnie ruszyła na Fnetsa. Chłopak niechętnie podniósł wzrok na przyjaciółkę. Uśmiechnął się wrednie, a jego oczy znowu przybrały czerwony kolor. Lwica stanęła w miejscu. Napięła mięśnie, próbując się uwolnić, jednak niewiele jej to dało.

Co wiesz o potworach?Where stories live. Discover now