•4•

1.5K 76 25
                                    

~May's point of vision~

Siedziałam i jadłam zupę.
Mój tata to dopiero potrafi gotować!
Usłyszałam nagraną wiadomość na hologramie.

>Obi-Wanie, niech May przyjdzie dzisiaj na pierwszy trening swój.
W świątyni czekać będę ja.<

Tata był akurat u wujka, więc postanowiłam sama udać się do Mistrza Yody.

Dokończyłam zupę i wyszłam.
Szłam pewnie po korytarzach budynku. Przecież doskonale znałam drogę. Chodziłam tędy po nocach, gdy nie mogłam spać. Udawałam się wtedy na spacery po świątyni. Siadałam na poduszce przy fontannie i medytowałam, tak jak tata. Pamiętam jak mówił do mnie: Oczyść swój umysł, May. Poczuj przepływającą przez siebie moc.
Uspokajałam się i wracałam do sypialni.

Drzwi od komnaty otworzyły się same. Ujrzałam Yodę i ukłoniłam się.
- Czułem, że tutaj sama przyjdziesz. Wiem, że wiadomość odczytałaś ty. Usiądź - pokazał na poduszkę. - Silna mocą jesteś. Potężnym Jedi być możesz. Ale... Czy chcesz?
- Tak, Mistrzu. Chcę być Jedi, tak, jak mój tata.
Po tym ostatnim zdaniu mistrz tak jakby się zmartwił. Coś przeszło mu przez myśl.
- Obi-Wan to nie mój tata? - spytałam zdziwiona i jednocześnie smutna.
- Tak. Z moich myśli wyczytałaś to, tak?
- Tak...
- Zaiste. Mocą silna jesteś... Lecz masz rację. Obi-Wan ojcem twym nie jest. Opiekować się tobą miał, aż do twych czwartych urodzin. Teraz ja na padawana przyjąć mogę cię.
- Czyli kto jest moim tatą?
- Do Lorda Sithów, me dziecko, dołączył nim się urodziłaś.
- A mamą?
- Twoja mama...
- Ona nie żyje... - po policzkach zaczęły spływać mi łzy.
- Nie bój się, May. Strach do ciemnej strony prowadzi. Możesz odejść. Trening twój pierwszy zakończył już się.
Odeszłam z komnaty kłaniając się. Gdy zamknęły się za mną drzwi zaczęłam biec i płakać żałośnie. Nie wiedziałam gdzie biegnę, ale wcale nie chciałam wiedzieć. Chciałam uciec od wszystkich. Gdy przetarłam mokre oczy, zauważyłam, że jestem na balkonie. Usiadłam na podłodze i zaczęłam medytować. Tego mi było trzeba - ciszy i spokoju. Których może nie brakowało w Zakonie, ale dopiero teraz czułam, że wewnętrznie się uspokajam.

Gdy już całkiem ochłonęłam po wstrząsających wiadomościach nastała noc. Ułożyłam się wygodnie na ziemi i patrzyłam na sklepienie pełne gwiazd. Jedna z nich świciła najmocniej ze wszystkich. Teraz pragnęłam kiedyś polecieć daleko przed siebie i odkryyć to, co jeszcze niezbadane. Nagle ujrzałam spadającą gwiazdę.

*chciałabym, aby ktoś kochał mnie kiedyś najbardziej na świecie, ale tak naprawdę, całym sercem...*

Chwilę potem odpłynęłam do krainy Morfeusza.

To The End [Anakin Skywalker] //ZAWIESZONEWhere stories live. Discover now