Rozdział 8.: Obojętność

319 27 41
                                    


Czasami stary świat musi się nam zawalić, byśmy mogli budować nowy.

[Mateusz Czarnecki]




Garrus skupił wzrok. Jego pazury smagały delikatnie ale ostrożnie, w jednym punkcie. Wyrównał oddech. Serce biło równym tempem. Cenił te chwilę, w których może w pełni poświęcić swoje myśli określonej czynności, gdy wszystkie problemy wydawały się być odległe.

Uwielbiał to robić. Pomagało, kiedy pojawiło się zagrożenie ze strony zbieraczy, jakoś przynosiło ulgę, gdy Żniwiarze atakowali planetę. Musiało pomóc także teraz.

Z głośników rozległ się dźwięk.


Liara. Wzywała go pilnie na mostek. Przełknął przekleństwo i wyszedł z głównej baterii. Nie chciał się denerwować.

Szedł powolnym krokiem w stronę mostka. Był odprowadzany wzrokiem przez całą załogę, ale nie miał pojęcia czemu. Wiedziony złymi przeczuciami przyśpieszył kroku. Na fotelu należącym wcześniej do Edi leżała śpiąca Caitlyn. Liara miała nietęgą minę. Jeff wpatrywał się bez emocji w panel sterowania statkiem, by po chwili niezwykle wolno przekręcić głowę w stronę turianina i prychnął.

– Jak chcesz, żebym bezpiecznie doprowadził nas do celu, nie zostawiaj mnie więcej z tym demonem – powiedział i wskazał podbródkiem na pogrążoną we śnie, dziewczynkę.

Garrus przyjrzał się dziecku, ale nie dostrzegł w nim nic szczególnie dziwnego.

– Co się stało? – zapytał. Liara opierająca się o ścianę, w końcu podniosła wzrok znad datapada. Wzięła głębszy wdech, jakby starając się uspokoić swój ton. Obrócił się w jej stronę

– Doktor Chakwas wytłumaczyła to jako zespół stresu pourazowego – wytłumaczyła wyraźnie zmartwiona. Nie wiedział co tu się działo, ale przeczuwał, że nic dobrego.

– Zespół czego? – powtórzył tępo i spojrzał ukradkiem na dziewczynkę.

– Kiedy zauważyła twoją nieobecność wpadła w panikę. Zaczęła piszczeć. Chciała za wszelką cenę wydostać się z Normandii – tłumaczyła. – Kiedy podeszłam, żeby ją odciągnąć od śluzy, w którą uderzała, zaczęła bić rękoma na oślep.

– Dziwie się, że jej nie słyszałeś. Chyba cała galaktyka ją słyszała – dodał Joker, krzywiąc się na samo wspomnienie.

Garrus poczuł jak cały spokój z niego wyparowuje.

– Dlaczego tak się stało? – zapytał, szybciej poruszając żuchwą.

– Organizm tak reaguje na stres. Wydawała się nieobecna, jakby nieświadoma swojej obecności tutaj. Myślimy, że mózg podsyłał jej obrazy z chwili śmierci Alex. Gdybyś ją widział... – westchnęła i przejechała dłonią po twarzy. Odłożyła datapada na fotel obok. – Podała jej zastrzyk na uspokojenie, słaba dawka, więc zaraz powinna się obudzić. Nie odchodź nigdzie, nie chcemy tego znów powtarzać. – Garrus zacisnął dłonie w pięści.

Podniósł głowę do góry i spojrzał na przewijające się gwiazdy. Przez dłuższą chwilę panowała absolutna cisza. Asari sięgnęła ręką po datapada i wróciła do czytania.

– Co chciała od ciebie T'Loak? – spytał po kilku minutach. Liara spojrzała na niego podejrzliwie, mrużąc oczy.

– Ode mnie nic – odburknęła. Wciąż była na niego zła o to, co wcześniej powiedział. Zamyślił się. Joker spokojnie wpatrywał się w ekran przed nim, co jakiś czas wciskając któryś z przycisków na panelu.

[Mass Effect] Szmaragdowe SnyWhere stories live. Discover now