- Słuchaj znam pewnego natrętnego Japończyka z ogromną firmą samochodową. Te cudeńka są warte miliony i więcej niż twoje nędzne życie. Z tego co wiem pojutrze laweta ma je dostarczyć do salonu na obrzerzach miasta. Przyciągniesz jakoś uwagę kierowcy i wtedy przyjedziesz lawetą pod wskazany adres.
- Jak mam niby przyciągnąć jego uwagę?
- Byłeś może kiedyś policjantem?
______________________________________Zayn POV'
I właśnie w ten sposób wpakowałem się w kolejną akcję, w której wcale nie mam ochoty brać udziału. Ale czego nie robi się dla kumpla. Bryan wyszedł wczoraj około północy zostawiając mnie z zapasem naboi i swoim pistoletem "dla pewności", że wszystko się uda. Podeszłem do stołu w kuchni i podniosłem broń. Obracałem ją w dłoni i przyglądałem się detalicznym wykończeniu zamka. Bryan powiedział, żebym użył jej tylko w razie nagłej potrzeby, ale ja nie chciałem żeby nawet taka nadeszła.
Spakowałem pistolet z powrotem do czarnej, skórzanej aktówki, w której był również granatowy mundur policyjny. Podobno Bryan okradł jakiegoś policjanta i podrzucił mi tę torbę rano, ale nic więcej nie chciał powiedzieć. Może to i lepiej.
Kiedy czekałem aż mikrofalówka z moją pizzą wyda dźwięk gotowości zadzwonił mi telefon.
- Halo?- zapytałem zaspanym głosem, ziewając i nie patrząc kto dzwoni.
- O ktoś tu sie chyba nie wyspał.
- Vanessa?- nagle oprzytomniałem i wyprostowałem sie na krześle. -Ym, cześć.
- Hej. Dzwonię, żeby zapytać jak z twoją mamą? Wszystko w porządku?
- Z mamą?- powtórzyłem marszcząc brwi.
- No tak, przecież jest w szpitalu.
- Ah tak! Z mamą chyba już trochę lepiej, dzięki.- powiedziałem przypominając sobie wczorajszą sytuację.
- Może moglibyśmy ją dzisiaj odwiedzić?
- Nie!- krzyknąłem stanowczo za głośno.- To znaczy lekarz kazał jej odpoczywać.
- No dobrze to może jakieś lody po południu?
- Dzisiaj?
- No dzisiaj. Zayn czy wszystko okey?
- Tak wszystko w porządku. W sumie i tak nie mam nic ciekawszego do roboty.
- Nie chce się narzucać. Jak nie masz czasu albo nie chcesz, to powiedz.
- Nie. Poprostu wczoraj miałem ciężki dzień. Może być wieczorem?
- Wieczorem? No nie wiem.- zaśmiała się przedrzeźniając mnie.
- Nie zgrywaj się już. Przyjdę po Ciebie o 7.
- To gdzie mnie zabierasz?
- Niespodzianka.
- Nie lubię niespodzianek.
- To masz pecha, cześć.
- Pa.- odpowiedziała ze śmiechem.
Rozłączyłem się i uśmiechnąłem do telefonu z czego zdałem sobie sprawę po jakimś czasie.
Była już 1 a promienie słoneczne wpadające przez okno przyjemnie grzały moją nagą skórę pleców.
Postanowiłem, że w tym czasie odbiorę wreszcie mój samochód z warsztatu i sprawdzę czy wszystko z nim okey. Poszedłem do łazienki, która od tygodnia prosi się o posprzątanie, ale najzwyczajniej nie mam na to czasu i ochoty. W stercie ubrań znalazłem jeansowe spodnie do kolan i czerwoną luźną bokserkę, która jeszcze nadawała się do założenia. Umyłem zęby, włosy przeczesałem tylko palcami i wyszedłem na zewnątrz.
YOU ARE READING
Thug Life
Teenage FiktionOpowiem Ci bajkę... Ale ta bajka będzie inna niż wszystkie te, które czytano ci w dzieciństwie na dobranoc. Tu książę nie jeździ na białym koniu, ale czarnym audi R8 i nie ma luksusowego życia w zamku. Zamiast tego żyje na osiedlu wśród bloków i nie...