Rozdział 10.: Finał.

438 29 68
                                    


Dedykowane dla Ewelinki, "Akneve"

Mojej kochanej Vetry, z myślą dla której powstały Szmaragdowe Sny, która była moją weną, kiedy takiej potrzebowałam i która mnie wspierała, gdy miałam ochotę usunąć całe opowiadanie, za poprawianie i bycie w cięższych chwilach.Dziękuję za obecność, radę, wsparcie i stawianie do pionu.

Za shipowanie pewnych postaci, przez co miałam ataki śmiechu po wyobrażeniu sobie tego.

Dziękuję za wszystko Sis! <3





Każde zakończenie stanowi początek czegoś nowego.

[Libba Bray]

Kaidan ruszył do przodu, krok za krokiem, uważnie mierząc wzrokiem korytarz. Wszędzie wokół krzątali się turianie. Jedni pośpiesznie biegali, inni powoli układali zapasy. Nie rozpoznawał ich twarzy i nie przejmował się tym szczególnie. Co jakiś czas spotykał zbłąkanego quarianina, jednak mało kto zwracał na takowego uwagę.

Szykowali się do odlotu.

Szukał swoich znajomych. Musiał sprawdzić, czy każdy z nich dotarł na pokład, zanim wystartują. Przy bagażach znalazł Tali, siedzącą z podkurczonymi nogami. Stanął przed nią, zmarszczył brwi i zmierzwił włosy.

– Wszystko w porządku? – zapytał cicho. Podniosła głowę i spojrzała na niego. Przez jej maskę dostrzegał tylko jej świecące oczy.

– Tylko tutaj żaden quarianin mnie nie zamęcza pytaniami – westchnęła i pokręciła głową, opuszczając ręce w dół. Przeczuwał, że rola admirała quarian wiązała się z licznymi niedogodnościami.

– Radzisz sobie? – zapytał i usiadł obok niej, spoglądając na nią. Wiele razy odczuwał pokusę ściągnięcia quariańskiej maski, byleby dowiedzieć się jak oni naprawdę wyglądają i tym samym zaspokoić swoją ciekawość.

– Czasem mnie to męczy, ale wiem, że jestem im potrzebna. Dlaczego mnie szukałeś? Potrzebujesz czegoś? – spytała i przechyliła głowę w bok, wpatrując się w niego.

– Szukałem was, w znajomym gronie zawsze raźniej – powiedział i podniósł się. – Wiesz, gdzie jest Vega?

– Na mostku, zamęcza pilota – powiadomiła go. Skinął głową i podziękował, obrócił się na pięcie i już miał ruszać, gdy Tali stanęła na nogi.

– Idę z tobą – stwierdziła i podeszła. – Wolę mieć was blisko, niż później szukać po całym statku. – Kaidan uśmiechnął się pod nosem.

– Lepiej trzymać się razem – potwierdził i ruszył do przodu.

Kiedy szli kolejną długość korytarzy, mężczyzna wcale się nie dziwił, że Tali'Zorah skryła się w ładowni. Każdy quarianin na statku, zaczepiał swoją admirał, choćby z najbardziej błahym problemem. Ona sama starała się odpowiadać na każde pytanie, ale im więcej ich padało, tym bardziej robiła się nerwowa. Czekała ich ciężka podróż.

Kaidan odetchnął z ulgą, gdy znaleźli się nieopodal mostka. Vega opierał się o fotel pilota, dość młodego turianina, o jasnoszarej barwie skóry. Tłumaczył mu coś szeptem, a zasłuchany turianin po krótkiej chwili buchnął śmiechem.

[Mass Effect] Szmaragdowe SnyWhere stories live. Discover now