•1• // prologue //

2.8K 93 21
                                    

~Książkę dedykuję mojej koleżance Zosi, która namówiła mnie do opublikowania jej. Dedykacja jest również dla Poli, która także cierpliwie również wsłuchiwała się w moją opowieść. Dziękuję wam ❤~

~•~•~•~•~•~•~•~•~•~

- Nie, nie płacz już, May, już jest wszystko dobrze.
Jednak po policzkach dzieciątka nadal spływały krople łez.
- Nie bój się. Jakoś damy radę, zobaczysz. Jeszcze wszystko będzie dobrze.

Kobieta przytuliła zawiniątko do piersi, po czym włożyła w łódkę i popchnęła ją, a sama została na brzegu.
Malutki człowieczek kołysał się teraz na lekkich falach jeziora Naboo.

Ostatnim dźwiękiem, które zdołało usłyszeć przed przenikliwą ciszą był krzyk i strzał blastera.
Tymczasem łódka dalej sunęła po tafli jeziora...

~•~•~•~•~•~•~•~•~•~

- Wasza wysokość! - odezwała się służka piorąca ręczniki przy jeziorze.
- Słucham? - królowa podeszła powoli do dziewczyny.
- Tu jest jakieś zawiniątko. W tej łódce.
Królowa pochwyciła w ręce mały przedmiot.
Pani odchyliła lekko aksamitny materiał i ujrzała piękne, duże błękitne oczy. Tak głęboko niebieskie, jak woda oceanu.
- Skądże się wzięła ta łódź? - spytała.
- Musiała przypłynąć tu niecałą godzinę temu, przed moim przyjściem.
- Pewnie została puszczona z drugiego końca jeziora. Ale... Dlaczego?
Służka milczała.
- Czyżby na tą biedną dziecinkę czychało jakieś niebezpieczeństwo?
- Wasza wysokość, myślę, że nie możemy jej tu zostawić.
- Oczywiście. Masz rację.
- To piękna dziewczynka.
- Piękniejsza od blasku księżyca, od wschodu i zachodu słońca, a oczy jej tak głębokie, jak toń oceanu. Jednak takiej istotce teraz nie pomoże piękno. Teraz to my musimy coś zdziałać. Przygotuj posłanie dla dziewczynki. Zabieram ją do pałacu.
- Naturalnie, wasza wysokość.
Służka w pośpiechu oddaliła się.

Królowa miała okazję pobyć sam na sam z nowym przybyszem.

Uważnie więc obejrzała materiał, którym owinięte było dziecko. Nie był to taki drogi aksamit. Jeden z tanich, które z powodzeniem można utargować na Tatooine. Tak, ten wygląda na robotę ludzi z Tatooine.

Rozważania przeszkodziło jej zauważenie kartki położonej w kocyku, tak, aby nie wypadła podczas drogi.
Królowa ujęła w palce papier i zaczęła czytać:

Proszę, zaopiekujcie się May. Ze względów na bezpieczeństwo nie podaję jej rodzinnego nazwiska, bowiem dziecko jest w poważnym zagrożeniu. Proszę, aby dobrzy ludzie otoczyli opieką me maleństwo. Dziękuję bardzo.

Wyraz twarzy królowej przybrał grymas. Niebezpieczeństwo? To naprawdę zaczyna się komplikować.
- Nie bój się, May. Będzie dobrze - powiedziała gładząc niemowlę po policzku mokrym od łez. Wyciągnęła chustkę i pzetarła ślepia dziewczynki, które zabłysły znowu tym samym, cudownym blaskiem.

To The End [Anakin Skywalker] //ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz