Rozdział 44: Zamknij oczy, aniołku

812 47 23
                                    

Siedziałam w swoim pokoju przy keyboardzie i grałam melodię do ''Siempre Brillaras''. Z moich ust wylatywały słowa z tekstu. Cały utwór był ponury przez moje samopoczucie.

Za oknem padał deszcz, który idealnie opisywał mój stan. Było mi źle, że muszę zerwać z mężczyzną, którego kocham. Ja się pytam dlaczego ludzie są tacy okrutni na tym świecie? Dlaczego oni niszczą wszystko co piękne? Czy to sprawia im przyjemność? Zadowala ich ludzkie cierpienie? Bo mnie niestety nie.

Piosenka, która błyszczy swoim blaskiem teraz stała się smutną nutą. Przez całą noc przepłakałam i nie mogłam zmrużyć oka.

Wczorajszy dzień z Jorge był bardzo udany. Nawet przez moment udało mi się zapomnieć o sprawie z Laurą. Ale kiedy wróciłam do domu od razu pogrążyłam się w rozpaczy. Moje myśli były skupione na tym jak powinnam zostawić szatyna. Nie chciałabym, żeby kiedykolwiek cierpiał, a teraz zranię go najgorszy sposób.

– Martina, mów co się dzieje! – zarządziła Mercedes, która weszła do mojego pokoju. – Coś się wczoraj musiało wydarzyć, że teraz jesteś taka przybita.

– Muszę zerwać z Jorge – odparłam smutno.

– Co?! Dlaczego? – zapytała się zdziwiona.

– Laska z mojej szkoły dowiedziała się o mojej sławie i o tym, że spotykam się z Jorge. Postawiła mi ultimatum, że albo zerwę z Jorge, albo rozpowie wszystkim o mnie. Jednak boję się, że jeśli nie zerwę z nim, to ona może zgłosić nas romans do dyrektora, a wtedy Jorge straci pracę. Mam czas do końca miesiąca.

– Co to za suka? – zapytała się zdenerwowana blondynka.

– Laura Skalska – odpowiedziałam na jej pytanie.

– Skoro suka cię szantażuje, to my też coś znajdziemy na nią – stwierdziła Mechi. – Jerzyna będzie jeszcze żyć.

– Daniel cię zaraził z tą Jerzyną? – spytałam się chichocząc.

– Tak, ale podoba mi się ta nazwa – wyznała. – Nie mów mu, ale całkiem niezłe wam wymyśla nazwy.

– To jeszcze jakieś mamy?

– Tylko jeden – rzekła. – Jortini.

– On nie przestaje mnie zadziwiać – stwierdziłam – ale wróćmy do tematu Laury.

– Zaatakujemy sukę jej własną bronią – odparła moja przyjaciółka.

– Żeby ją zaatakować to musisz coś na nią mieć – zauważyłam.

– Twoja przyjaciółka wyciągnie jakieś brudy z jej życia – odezwała się. – Ta cała Laura nie zdaje sobie sprawy z kim zadarła.

– Teraz przypominasz mi Ludmiłe – stwierdziłam z uśmiechem.

– Wiele się od niej nauczyłam – rzekła Mechi – a teraz idę zadzwonić, gdzie trzeba. Daniel mi pomoże w tym wszystkim.

– Mechi – przemówiłam, kiedy ona kierowała się do drzwi. Blondynka się zatrzymała i spojrzała na mnie pytająco. – Dziękuję, że robisz to dla mnie – dodałam.

– Przecież od tego są przyjaciółki. Nie chcę, żebyś cierpiała, a na pewno jakaś suka nie zniszczy twojego szczęścia.

Po chwili Mercedes wyszła z mojego pokoju.

Za oknami było już dawno ciemno, a ja nie mogłam zmrużyć oka. Ciągle myślałam o tym co Mechi powiedziała kilka godzin temu. Teraz nabrałam nadziei, że nie będę musiała zakończyć związku z Jorge. Oby Mercedes się udało coś znaleźć.

Leżałam na łóżku i wpatrywałam się w sufit. Żadne światło się nie paliło przez co nic nie mogło oświetlić pomieszczenia.

Po chwili ujrzałam jak moja komórka się rozświetla i zaczyna dzwonić. Sprawdziłam godzinę i było równo po dwunastej w nocy. Spojrzałam na ekran telefonu, okazało się, że dzwoni do mnie Jorge, więc odebrałam.

– Czy nie jest za późno na rozmowy, tygrysku? – zapytałam z uśmiechem.

– Chciałem złożyć ci jako pierwszy życzenia urodzinowe – wyznał szatyn.

Zapomniałam, że mam urodziny jutro, a raczej dzisiaj.

Mój uśmiech się powiększył przez taki drobny gest z jego strony. Byłam szczęśliwa, że Jorge dzwoni do mnie po dwunastej tylko po to, żeby złożyć mi urodziny.

  – Życzę ci, żeby na twojej ślicznej buźce zawsze widniał ten uroczy uśmiech, który kocham, żebyś spełniła marzenia, małe czy duże. Żebyś zawsze była zdrowa. Żeby w życiu nic ci nie zabrakło. Wszystkiego najlepszego, malutka.  

– Jesteś wspaniały – stwierdziłam. – Dziękuję za życzenia.

– To ja dziękuję, że jesteś ze mną – odparł. – Bardzo mocno cię kocham i nie wyobrażam sobie życia bez ciebie.

– Też cię kocham z całego serca – powiedziałam, a w moich oczach zebrały się łzy.

Nie chcę tego zakańczać, pomyślałam.

Nie chcę żyć bez niego.

– Przepraszam, że cię obudziłem – oznajmił zielonooki.

– I tak nie spałam. Nie mogłam zasnąć.

– Coś się stało? – zapytał się.

– Nie, poprostu nie mogłam przestać o tobie myśleć. Widzisz jak na mnie działasz? Nie potrafię usnąć, bo ty siedzisz w mojej głowie.

– Jesteś piękna – powiedział niespodziewanie, a ja się zarumieniłam. – Wiem, że teraz się rumienisz – dodał.

– Ale jak?

– Po prostu wiem – stwierdził. – Ułóż się wygodnie na łóżku – zalecił, więc to wykonałam.

– Już – rzekłam.

– Zamknij oczy.

– Co dalej?

On nie odpowiedział, tylko zaczął śpiewać kawałek tej cudownej piosenki, którą napisał dla mnie.

Na którekolwiek gwiazdy patrzysz w nocy

Na szczycie świata lub samotnie w środku

Zawsze będę tam dla ciebie

Zawsze będę tam dla ciebie

Którekolwiek miejsce, nie ma znaczenia, gdzie jesteś

Nawet, kiedy życie próbuje zabrać twoją iskrę

Nic, czego nie mógłbym zrobić

By oświetlić twoje serce

Dla ciebie, dla ciebie

Oświetlę twoje serce

Dla ciebie, dla ciebie

Oświetlę twoje serce

Jego głos był taki idealny jak on sam. Słyszałam jak śpiewa tą piosenkę z miłością, która jest zarezerwowana tylko dla mnie. On był całym moim światem i nie wyobrażam sobie życia bez niego.

Jorge jest idealny, pomyślałam kiedy tak nucił słowa utworu.

Poczułam, że moje powieki zaczynają opadać ze zmęczenia. Na serio potrzebowałam już snu.

– Dobranoc, myszko – szepnął do słuchawki.

– Dobranoc, tygrysku – wyszeptałam sennie, a po chwili usnęłam z uśmiechem.

Moje życie jest idealne, póki jest ze mną Jorge. Myślę, że bez niego byłoby mi trudno dalej żyć. Nasza historia musi być długa i piękna. Nie chcę, żeby jakaś suka to wszystko zniszczyła.   

Listen to your heart | JortiniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz