Rozdział XI

1K 73 34
                                    

- Wiesz... Boli mnie łeb, chyba bym się przewietrzył.

- To nie jest taki zły pomysł.

Przyznał rację Kacprowi.

- Moglibyśmy wyjść na spacer. Tylko ogarnij się może co?

Ocenił wzrokiem jego wygląd. Ahus szybko spojrzał na siebie.

- Ugh... Tak racja. To ja idę do łazienki.

- Czekaj!

Mówiąc to zerwał się z łóżka. Kolega odwrócił się. Zauważył, że Gargamel sięga szybko do szafki. Wyjął z niej parę rzeczy.

- Spodnie i reszta głupi. W samej bluzce byś łaził?

- A, sory. Jakiś zakręcony jestem.

Powiedział biorąc ubrania.

- Widać.

Odpowiedział podejrzliwie unosząc brwi.

- Dziękuję ci bardzo. To... ja ten... idę.

- Dobra, dobra. Idź już ty.

Ahus odszedł patrząc się na przyjaciela i prawie wpadł w ścianę.

- Uważaj trochę.

- Nic mi nie jest! Dzięki za troskę.

Po chwili Kityński był już w łazience. Gargamel podszedł do szuflady przy biurku w sypialni. Wyjął kopertę i począł odliczać pieniądze na wyjście. Przybierając westchnął, zawahał się, lecz po krótkim namyśle wziął nieznaczną sumę i schował ją do kieszeni. Po piętnastu minutach Kacper wyszedł przebrany. Zmierzał w stronę kolegi. Ten słyszał uprzednio jego kroki i wychylił się zza ściany zaskakując go nieco.

- Nie umyłem zębów. Nie mam szczoteczki.

- Miałem drugą gdzieś. Chodź, pokażę ci.

- Może byśmy wyszli na miasto to sobie kupię. Nie będę robić problemów. Wziąłem pieniądze.

- Dla mnie to nie jest problem. Jesteś gościem.

- Sam się tu wjebałem.

Gargamel zignorował słowa kolegi, skupił się na szukaniu.

- Tu jest druga.

Mówiąc to wyciągał ją z szafki obok lustra.

- Masz. Nie oddawaj. Też się zgodziłem. Niestety i stety. Przestań tak dramatyzować.

- Sorki, czasem mnie dopada poczucie winy.

Opuścili łazienkę kontynuując wymianę zdań.

- Niby za co?

Usiedli na kanapie, tam gdzie Ahus znalazł Kubę.

- Sam nie wiem.

Krótką ciszę przerwały słowa Kacpra.

- Nie mów, że będziemy tu tak bezczynnie siedzieć.

Po Prostu Przyjaciele || GARHUSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz