17

332 39 6
                                    


              Słońce leniwie spływało z nieba kolorując niebo na odcienie czerwieni. Chłód wieczoru dawno przykrył mnie swoją peleryną. Siedziałem niemrawo skupiając wzrok na polegającej w wojnie z nocą, ognistej gwieździe. Z moich ust co chwila wydobywały się obłoki pary wskazujące na obniżającą się temperaturę. Potarłem dłonie z zamiarem ocieplenia się. Nie chciałem wracać jeszcze do Groty Tajemnic. Ostatnią rzeczą, o której marzyłem to ponowne zobaczenie twarzy ludzi, przez których pokłóciłem się z Billem. Tak naprawdę na razie nie miałem na nic ochoty. Tkwiłem wlepiony w enigmatyczny zachód z dobrą godzinę. Przez ten czas skończyły mi się szyszki, którymi bez celu rzucałem w rzędy identycznych świerków. Mój tyłek już buntował się przed tak długim siedzeniu, a na plecach z zimna wyszła mi gęsia skórka. Mimo wszystko zamieniłem swoją wolę powrotu do domu w pył. Trzymałem na lejcach własne pragnienia próbując wyciszyć bombardujący mnie instynkt.

Jednakże nie miałem zamiaru się stąd ruszyć. Byłem sam. W końcu. Bill strzelił focha oraz opuścił mnie na rzecz straszenia dzieci w marzeniach sennych. Miałem teraz czas na próbę zrozumienia uczuć budzących się we mnie, gdy w pobliżu był Cipher. Nie potrafiłem określić również tego czmu te emocje rozkwitły w moim sercu. I dlaczego są skierowane właśnie w stronę Billa.

W stronę demona, który wplątał się w pajęczynę mojego losu. Demona, który pragnął zniszczyć cały świat. Demona, przez którego wuj stoczył się na samo dno. I w końcu demona, który jest dla mnie kimś więcej niż przyjacielem?

Nasze relacje przez ten rok zmieniły się o 180 stopni. Co prawda nie mogłem zaprzeczyć wszystkim złym czynom z rąk Ciphera, lecz również nie potrafiłem go również traktować jak potwora bez serca. Czas spędzony razem oraz wspomnienia z Billem nie były dla mnie obojętne. Może demon nie miał fizycznej formy, ale to nie znaczy, że nie potrafiliśmy się dogadać. To pewnie dlatego, iż dużo razem przeszliśmy, a nasza znajomość była wystawiona na wiele prób. Popełnialiśmy błędy i gubiliśmy się raniąc się nawzajem. Bolało to i jeszcze wiele razy będzie boleć dopóki on nie zrozumie mnie jako człowieka, a ja go jako demona. Nasze gatunki różnią się od siebie, ale obaj jeszcze tego w pełni nie rozumiemy. Stopień po stopniu skaczemy po schodach. Czasami nasze nogi się plączą, poślizgamy się na schodku, staczamy się na sam dół. Ale raz za razem wstajemy. Obolali próbujemy kolejny raz wejść na szczyt i w końcu pojąć siebie nawzajem. Bo czy mamy inny wybór? Jesteśmy szczelnie związani paktem. To nadaje naszej relacji nietuzinkowy wymiar. Przez tą umowę musimy znosić swoje towarzystwo 24 godziny na dobę. A oboje doszliśmy do konkluzji, że lepiej ten czas spędzić przyjaźnie niżeli warczeć na siebie złowrogo.

Jednakże pomimo tego, że staraliśmy się unikać sytuacji, w których gryźliśmy się nawzajem to było ich i tak niezliczenie wiele. Jednym z mocniejszych przykładów był incydent z Katie. Demon zmusił mnie najpierw do przespania się z tą dziewczyną, a następnie do związku z nią. Przez 3 miesiące chodziłem z nią nie potrafiąc zakończyć tej nieszczerej relacji. Dopiero po tak długim czasie zebrałem się w sobie i zakończyłem te żenujące podchody w kochającego chłopaka. Dziewczyna bardzo przeżywała nasze zerwanie i nie potrafiła mi wybaczyć tego czynu. Pragnęła się na mnie zemścić. Więc zgadała się z moją siostrą. Oprócz nauki i Billa doszły mi te dwa zmartwienia, które dokuczały mi na każdym kroku. Bolało mnie to, że za głupotę jaką odwalił Cipher musiałem cierpieć ja. Zamiast uczyć się wieczorami przelewałem łzy w poduszkę, zamiast przeczytać kolejny kryminał stresowałem się następnym dniem w szkole i zamiast jedzenia kolacji z rodziną w miłej atmosferze co chwilę kłóciłem się z siostrą. I nigdy nie usłyszałem od Billa jakichkolwiek słów skruchy.

Mimo wszystko po jakimś czasie zakopałem urazę do demona. Pojąłem, że nie ważne jak bardzo bym się na niego wściekał, jak wiele dni bym przepłakał, jak masową ilość wyzwisk bym na nim użył on nagle nie stanie się człowiekiem z empatią. Jednak wiedziałem, że pomimo tego, iż Bill był gruboskórny to posiadał emocje. Nawet jeżeli skrywał je głęboko, na dnie swojego serca. Aczkolwiek odczuwał je inaczej niż ludzie. I nie mogłem od niego oczekiwać, że będzie udawał jakiekolwiek współczucie. Poza tym stertę sytuacji, w których się nie dogadywaliśmy zakrywała płachta pozytywnych wspomnień.

Na przykład Cipher nieczęsto był mi pomocy. Szczególnie w nauce. Był najlepszym nauczycielem jakiego miałem. Co prawda gdy nie pojmowałem jakiegoś zagadnienia to wyzywał mnie od debili i idiotów, ale po chwili cierpliwie zaczynał na nowo mi wszystko tłumaczyć. Zawsze lubiłem się go o coś radzić, wtedy poświęcał mi całą swoją uwagę. Potrafiliśmy spędzać godziny na gadaniu. A gdy nam dzień nie wystarczał pozwalałem Billowi wchodzić do moich snów i kontynuowaliśmy nasze wywody na różnorakie tematy. Lepiej się czułem gdy mogłem go widzieć przez sen. Jego ludzka forma sprawiała, że czułem się bardziej komfortowo przy nim.

A oprócz tego, że był doskonałym nauczycielem i rozmówcą pomagał mi przestać być życiowym przegrywem. Uczył dystansu do siebie, pokazywał jak odgryzać się ludziom, którzy mi dokuczali, ujawnił jak trzymać lejce własnego strachu i kontrolować go. Zmusił mnie też do przykładania większej wagi do zdrowego trybu życia. Musiałem zacząć się zdrowiej odżywiać, a Bill nie rzadko przejmował moje ciało tylko po to żeby pobiegać. Cieszyłem się bo ja tak naprawdę oprócz zmiany diety nie musiałem nic robić, a moje ciało coraz bardziej przybierało w kolejne partie mięśni. I również dzięki temu trochę lepiej się czułem w swoim ciele

Byłem niesamowicie zadowolony, że mam kogoś takiego jak Bill przy sobie. Nawet jeżeli mu tak samo na mnie nie zależało to ja nie potrafiłem nie traktować go jako przyjaciela. Zbliżył się do mnie nie tylko dlatego, że stał się mi pomocny ale również dlatego, że wiedział o mnie prawie wszystko. Siedział u mnie w głowie więc odkrywał każde moje kłamstwo. Ażeby zachować jakąkolwiek prywatność musiałem się nauczyć blokować niektóre myśli w trakcie gdy przebywał w niej Cipher. Więc miałem możliwość rozważania ich tylko wtedy gdy mnie opuszczał, a zdarzało się to bardzo rzadko.

Taką możliwość miałem i tego wieczoru. Rozlazłem swoje wspomnienia z demonem przypatrując się każdemu z osobna. Próbowałem zrozumieć kiedy zapałałem do niego jakimś uczuciem. Aczkolwiek retrospekcje powiedziały mi tyle samo ile sam wiedziałem. Zakochałem się w Billu, ale moja miłość nie miała żadnego konkretnego początku. Na samym starcie próbowałem ją zdusić wewnątrz siebie, odganiałem myśli związane z Cipherem do najgłębszych zakamarków umysłu. Lecz zabawa w chowanego z własnymi emocjami nie trwała długo. Koniec końcem ich moc przycisnęła mnie do ściany, odgradzając mi drogę ucieczki.

Teraz staję przed nimi twarzą w twarz. Nie boję już się ich bo wreszcie je pojąłem i zrozumiałem co mnie łączy z Billem. Nie mam zamiaru się tego wypierać, ani z tym walczyć. Nauczyłem się, że nie zawsze to co logiczne i rozsądne przynosi szczęście. Często zagmatwane i abstrakcyjne rozumowanie sprawia, że człowiek zaczyna czerpać radość z życia. Postanowiłem, że przy sprzyjającej okazji powiem o moim uczuciu Billowi.

~ Tak. Muszę o tym powiedzieć Billowi.

~ Powiedzieć mi o czym? – usłyszałem w głowie głos demona.

Krew zakrzepła mi w żyłach, płuca rozsadziło powietrze, a mój oddech stał się nagle niezwykle szybki i lepki.

~ O widzę, że już wróciłeś z nawiedzania dzieci w ich koszmarach. Haha – zaśmiałem się nerwowo.

~ Można tak powiedzieć – odparł czując nad mną przewagę emocjonalną.

~ A kiedy wróciłeś.... To znaczy od jak dawna tu jesteś? – zapytałem niezręcznie.

Usłyszałem urwany śmiech brzęczący w zawiasach mojej głowy. Każda chwila, w której demon się śmiał podduszała mnie jak trujący gaz i powoli wykańczała szaleńczo bijące serce.

~ Tak naprawdę to nigdzie się nie wybrałem. Byłem tu z tobą przez cały czas sosenko.

___________________________________

Jej. Ja żyję! Cieszy się ktoś? 

Także wróciłam do was z nowym rozdziałem, który mam nadzieję, że wam się spodoba. Również przychodzę do was z małą niespodzianką, jaką jest rysunek nad rozdziałem. Trochę się nad nim nasiedziałam więc mam nadzieję, że wam się spodoba :>

PS: Jak mogliście (lub nie) zauważyć zmieniłam również okładkę książki. 

Bez względu na wszystkoOù les histoires vivent. Découvrez maintenant