〰6〰

6.2K 442 182
                                    

MARINETTE

- Poczekaj na mnie, zmyję tylko tę farbę z rąk i możemy iść. - powiedziałam do przyjaciółki.

Tak, jak zaplanowałyśmy, w środę po lekcjach miałyśmy iść do centrum handlowego po materiał potrzebny mi na sukienkę, którą chciałam zaprojektować i uszyć specjalnie na ten cały niedzielny obiad, który wymyślili sobie moi rodzice. Jeśli nie mogę się na razie z tego wyplątać, to przynajmniej zrobię wszystko, by odstraszyć od siebie tych ludzi. Może matka tego chłopaka się mnie wystraszy i wszystko odwoła? Dla mojego związku z Kocurem zrobię wszystko.

Wyszłam z łazienki i złapałam Alyę pod ramię i zaciągnęłam ją do wyjścia z budynku. Nie wiem dlaczego, ale tego dnia humor miałam wyśmienity. Moja towarzyszka patrzyła na mnie dziwnie, kiedy stanęłam na środku chodnika i zaczęłam się śmiać. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że nie mam pojęcia, co mnie tak rozbawiło. Moja przyjaciółka pokręciła z zażenowaniem głową i pociągnęła mnie za rękaw mojej marynarki.

W drodze do centrum handlowego głupawka mi nieznacznie przeszła. Trochę czasu nam zajęło znalezienie sklepu, bo oczywiście musieli go przenieść. Niech to! Błądziłyśmy dobre czterdzieści minut, kiedy wreszcie przed oczami ukazał mi się znajomy szyld.

- Tak właściwie, to czego szukasz? - zapytała mnie przyjaciółka, gdy chodziłyśmy pomiędzy uginającymi się półkami pod ciężkimi belami materiałów. Nie odpowiedziałam, tylko nadal szukałam odpowiedniej tkaniny potrzebnej mi do uszycia sukienki. - Mari?

- Jest! - pisnęłam uradowana, gdy nareszcie znalazłam idealny odcień. Najczarniejszy z czarnych. Smolista czerń. Dokładnie taki jest mi potrzebny. Jeszcze tylko jakaś koronka i to wszystko. Znalazłam dwie i nie wiem, na którą mam się zdecydować. - Alya, jak myślisz, która będzie lepsza? - zapytałam. - Ta? - pokazałam zwykłą koronkę, bez żadnych wzorów. - Czy ta? - wskazałam na tę z kwiecistym wzorem.

- Myślę, że ta druga będzie lepsza. - zasugerowała.

- Też tak uważam. - zgodziłam się i poszłam z wybranymi rzeczami do kasy.

Po wyjściu z terenu centrum moja przyjaciółka dopytywała się mnie, co będę z tego szyć, ja jedynie posłałam jej tajemniczy uśmiech i powiedziałam, żeby przyszła w sobotę wieczorem zobaczyć.

Rozeszłyśmy się pod jej domem. Wracając, myślałam sobie, co mam dziś jeszcze do zrobienia. Załamałam się, kiedy przypomniałam sobie, że jutro piszę poprawkę z chemii, muszę poprawić ostatnią jedynkę. Jeśli chcę zdać, to muszę się przyłożyć. Ta nauczycielka jest jakaś szalona, już prawie koniec roku szkolnego, a ona wymaga od nas niewiadomo czego, twierdząc, że chemia w przeciwieństwie do matematyki na coś nam się w życiu przyda. Jasne, już to widzę. Prychnęłam i otworzyłam drzwi do mieszkania.

Skończyłam właśnie szkic sukienki. Myślę, że do soboty wyrobię się z uszyciem. Powinnam, krój nie jest jakiś wyszukany, tu przeciąć, tam z szyć i gotowe.

A teraz czas na naukę. O losie, ale najpierw napiszę do Kota, że się spóźnię albo mnie nie będzie. Przynajmniej nie będzie się martwił.

Ja: Spóźnię się na patrol.

Głupi Kot: Kochanie.

Ja: ?

Głupi Kot: Powinnaś napisać: Spóźnię się na patrol, kochanie. 😘

Przewróciłam oczami.

Głupi Kot: A co tak zaabsorbowało moją Księżniczkę, że się spóźni.

Ja: Chemia, Kotku, chemia. Chcę zdać, a muszę dostać co najmniej 3. Niestety nic z tego nie rozumiem i nauka trochę mi zajmie.

Głupi Kot: Wiesz, jestem całkiem dobry z chemii. Mogę Ci pokazać to i tamto. 😏

Ja: No nie wiem, jestem ciężkim przypadkiem.

Głupi Kot: Lubię wyzwania. 😏

Ja: W takim razie będę na czas.

Do patrolu zostało jeszcze trochę czasu, dlatego postanowiłam dać sobie spokój z nauką i zajęłam się sukienką. Dopracowałam projekt, rozwinęłam na podłodze materiał i białą kredą zaznaczyłam na nim wykrój kreacji. Niestety nie miałam zbyt wiele czasu, dlatego szycie zostawię na pozostałe dni.

Wzięłam torebkę, spakowałam wszystko, co było mi potrzebne do nauki. Jakoś nie specjalnie jestem do tego przekonana, ale co mi szkodzi.

ADRIEN

Mam ochotę zapaść się pod ziemię. Dlaczego? Dzisiaj moja mama przyjechała po mnie do szkoły. Ta kobieta nie byłaby sobą, gdyby nie narobiła mi wstydu przed wszystkimi chłopakami. Przez jej: Synku, wsiadaj, jedziemy na zakupy. Wszyscy kumple nie dadzą mi spokoju. Całe szczęście do końca roku nie zostało już niedaleko. Trzeba będzie to przerwać.

Moja mama jechała inaczej niż zawsze. Spokojnie, rozważnie i przestrzegała przepisów. Zazwyczaj przy niej ci ze Szybkich i Wściekłych z nazwy są tylko szybcy i wściekli. Kiedy się jej zapytałem, dlaczego tak jeździ, odpowiedziała mi jedynie, że nie ma zamiaru utrzymywać tych darmozjadów, którzy jedynie pałkami potrafią wymachiwać. Dalej już nie wnikałem, ale byłem pewien, że dostała kolejny mandat.

Pojechaliśmy do najbardziej ekskluzywnej dzielnicy miasta. Ostatnio moja rodzicielka zaczęła się ubierać u innych projektantów, twierdząc, że projekty ojca są niemodne i musi zatrudnić kogoś młodszego do pomocy. Wysiedliśmy z samochodu, a wtedy zaczęło się dla mnie piekło.

Byliśmy w szesnastym butiku, chyba, bo po wizycie w czwartym przestałem liczyć. Siedziałem na fotelu, czekając, aż kobieta wybierze dla mnie garderobę, w co wolałem się nie mieszać. Uśmiechnąłem się, czując wibracje mojego drugiego telefonu.

Moja Pani ma problemy z chemią? Dlaczego wcześniej mi o tym nie powiedziała? Muszę jej pomóc, dlatego mam nadzieję, że to już końcówka tych męczarni.

- Mamo, długo jeszcze? - zapytałem, nudząc się jak cholera.

- Nie jęcz, Adrien. - odpowiedziała, przeglądając koszule. - Jeszcze osiem sklepów i kończymy.

Zabijcie mnie.

Bez życia wszedłem do pokoju i rzuciłem się na moje łóżko. Po tych torturach nie miałem siły na nic więcej. Nadal nie rozumiem, jak kobiety mogą z takiego zajęcia czerpać przyjemność. Nim się obejrzałem, nadszedł czas na przemianę.

MARINETTE

- Dlaczego nikt mi nie powiedział, że mój chłopak jest geniuszem? - zapytałam zdziwiona, gdy już wszystko mi wytłumaczył. - Tłumaczysz lepiej od mojej nauczycielki.

Siedzieliśmy na dachu katedry, ukryci przed ciekawskimi oczami przechodniów i natrętnych fotografów, szukających sensacji dotyczących najpopularniejszej pary w Paryżu. Co prawda, początkowo ukrywaliśmy nasz związek, jednak potem odpuściliśmy.

- Aż takie to dziwne, że jednak mam coś w głowie? - zapytał z tym jego cudownym uśmiechem.

- Na misjach tego nie okazujesz, więc tak, trochę to dziwne. - odparłam i zatrzepotałam rzęsami.

- Osz ty. - rzucił się na mnie, usiadł na moich biodrach i nachylił się nade mną. - Chyba mi się coś za to należy, Księżniczko.

Podparłam się na łokciach i pocałowałam go krótko w usta. Zaśmiałam się z jego miny, gdy się od niego odsunęłam.

- Więcej dostaniesz, kiedy twoje korepetycje przyniosą jakieś rezultaty.

👹👹👹

Nieświadomi ||Miraculous|| ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz