19

1.5K 170 77
                                    

Will cieszył się, że Nico stał się śmielszy po jego wyznaniu. Miał duże nadzieje, że chłopak odwzajemnia jego uczucia. W końcu nie pocałował go bez przyczyny. Prawda?

To były całe jego myśli, odkąd pożegnał się z przyjacielem. Właśnie... Mógł go nadal nazywać przyjacielem? Nie miał pojęcia.

Telefon zawibrował mu w kieszeni, wyrywając go z transu. Uśmiechnął się, widząc "Niccolo Piccolo" na wyświetlaczu.

– Heej, Neeks. Coś się stało?

– Tak, to znaczy... – Will zaniepokoił się. – To znaczy nie, nic się nie stało, tylko... Kurde... – Blondyn zmarszczył brwi, nasłuchując odgłosów po drugiej stronie. Chłopakowi zapewne upadł telefon. – Uh, wybacz. Nic się nie stało, tylko chciałem spytać... Czy przyjdziesz dziś na kolację?

Czarnowłosy przygryzł wargę, przystając na chwilę i oparł się o wózek, czekając na odpowiedź. Denerwował się, chociaż nie miał czym. Przecież jeśli chłopak odmówi, zawsze mogą spotkać się w inny dzień.

– Pewnie, czemu nie – odpowiedział blondyn z uśmiechem, na co Nico poczuł naprawdę ogromną ulgę. Nie starał się po nic.

– Okej, świetnie. To wpadnij, kiedy skończysz wszystkie obowiązki dzisiaj. Do zobaczenia, ko... Pa! – Rozłączył się, nie dając dojść do głosu Willowi.

Solace, lekko zdziwiony i zaniepokojony, schował telefon do kieszeni, uprzednio wpatrując się długo w ekran.
Nico zachowywał się tak tylko, jeśli był czymś poddenerwowany, coś go trapiło, lub coś ukrywał.
Will wieczorem się wszystkiego dowie... Przynajmniej taką miał nadzieję.

~*~

Nico już drugą godzinę przygotowywał ich kolację, w międzyczasie sprzątając, przez co o mało jej nie spalił. Przecież był w tym mistrzem, dlaczego akurat teraz musiało mu nie wychodzić?

Za bardzo chciał się postarać dla Willa. To pewne.
Nie spotrzegł nawet, kiedy zaczął zapadać zmrok. Zaczynała się jesień, więc czas słońca powoli się kończył.
Starał się uspokoić nerwy, dlatego posprawdzał każdy kąt, aby upewnić się, że jest czysto. W końcu jego przyjaciel - to określenie zaczynało mu powoli doskwierać - zawsze utrzymywał czystość.

Wyciągnął z piekarnika gnocchi, po czym stwierdził, że jeśli Will ma się spóźnić, jak to miał w zwyczaju, to lepiej, żeby jedzenie było nadal podgrzewane. Wstawił je więc z powrotem i wziął się za otwieranie wina. Wybrał pierwsze lepsze z brzegu, z jednego z tych, które zabrał z Włoch.

Butelka prawie wyleciała z jego rąk, kiedy usłyszał dzwonek domofonu. No tak, Will nie miał kluczy...
Odstawił trunek i poszedł otworzyć, czekając przy drzwiach jak wierny piesek na swojego pana.

Drzwi otworzyły się, a zza nich wyłoniła się złota czupryna. Gdy tylko drzwi zostały zamknięte, Nico rzucił się na Willa, przytulając go mocno i pocałował w policzek.

Solace nie spodziewał się tak nagłego ataku czułości, więc nie zorientował sie, że przytula chłopaka. Di Angelo odsunął się, orientując się, co właśnie zrobił, a na jego policzkach wykwitły soczyste rumieńce.

– Um... Głodny?

||•••••••••••••••••••||

Wow, ten rozdział był dłuższy, niż zazwyczaj, o ponad 100 słów.

Kiedy nie masz weny, ale siadasz i piszesz, bo tak xD

Jak bardzo Will jest głodny?

See ya!💞

✓Pamięć || Solangelo AU✓Nơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ