1.

907 102 20
                                    

Między ruinami roztrzaskanych przez naloty budynków, pośród rozmów niemieckich żołnierzy patrolujących ulice, Frank Iero kierował się w stronę jedynej czynnej kawiarni w mieście. Czuł się nieswojo w obcym rejonie, mieszkał bliżej granicy miasta. Nie wiedział, czego może się spodziewać w tej okolicy. Czuł większy lęk niż zwykle.

Pewnym krokiem wszedł do środka i rozejrzał się wokoło. W lokalu pełno było ludności cywilnej, a z tyłu siedziało kilka szkopów.
Frank wzdrygnął się i usiadł przy najbliższym, wolnym stoliku. Oparł obie ręce na drewnianym meblu i czekał aż osoba z którą był umówiony przyjdzie.   

-W czym mogę służyć?- Iero usłyszał kobiecy głos, który był iście melodyjny.
Mężczyzna spojrzał na kelnerkę, którą szeroko się do niego uśmiechała.

-Poproszę narazie kawę.- odparł niepewnie złotooki.

-Oczywiście, już się robi.- odpowiedziała zbyt słodkim głosem.

*Pół godziny później*

Do kawiarni wszedł wysoki mężczyzna. Miał na sobie zwykłą koszulę i długie, czarne spodnie. Jego czarne, krótkie włosy były lekko rozsypane po bokach, ale nie zdawał się tym przejmować.
Rozejrzał się nerwowo po pomieszczeniu i utkwił swój wzrok na Franku i zaczął kroczyć w jego kierunku.
Iero prawie nie widocznie się uśmiechnął i spojrzał na znajomego mężczyznę.

Gerard zamiast zwyczajowego podania dłoni, uścisnął przyjaciela. Frank zaśmiał się cicho i odwzajemnił gest.

-Bałem się, że już nie przyjdziesz. Czekałam pół godziny Gerry!- powiedział z wyrzutem złotooki.

-Było trochę problemów podczas drogi, ale na szczęście już jestem. -odpowiedział lekko zmachany Way. Mężczyźni usiedli na przeciwko siebie przy stoliku i uśmiechneli się szeroko.

-Ile to już się nie widzieliśmy?- zapytał Iero biorąc łyk już piątej kawy tego dnia.

-Prawie dwa lata. Bardzo za tobą tęskniłem kurduplu.

-Ja za tobą też. Brakowało mi naszych rozmów i głupich pomysłów.

-O tak, kiedyś to było dobrze, a teraz... Eh szkoda gadać.

-Podobno będziesz teraz działać w naszym plutonie. Czy ty to zrobiłeś specjalnie?

-Może... A to źle? Dowiedziałem się, że ty, Mikey i Ray tu jesteście więc wybór był prostu. Poza tym nie chcę już dłużej być z daleka od was.

Frank uśmiechnął się do zielonookiego.

- Mikey ma szczęście, że ma ciebie za brata.

-Taa, zapomniał mi powiedzieć, że bierze ślub, więc nie wiem czy myśli tak jak ty.

Zapadła cisza. W tle słychać było tylko głośne rozmowy innych klientów i stukanie szklanek. Gerard wziął ostatniego łyka swojej kawy i spojrzał na zegarek wiszący na ścianie.

-Muszę się zbierać. Jutro przyjdę na umówione miejsce.- Way wstał, a zaraz za nim Iero. -To był naprawdę przyjemne spotkanie Frankie.

Meżczyźni uścisneli się na pożegnanie, a potem starszy wyszedł szybko z lokalu.

Zostawił Franka samego z wieloma myślami i niezapłaconym rachunkiem.

The Ghost Of You |FrerardWhere stories live. Discover now