Rozdział 15

1.6K 119 9
                                    

-Harry na pewno nic jej nie zrobiłeś?- męczę bruneta pytaniami już od dobrych dziesięciu minut, nie chce mi powiedzieć co zrobił z Mirandą, że ta ponownie chce mnie przyjąć do pracy.

-Nawet jej nie dotknąłem Mel, nie wierzysz w siłe mojej perswazji?- kręci głową delikatnie się uśmiechając. Do głowy przychodzi mi jedno rozwiązanie.

-Przespałeś się z nią!- krzyczę wskazując na niego palcem. Chociaż wydaję mi się to obrzydliwe, jest bardzo prawdopodobne.

-No chyba cię już do reszty pojebało, jak tak wyglada twoje podziękowanie to sobie spierdalaj do tego doktorka.- mówi wkurzony zatrzymując się na poboczu. Czuję się teraz strasznie głupio. Zamiast mu rzeczywiście podziękować to ja doszukuje się jakiegoś spisku. Przytulam się do jego ramienia i opieram głowę w zagłębieniu szyi.

-Przepraszam Harry, i dziękuję ci za pomoc, nie musisz się denerwować po prostu jestem ciekawa jak tego dokonałeś.- mówię spokojnym głosem, czuję jak jego mięśnie się rozluźniają.

-Dlaczego zawsze myślisz o mnie najgorsze rzeczy?-pyta lekko zawiedziony?

Patrzę mu w oczy, ale ten odwraca wzrok w inną stronę. Teraz czuję się okropnie, ostatnimi czasy był dla mnie miły i dobry, pomijając pare jego humorków, ale ten typ tak po prostu ma. Powinnam obdarzyć go większym zaufaniem, ale jakoś nie potrafię.

-Nie mam pojęcia.- odpowiadam cicho, odsuwając się od niego i patrząc na lekko zaróżowioną dłoń.

-Chcesz jechać do domu czy na miasto coś zjeść?- zmienia temat za co jestem mu wdzięczna.

-Hmm w sumie nic jadłam od rana.

-Ja też, to co jedziemy do centrum?- przytakuję głową.

Jedziemy dłuższa chwile ponieważ już są korki na drodze. Harry cały czas wydaje się być zasmucony.

-Hazza, słoneczko, serduszko moje kochane mogę zadać ci pytanie?- pytam przesłodzonym głosem, co sprawia, że kąciki jego ust podnoszą się do góry.

-Nie mam HIV, pytaj dalej.- o proszę ktoś tu zaczyna śmieszkować.

-Jest taka minimalna szansa, taka tyci tyci jak jak twoje poczucie humoru,że dasz mi kiedyś przejechać się swoim samochodem?- na mojej twarzy pojawia się wielki wytrzeszcz.

-Czemu jak moje poczucie humoru? Jestem najzabawniejszym człowiekiem w rodzinie, mama zawsze się śmiała z moich żartów.- udaje oburzonego.

-Ciesz się, że nie powiedziałam jak twój penis.

-Jedyne w takim razie co możesz zrobić z moich samochodem to...- zamyśla się na chwile.-... chciałem dać ci go umyć, ale znając twoje szczęście to jeszcze go porysujesz tymi pazurami.

-Ale jesteś, tchórzysz po prostu, że będę nim lepiej jeździć.- wystawiam mu język.

-Mogę dać ci pojeździć innym samochodem, ale  nie tym.-wzrusza ramionami

-To masz jeszcze inne?- nigdy go nie widziałam w innym pojeździe.

-No, dwa którymi nie jeżdżę, mógłbym je podrasować i sprzedać, ale jakoś nie mam czasu i chęci.

-Ty na nic nie masz chęci.- komentuję.

-Na jedną rzecz zawsze mam.- mówi z cwanym uśmieszkiem i patrzy się na mnie, za co obrywa w ramie.

-Jesteś zboczony Harold.- kręcę głową na jego myśli.

-Zawsze mam ochotę na kawę, nie wiem o czym pomyślałaś.- udaje niewiniątko.

Sex Date || H.S Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz