Rozdział 18

1.4K 96 10
                                    

Czyżby maratonik? 🤔

Harry POV.
Najlepsze w planowaniu wesel jest wybieranie potraw. Właśnie jestem z Gemmą w cukierni i kosztuję siódmy tort z kolei, moja kochana siostrzyczka stwierdziła, że mdli ją od takiej ilości słodyczy i że chce się zmieścić w suknie ślubną.

-Mój ślub jest za trzy tygodnie, mam nadzieję, że zaprosisz swoją dziewczynę, jak nie to ludzie pomyślą, że naprawdę jesteś gejem.- przewracam oczami na jej wywód. Na tym pieprzonym zadupiu ludzie nie mają co robić tylko plotkować.

-Mówiłem ci, że to nie jest moja dziewczyna, zresztą marnie się zapowiada, żeby miała nią zostać.

-Racja, która by z tobą wytrzymała.- posyła mi złośliwy uśmiech.

-Nawet jej nie wspominałem o weselu.- nie mam zamiaru wdawać się w potyczki słowne z Gemmą.

-A cokolwiek jej o nas wspominałeś? Mamie będzie przykro, że nie przyprowadzasz do nas znajomych.

-Nie sądzę, żeby była zainteresowana moim życiem rodzinnym.- stwierdzam i odkładam sztućce do ciasta. Gemma staje nade mną jak wryta.

-Cholera! Harry na miłość boską jak ta dziewczyna ma odwzajemniać twoje uczucia jak..-o nie zaczyna się.- Po pierwsze pewnie gówno o tobie wie, skoro nic jej nie mówisz, po drugie jesteś zamknięty na jakiekolwiek większe relacje damsko-męskie i po trzecie myślę, że ty po prostu nie postawiłeś wszystkiego na jedną kartę, i nawet nie raczyłeś powiedzieć jej DOKŁADNIE co czujesz.- Gemma siada zdyszana po swojej przemowie.

-Czy ty musisz robić taki obciach w miejscu publicznym?- pytam oburzony, za co dostaje w tył głowy.

-Muszę bo do ciebie nie dociera jak się zachowywać wobec osób na których ci zależy.

-To nie prawda! Pokazuję jej ciągle, że mi zależy, wy kobiety po prostu nie doceniacie naszych gestów, tyle ile dla niej zrobiłem to...- przerywam bo Gemma kręci głową na boki.- No co znowu?

-Zaproś ją na ten ślub nawet jako przyjaciółkę, wtedy zobaczy, że ci naprawdę zależy.- mówi zadowolona z siebie dziewczyna i rzuca mi wyzywające spojrzenie.

Gdyby to było takie proste...

Mel POV.
Siedzę na swoim dawnym stanowisku i  wprowadzam korektę do tekstów, wiedziałam że trafi mi się najgorsza robota, czy to sprawia, że żałuję straconej szansy na artykuł? Nie, cieszę się, że w ten sposób mogłam ochronić Harry'ego i Louisa. Z tym drugim wybieram się dzisiaj na zakupy, powiedział że potrzebuje pomocy w doborze prezentu dla siostry. Szczerze to już nie mogę się doczekać aż stąd wyjdę.

W momencie kiedy dobija godzina szesnasta z uśmiechem opuszczam swoje biurko i idę jak najszybciej w stronę wyjścia.

-Nie za bardzo się oszczędzasz w pierwszy dzień po powrocie!?- słyszę krzyk Mirandy za sobą. Spogląda na mnie ze swojego gabinetu z potwornym uśmiechem. Mam ochotę pokazać jej środkowy palec, ale zachowuję spokój.

-Widząc efekty pani ciężkiej pracy to nie chcę się tak szybko zestarzeć w młodym wieku.- odpowiadam z szerokim uśmiechem i ostatecznie opuszczam budynek.

Mimo paskudnego charakteru Miranda nie jest aż tak brzydka, ale słyszałam jak się skarży na zmarszczki, więc nie zaszkodzi utwierdzić ją w jej własnych paranojach.
Louis czeka na mnie oparty o swój samochód, kończy palić papierosa, kiedy podchodzę go przytulić.

-Fujka.- komentuję, żeby go podrażnić.

-Harry też pali i nie jest fujka.- zaczyna się śmiać na własne stwierdzenie, a ja zauważam, że dawno nie widziałam, żeby brunet palił.

Sex Date || H.S Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz