15

401 46 11
                                    


Obudziłem się z policzkiem przystawionym do szyby. Z ust wyciekała mi strużka śliny, a sister znalazła sobie rozrywkę w robieniu mi zdjęć, podczas spania, swoim nowym smartfonem. Nieprzytomnie spojrzałem na bliźniaczkę, która jak dziecko cieszyła się ze swojej sesji fotograficznej. Uporządkowałem wygląd, cały czas bacznie obserwując zachowanie mojej towarzyszki.

- Mabel, co ty robisz? -zapytałem.

- Nic takiego - mruknęła, uśmiechając się nieprzyjemnie. - Tylko wysyłam te zdjęcia do twojej eks - powiedziała patrząc na mnie z wyższością. 

Ostatnio nie za dobrze się dogaduję z sister. Oboje nadal przechodzimy okres buntu, co nie za dobrze wpływa na naszą relację. Więc gdy tylko bliźniaczka dowiedziała się, że zerwałem z Katie, to zapragnęła stać się jej psiapsiółką. Od tego czasu mam zapewnione z ich strony dociekliwe komentarze oraz dokuczanie mi w każdej możliwej postaci. 

Ja odwzajemniałem się tym samym. To znaczy nie ja, a Bill. Kiedy po raz pierwszy mój worek od wf-u wylądował w szkolnym kiblu przyrzekł, że nie ulegnie, dopóki te dwie dziewczyny nie dowiedzą się gdzie jest ich miejsce.

- Czyżby nadal się we mnie bujała, skoro chce moje zdjęcia? - uśmiechnąłem się sardonicznie, unosząc wargi i pokazując zęby. Ciętego języka i chamstwa nauczył mnie sam wielki mistrz ciętej riposty - Bill Cipher, który dzisiejszego dnia siedział niesamowicie cicho. 

Moja siostra zrobiła kwaśną minę i wymamrotała coś pod nosem wklikując coś w telefon. Spojrzałem za okno, zastanawiając się co się stało, że demon nie odzywa się dzisiaj do mnie. Analizowałem cały wczorajszy dzień starając sobie przypomnieć, czy nie zrobiłem czegoś za co mieszkaniec mego umysłu mógł się na mnie wkurzyć. 

~ Bill? 

Zero odpowiedzi.

~ Bill? - zapytałem, tym razem głośniej. 

~ Kuźwa Bill, żyjesz? - warknąłem.

~ Czego? - usłyszałem zirytowany głos Ciphera, od którego serce podeszło mi pod gardło.

~ Co ci się stało? Jesteś cichszy niż zwykle - odparłem ignorując tłuczenie w klatce piersiowej. 

~ Nie chcę wracać do Wodorzmotów - wypowiedział te zdanie tak gorzko, jak małe dziecko, które pierwszy raz skosztowało cytryny.

~ Co? Czemu? - wypaplałem niezbyt myśląc nad tym co mówię. 

~ Pozwól, że ci wszystko wytłumaczę wszystko od początku, moja mała sosenko, tak żeby twój ciasny móżdżek to ogarnął. Jak wiesz dzięki naszemu paktowi mogę przejmować władzę nad twoim ciałem. I jak zapewne wiesz wykorzystuje je do spełniania swoich zachcianek - ostatnie słowo wypowiedział z charakterystycznym śmiechem. Przeważnie do jego " zachcianek" należało uprawianie seksu z dziewczynami na imprezach, picie litrów alkoholu, sprawianie sobie bólu oraz dopiekanie Mabel oraz mojej eks. - Ale czy zastanawiałeś się kiedyś, dlaczego ludzie z twojej szkoły nie dostrzegają złotych tęczówek, gdy jesteś pod moją kontrolą?

Nie wiedziałem co powiedzieć, więc Bill kontynuował swój monolog.

~ Bo żadne z nich nie wierzy w istnienie istot paranormalnych, a co dopiero w istnienie demonów. Ludzie, którzy żyją w takiej niewiedzy nie są w stanie dostrzec rzeczy oraz zjawisk wykraczających poza ich ograniczoną rzeczywistość. 

~ A co z moją siostrą? Przecież ona o wie o anomaliach i o tobie. 

~ Wiem, ale nigdy nie zastanawiało cię czemu opuszczam twoje ciało, gdy Mebel z Ikei jest w pobliżu, głupiutka sosenko? 

To by tłumaczyło, dlaczego Bill dokucza Mabel tylko na odległość i nie spotkali się nigdy twarzą w twarz. 

~ Tak więc kontynuując, ludzie w Wodogrzmotach wiedzą o moim istnieniu co wyklucza wstępowanie w twoje ciało, co natomiast oznacza dla mnie to, że nie zamoczę przez kolejne dwa miesiące - warknął.

~ Jesteś chorą, niewyżytą świnią, wiesz? - odwarknąłem, czując się dziwnie urażony jego słowami. 

~ Miałeś ponad rok, żeby się oswoić z tym, że pożycie seksualne stawiam najwyżej pośród swoich potrzeb. 

~ A ty miałeś ponad rok by nauczyć się choć trochę szacunku do ludzi. Nawet nie wiesz, jak musiały się czuć te dziewczyny, które wykorzystałeś. 

~ Boże, sosenko, nie rób ze mnie kompletnego potwora, który ma wszystko w dupie. Poza tym są ludzie, których szanuję - obruszył się.

~ Tak? Na przykład kto?

~ Na przykład ty - jego głos stał się niesamowicie poważny. 

Zakrztusiłem się powietrzem, a moje policzki przybrały barwę dojrzewających pomidorów. Potarłem dłońmi twarz, by ukryć zażenowanie.

~ Podziwiam cię za to, że tyle ze mną wytrzymałeś - powiedział śmiejąc się ironicznie. - Fordsy już po pół roku ledwo co znosił moją osobę. 

~ To jedno z tych twoich zagrań, prawda? - warknąłem, nadal czując się onieśmielony po jego wcześniejszych słowach. - Zaraz powiesz mi, że to wszystko było kłamstwem i tylko sobie ze mną pogrywasz, racja? 

Usłyszałem krótki chichot w głowie. 

~ Rozumiem, że traktujesz mnie jak masowego kłamcę, ale wiedz, że potrafię być szczery - powiedział kwaśno. Tak jakby mój zarzut go zabolał.

Pomiędzy nami zapadła krępująca cisza, przerywana tylko stuknięciami Mabel w jej telefon. Walczyłem ze sobą żeby się znowu odezwać. Irytujący, aczkolwiek pociągający głos demona był lepszy niż piszcząca cisza w uszach. Tak, chciałem pogadać z Billem bo wkurza mnie ta cały bezgłos w autobusie, nie dlatego, że lubię z nim konwersować. 

~ Dipper? - na szczęście pierwszy odezwał się Cipher. - Mogę cię o coś zapytać? 

~ Mhm - udawałem niezainteresowanie. 

~ Dlaczego jak przesypiałem się z tymi wszystkimi laskami i proponowałem ci żebym też wyrwał jakąś to zawsze odmawiałeś? 

Demon był mistrzem w zadawaniu niestosownych i krępujących pytań, ale to co właśnie powiedział sprawiło że zapadłem się pod ziemię, popełniłem samobójstwo i zmartwychwstałem w jednym momencie. Bill nigdy nie przestanie mnie zaskakiwać. 

~ Może dlatego, że mój szacunek do nich nie pozwalał mi na to - odparłem niepewnie. Prawda jest taka, że od całego incydentu z Katie, czułem obrzydzenie w stosunku do dziewczyn. 

~ A to nie jest tak, że wolisz chłopców? - zapytał chichocząc. 

- Nie - oburzyłem się, nie zdając sobie sprawy z tego, że wypowiedziałem to na głos.

Siostra spojrzała na mnie, wyciągnęła z uszu słuchawki i zmarszczyła czoło.

- Mówiłeś coś?

- Nie, nic - ugryzłem się w wargę. 

Ona wzruszyła ramionami i wróciła do słuchania muzyki. Czułem się niesamowicie speszony całą tą sytuacją. 

Tym razem byłem wdzięczny Billowi, że nie odzywał się do końca drogi. Miałem sporo czasu na myślenie. Tak naprawdę czułem się źle, iż nie powiedziałem Cipherowi kogo tak naprawdę wolę...

_______________________________________________________________________

Teraz pora na część, którą większość osób pomija. Jeszcze to czytasz? Brawo, muszę ci pogratulować. A więc na wstępie chciałabym podziękować za wszystki komentarze pod tym opowiadaniem są one dla mnie największą motywacją do pisania dalej. Jestescie naprawdę cudowni <3

Jako, że idą święta to powinnam napisać jakieś życzenia Wielkanocne, czy coś w tym stylu. Jednakże jestem w tym beznadziejna. Więc ze szczerego serduszka mogę wam życzyć świąt spedzonych wśród swoich (u mnie "wśród swoich" oznacza siedzenie całymi dniami czytając fanfiki) 

Bez względu na wszystkoWhere stories live. Discover now