7. Co ukrywasz?

11.2K 1.4K 426
                                    

Roksana wyszła z przebieralni i przeszła przed chłopakiem, prezentując na sobie delikatną, jasnozieloną sukienkę na ramiączkach. W pasie natomiast przewiązała sobie ciemnozieloną chustę. Naprawdę polubiła ten kolor, kojarzył jej się z życiem i z nowym światem... z nadzieją.

- W tym wyglądasz o wiele lepiej niż w moich ciuchach - stwierdził z uśmiechem Fnets. - Jesteś pewna, że chcesz, bym to kupił? - spytał, ale po jej minie łatwo dało się poznać odpowiedź.

Mężczyzna podszedł do kobiety siedzącej w kącie, po czym podał jej niewielką bransoletkę. Zadowolona kobieta kiwnęła głową, na co zaczął pakować ubrania do siatki. Nie szło mu to jednak najlepiej, gdyż robił to za pomocą jednej ręki.

"Trochę dużo dzisiaj wydałem" - pomyślał. - "Ale to dobrze. Te pieniądze się kurzyły. Ja niczego nie potrzebuję... tylko nie może mi zabraknąć na jedzenie dla Roksany. W przeciwieństwie do mnie ona musi jeść".

- Dziękuję. - Dziewczyna radośnie podeszła do chłopaka i pomogła w składaniu swojego nowego nabytku. - Dlaczego zawsze trzymasz lewą rękę w kieszeni? Nie masz dłoni?

Fnets zaprzestał ruchów i uśmiechnął się zdesperowany. Nie spodziewał się takiego pytania... przynajmniej nie tak szybko. Lecz tak naprawdę wiedział, iż to była jedynie kwestia czasu, nim ono padnie.

- Mam - odparł szczerze.

- To czemu zawsze trzymasz ją w kieszeni? - Nie odpuszczała.

- A nie mogę?

- Możesz, ale to trochę dziwne.

Mężczyzna spojrzał w oczy dziewczyny. Odgarnął jej jasnobrązowe włosy z twarzy. Ciekawe, czy jeśli poznałaby jego prawdziwy wygląd, to nadal patrzyłaby na niego z taką ufnością?

- Powiedz, czy ja wyglądam na normalnego? Albo ktokolwiek tutaj? - mówił spokojnie z tym swoim przedziwnym i przerażającym uśmiechem. A w jego oczach dało się dotrzeć odrobinę szaleństwa.

Następnie, biorąc reklamówkę do ręki, opuścił sklep. Speszona Roksana poszła za nim.

- Przepraszam, jeśli cię uraziłam. Nie chciałam.

- Młoda, by mnie urazić, musiałabyś się bardziej postarać. Ale zmieńmy temat - powiedział i wskazał palcem na dużą chatę naprzeciwko. - Jesteś głodna?

Nastolatka pokręciła przecząco głową.

- Jestem zmęczona, a zresztą chyba mieszkańcy zaczynają mieć mnie dość - odparła. Czuła się nieswojo, gdy pełno nieznajomych obserwowało każdy jej ruch. - Chcę wracać do domu.

Fnets kiwnął głową. Cieszył się z tej decyzji. Dobrze wiedział, że nadużywał cierpliwości innych, a bójka to ostatnie, czego potrzebował. Po chwili weszli do lasu i zniknęli pomiędzy drzewami. Młody mężczyzna zastanawiał się, ile jeszcze będzie mógł to wszystko ciągnąć. Może powinien jej powiedzieć prawdę? Prędzej czy później i tak wszystko się wyda. Przecież ona głupia nie była. Dziewczyna szła przed nim i z zachwytem obserwowała ptaki. Chłopak wyciągnął z kieszeni lewą rękę, ale gdy kości jego palców miały dotknąć ramienia dziewczyny, cofnął dłoń. Nie miał odwagi, by to zrobić.

Nagle uwagę Fnetsa przyciągnął dźwięk silnika. Chłopak zamarł w bezruchu. Wiedział, co to oznacza i że nie znaczy to nic dobrego, a co gorsza, hałas był z każdą chwilą coraz głośniejszy. Tylko jedno nie dawało dwudziestolatkowi spokoju... oni nie mieli prawa tutaj być. Czyżby ich obecność oznaczała, iż jakieś przejście zostało znalezione? Jeśli tak, to wszyscy są w niebezpieczeństwie. Błagał w myślach, by się mylił.

Co wiesz o potworach?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz