〰15〰

5.2K 368 152
                                    

MARINETTE

- Córeczko, może pójdziecie z Adrienem do twojego pokoju? - zaproponował mój tata. - Porozmawiacie sobie na osobności.

Wstaliśmy z kanapy i zaczęliśmy iść do mojego pokoju. Byliśmy w połowie schodków, kiedy przypomniałam sobie o bardzo istotnej rzeczy. ZDJĘCIA MOJEGO KOCURA! Przecież Adrien nie może ich zobaczyć. Palnęłam się otwartą dłonią w czoło, co zauważył blondyn. Tikki, ukryta w kieszeni mojej bluzy, wyczuła mój niepokój.

- Em, Marinette, wszystko dobrze? - zapytał mnie chłopak. Odwróciłam się jego stronę.

- Przepraszam, mam straszny bałagan w pokoju. - wymyśliłam na szybko. - Wszędzie walają się jakieś skrawki materiałów. Daj mi dwie minuty.

- Poczekam. - zapewnił, uśmiechając się delikatnie.

Wbiegłam do pokoju i zatrzasnęłam klapę tuż przed nosem chłopaka, co nie było zbyt kulturalne, ale lepiej, żeby wziął mnie za wariatkę, niż za jakąś desperatkę, która podkochuje się w bohaterskim, odważnym i idealnym Czarnym Kocie. A poza tym Adrien nie może dowiedzieć się, że jestem Biedronką.

Dzięki pomocy Tikki, która swoją drogą cały czas się ze mnie nabijała, poszło mi nieco szybciej. Wszystkie nasze zdjęcia odpięłam ostrożnie i delikatnie włożyłam je do szuflady w biurku. Ogarnęłam jeszcze cały pokój wzrokiem. Wszystko było na swoim miejscu, dlatego zaprosiłam czekającego pod klapą chłopaka.

- Przepraszam, musiałam posprzątać. - powiedziałam, wpuszczając go do środka.

ADRIEN

Siedzieliśmy w pokoju Marinette już od dobrych kilkudziesięciu minut i nawet miło nam się rozmawiało. Czułem się naprawdę swobodnie w jej towarzystwie. Nie wiem dlaczego, ale podobnie jedynie czułem się w obecności mojej Księżniczki. Ja zajmowałem bardzo wygodny, różowy fotel stojący pod oknem, a Mari siedziała naprzeciwko mnie, przytulając poduszkę i kręcąc się na obrotowym krześle.

- Nie wiem, czy dobrze zrobiłam, zgadzając się na praktyki u twojego taty. - zakręciła się.

- Chciałaś powiedzieć: u przyszłego teścia. - zażartowałem, za co oberwałem w twarz poduszką. - Za co to było? - zapytałem, imitując oburzony ton.

- Za głupotę. - uśmiechnęła się do mnie.

- Jestem modelem, moja twarz jest najważniejsza. - odparłem. - Dziewczyno, mogłaś zakończyć moją karierę.

- Adrien, ja mówię serio. - przewróciła oczami. - Praktyki u was łączą się ze wspólnym spędzaniem dużej ilości czasu we dwoje. Nie zrozum mnie źle. - podniosła dłonie do góry. - Z tego, co zdążyłam zauważyć, jesteś świetnym chłopakiem, ale twoja mama będzie na nas bardzo naciskać.

- Rozumiem cię, ale nią się nie przejmuj. - przerwałem jej. - Wszystko biorę na siebie. Może kiedyś przyjdzie taki dzień, kiedy zrozumie, że nie chcemy być ze sobą. Co nie znaczy, że nie możemy się nie zaprzyjaźnić.

- Skoro będziemy ze sobą spędzać dużo czasu, głupio by było, gdybyśmy się mijali wszędzie jak nieznajomi. - zamilkła na chwilę i spojrzała przez okno. - Wiesz, czasem chcę złamać wszelkie zasady i po prostu przyprowadzić mojego chłopaka do domu i przedstawić go rodzicom. - uśmiechnęła się delikatnie. Zrobiłem to samo, bo doskonale rozumiałem jej sytuację. - Ale na razie nie mogę tego zrobić. - westchnęła smutno i spuściła głowę. - Wiesz, ja czuję, że to ten jedyny. Co prawda nasze początki nie były zbyt udane, ale teraz jest mi z nim bardzo dobrze. - oczy jej się zaszkliły.

- Hej, nie płacz. - podszedłem i ją przytuliłem. Czułem, że powinienem tak zrobić. - Jeśli moja mama zobaczy cię w takim stanie, to pomyśli, że coś ci zrobiłem, a wtedy będzie kiepsko. - zaśmiała się cicho. - Rozumiem cię doskonale, bo moja sytuacja jest identyczna. - westchnąłem. - Czasem nie wiem już, co mam z tym wszystkim robić.

MARINETTE

Państwo Agreste już poszli. To był dziwny wieczór. Adrien okazał się bardzo sympatycznym chłopakiem. Fajnie będzie mieć takiego przyjaciela. Może te praktyki to jednak dobry pomysł? Zawsze marzyłam, żeby zostać projektantką, a to będzie pierwszy krok do tego. Obawiam się jednak pani Agreste, która pewnie nie da nam spokoju. Swoją drogą dziwne jest też to, że Adrien jest w podobnej sytuacji, co ja.

- Marinette, zaraz się spóźnisz. - Tikki oderwała mnie od moich myśli.

Wypowiedziałam słowa, dzięki którym przemieniam się w paryską bohaterkę, by chwilę później móc wyskoczyć przez okno.

Jak zwykle biegłam po dachach paryskich kamienic, uważnie się przy tym rozglądając w poszukiwaniu bandziorów, albo Akumy. Nie mogę się też doczekać, kiedy poczuję bliskość mojego ukochanego Kocura.

ADRIEN

Cały patrol przebiegł spokojnie i bez żadnych problemów, z czego się cieszyłem. Trzeba przyznać, że odkąd w Paryżu pojawili się Biedronka i Czarny Kot, przestępczość w mieście znacząco spadła, przez co możemy spędzać ze sobą dużo czasu tylko we dwoje.

Siedzieliśmy przytuleni do siebie. Moja Księżniczka oparła się o moją klatkę piersiową i chyba zasnęła. Wyglądała bardzo uroczo. Objąłem ją mocniej, noc była chłodna i nie chciałem, żeby zmarzła. Oparłem głowę o ścianę jednej z katedralnych wież i sam odpłynąłem.

Obudziło mnie pikanie dochodzące z kolczyków Biedronki. Sprawdziłem na swojej broni godzinę. Była druga trzydzieści cztery w nocy. No pięknie.

- Kropeczko. - zacząłem ją cicho budzić. - Robaczku, wstawaj, zaraz ci się czas skończy.

- Jeszcze chwilkę. - mruknęła. - Jesteś bardzo wygodny. - wtuliła się we mnie bardziej, a ja zaśmiałem się cicho i zacząłem mruczeć. Do tej pory nie wiem, dlaczego tak potrafię.

- Skarbie, za chwilę to zobaczę cię bez maski, a tego chyba nie chcesz, prawda? - cmoknąłem ją w czubek głowy.

- Masz rację. - odsunęła się ode mnie.

Wstaliśmy na równe nogi.

- Do jutra, Moja Pani. - pocałowałem ją czule w usta.

- Do jutra, Kotku. - oddała pocałunek. - Pamiętaj, że bardzo cię kocham. - nawet w ciemności zauważyłem, że się zarumieniła. Ona jest cholernie urocza.

- Pamiętam, ja ciebie też. - uśmiechnąłem się do niej.

Wyskoczyłem przez otwarte okno do swojego pokoju i zaraz po zdjęciu przemiany, zdjąłem z siebie również odzienie zewnętrzne i najzwyczajniej w świecie, poszedłem spać. To był dziwny dzień.

👹👹👹

Nieświadomi ||Miraculous|| ✔Where stories live. Discover now