vigésimo segundo día • segunda parte

Start from the beginning
                                    

- Dlaczego Ty musisz być tak cholernie przystojny, huh? - pytam z lekkim wyrzutem, niechętnie się od niego odsuwając.

- Dlaczego Ty musisz być tak nieziemsko piękna i pociągająca, co? - zadaje mi podobne pytanie, lekko rozbawionym głosem. Bezradnie kręcę głową pokazując mu tym, że nie znam odpowiedzi na to pytanie.

- Eee! Zakochańce! - nagle dobiega do nas głos mojej siostry, która zapewne stoi przed naszymi drzwiami. Oboje wybuchamy cichym śmiechem. To całkiem zabawne, że Ambar będzie miała teraz traumę przed wchodzeniem do mojego pokoju. Przynajmniej na dobre wyjdzie to nam i jej. - Idziemy! - wydziera się jeszcze głośniej niż poprzednio.

- Chodź Skarbie. - chłopak wyciąga w moją stronę dłoń, która bez wahania łapę i oboje wychodzimy z mojego pokoju. Dostrzegamy zestresowanych Simona i Ambar, którzy stoją przy wejściu i niespokojnie przestępują z nogi na nogę. Widok ten sprawia, że wybuchamy głośnym śmiechem, a siostra gromi mnie wzrokiem. Swoją drogą to wygląda zabójczo, a Simon wcale nie pozostaje w tyle. Posyłam im pokrzepiający uśmiech. Przecież nie może być tak źle, jak się spodziewają. Chyba.

Właśnie podjeżdżamy pod nasz rodzinny dom, który wcale nie znajduje się daleko od naszego apartamentowca. Podróż minęła nam w wesołej atmosferze, zestresowany Simon ciągle przeżywa pierwsze spotkanie z naszymi rodzicami. W tym momencie stajemy przed drzwiami wejściowymi i razem bierzemy głęboki wdech. Wchodzę do domu jako pierwsza. Ogólnie wszystko urządzone jest w nowoczesnym stylu, jasne kolory i minimalizm. Wchodzimy do przestronnego korytarza, a do naszych uszu dochodzą odgłosy krzątaniny w kuchni.

- Jesteśmy! - odzywam się, żeby zwrócić uwagę na nasze przyjście. Dłonią szukam ręki chłopaka, a już po chwili splatamy nasze palce razem. Posyłam mu pokrzepiający uśmiech, ponieważ widzę, że mimo wszystko jest on lekko zestresowany. Do przedpokoju wpadają jak poparzeni rodzice, a na ich twarzach goszczą promienne uśmiechy.

- Jak wspaniale! Już nie mogliśmy się Was doczekać! - podekscytowana mama gestykuluje rękami i szybko do nas podchodzi. - Witajcie kochani! - najpierw całuje w policzek mnie, a następnie Matteo. Gdy staje przed moją siostrą i jej chłopakiem na chwilę się zatrzymuje. Widzę, jak jej mina diametralnie się zmienia, a ja kompletnie nie rozumiem o co chodzi. Jej usta zdobi krzywy uśmiech i niechętnie wita się z Simonem. Próbuje udawać, że wszystko jest w porządku, jednak każdy z nas dostrzegł, że coś jest nie tak. Tata zachowuje się podobnie jak mama, co zaczyna mnie coraz bardziej niepokoić.

- Chodźcie do jadalni. - głos mamy już wcale nie jest taki serdeczny, jak jeszcze minutę temu, a atmosfera widocznie zgęstniała. Posłusznie kierujemy się za gospodarzami do wcześniej wymiononego pomieszczenia i zasiadamy przy ogromnym stole. Tata siedzi na szczycie, tak jak na gospodarza przystało. Z jego prawej strony mama, a dalej Ámbar i Simon. Po ich przeciwnej stronie zasiadam ja, a tuż obok mnie Matteo. Niezręczna cisza jaka między nami zapadła trwa już dobre 5 minut. Widzę jak chłopak siedzący koło mnie nerwowo bawi się swoimi palcami, dlatego niemal natychmiast swoją drobną dłonią chwytam jego, zmuszając go tym samym do spojrzenia na mnie. Kolejny raz posyłam mu uśmiech pełen otuchy, który on niechętnie odwzajemnia. Postanawiam przerwać tę niezręczną sytuację i zabieram głos jako pierwsza.

- Na jak długo zostajecie w mieście? - pytam i staram się, aby mój głos brzmiał na jak najbardziej wyluzowany. Nie otrzymuję jednak żadnej odpowiedzi. Zaskoczona spoglądam na ojca, który wzrokiem bacznie mierzy Simona, a zestresowany chłopak usilnie unika tego spojrzenia, co nie jest zbyt dobrym pomysłem.

- Skąd się znacie? - surowy ton taty wprowadza mnie w osłupienie. Wstrzymuję oddech i oczekuję dlaczego rozwoju wydarzeń.

- Poznaliśmy się przez wspólnych znajomych na jednej z imprez. - Ámbar kończąc swoją wypowiedź wybucha nerwowym śmiechem, jednak nie daje po sobie poznać tego jak bardzo się stresuje.

La vida es divertida ✔ L&M [Tom I] Where stories live. Discover now