Rozdział 3: Będzie fajnie

1.1K 58 23
                                    

W moich uszach rozniósł się dźwięk budzika, więc musiałam otworzyć oczy. Wyłączyłam cholerne urządzenie i udałam się do łazienki. Wykonałam poranne czynności, uczesałam swoje włosy, które opadały falami na ramiona oraz nałożyłam makijaż. Nie pomalowana z domu nawet nie wychodzę. Udałam się do swojej garderoby, ubrałam na siebie różową bluzkę, do tego dobrałam ciemne przetarte dżinsy i trampki oraz czarną skórzaną kurtkę. Założyłam jeszcze ulubione kolczyki perełki i bransoletkę. Kiedy byłam już gotowa zeszłam już na dół do kuchni, gdzie zjadłam śniadanie. Następnie razem z ojcem pojechałam do szkoły.

- Miłego dnia córeczko. - Powiedział całując mnie w policzek.

- Dziękuję i nawzajem. - Odpowiedziałam, a potem weszłam do szkoły. Udałam się pod salę od geografii. Dzięki Wiktorii wiem gdzie co jest, bo oprowadziła mnie po szkole.

- Hej Tini. - Przywitała się czarnowłosa przytulając mnie co odwzajemniłam.

- Hej. - Odezwałam się. - Kim mamy geografię? - Zapytałam się po chwili.

- Z panią Cześnik. - Oznajmiła. - Jest nawet miła, ale tylko dla tych co przykładając się do nauki, ale do kompletnych leni jest wredna. - Dodała.

- Czyli nie muszę się o nic martwić. - Zaśmiałam się.

- Idziesz ze mną w piątek na ognisko? - Zapytała się dziewczyna po chwili.

- Oczywiście. - Powiedziałam. - Może będzie fajnie.

- Będzie fajnie. - Potwierdziła i w tym momencie zadzwonił dzwonek na lekcję. Ustawiliśmy się pod klasą. Zauważyłam, że naprzeciw nasz szedł Jorge, który jak zawsze dobrze wyglądał. Pewnie szedł do klasy matematycznej, która jest na tym samym piętrze co geografia.

- Muszą was nie lubić w tej szkole. - Zaśmiał się szatyn zatrzymując się koło nas. - Pani Cześnik jest na chorobowym, więc mam z wami zastępstwo. - Dodał po chwili wpuszczając nas do środka. No w sumie to muszą nas nie lubić nauczyciele, że mamy z jednym trzy przedmioty i nawet z nim zastępstwa. Natomiast się cieszę, bo będę mogła go obserwować przez całą lekcję.

Usiadłam w trzeciej ławce przy ścianie razem z Wiktorią.

- Może pójdziemy na boisko? - Zaproponował kolega z klasy. Po wielu błaganiach nauczyciela ten się w końcu zgodził, więc udaliśmy się na boisko.

Usiadłam z Wiktorią i Oliwią - blondynką z piegami na nosie. Oliwia była szczupła, co wiele dziewczyn jej zazdrościło. Oczy miała niebieskie, roześmiane jak dziecko. Była bardzo ładna. Dziewczyna włączyła na swoim telefonie piosenkę Rihanna'y ,,This Is What You Came For''. Tak mi się spodobała, że zaczęłam do tego tańczyć machając nagami i rękami. Dodawałam też różne kroki, bo to nie byłabym ja gdybym ich nie dodała.

- Chodźcie. - Powiedziałam do dziewczyn z uśmiechem. Całe szczęście byliśmy w miejscu w którym nas nie było widać.

- Ja nie idę. - Oznajmiła Oliwia.

- No dalej Oli, chodź. - Nalegała ją Wiktoria, która się do mnie dołączyła. Wraz z czarnowłosą zaciągnęłam dziewczynę do nas. Wreszcie udało nam się ją przekonać do naszego tańca, który był dziwny, ale kto by się przejmował. Ważne, że dobrze się bawimy.

- Nie za wesoło wam? - Usłyszałam ten przyjemny anielski głos. Przestaliśmy tańczyć i odwróciliśmy się do nauczyciela. Na moich policzkach był rumieniec. Nigdy się nie zawstydzałam tańczyć przy publiczności, a przy nim to tak. Nie wiem co się ze mną dzieje, ale jedno jest pewne ten facet mnie kręci. Na twarzy Jorge był mały uśmiech. Zrobiło mi się nawet ciepło na sercu widząc go w takim stanie. Był przystojny, ale jego uśmiech najbardziej mi się podobał. Uśmiech dodaje mu uroku w jego wyglądzie. Znam go od poniedziałku, a ja aż tak bardzo za nim szalałam. Może to nie była miłość, ale zauroczenie na pewno. Chciałabym poznać bardziej mojego nauczyciela. Chciałabym, żeby spojrzał na mnie inaczej i powiedział, że jestem wyjątkowa. Gdybym go poznała w innych okolicznościach to było by wspaniale.

- Ani trochę. - Odpowiedziała Wiktoria.

- Wiecie, że nie można używać telefonów na lekcji? - Zapytał się.

- My tylko słuchamy muzyki. - Oznajmiła tym razem Oliwia.

- Nic nie widziałem i nie słyszałem. - Odparł pan Blanco uśmiechając się w moją stronę. Chyba zaraz się rozpłynę. Co za uśmiech. Chciałabym, żeby tak się uśmiechał z mojego widoku. Pragnę go przytulić i nie opuszczać. Po chwili niknął z moich oczu.

- Chodźmy popatrzeć na chłopaków. - Zawołałam do dziewczyn, a tak naprawdę chciałam usiąść koło Jorge i móc poczuć jego bliskość. Razem udałyśmy się na ławkę na której siedział nasz nauczyciel. Usiadłam koło niego, a dziewczyny zaraz obok mnie. Akurat mieliśmy widok na chłopaków bez koszulki. Aż zagryzłam wargę na ten widok. Jest na co popatrzeć. Tyle umięśnionych ciał, a jeden od drugiego jest piękniejszy. Mimo, że szaleję za panem Blanco to nie odmówię sobie patrzenia na takie ciacha. Po chwili Jorge kazał nam się zebrać razem koło niego, a potem wróciliśmy do klasy gdzie były nasze plecaki. Tam musieliśmy poczekać pięć minut na dzwonek więc udaliśmy się na przerwę.

- Co mamy teraz? - Zapytałam się Wiktorii.

- Matmę. - Oznajmiła dziewczyna, na co się cieszyłam z jej odpowiedzi. Godzina patrzenia na mojego ulubionego nauczyciela. Czy moja obsesja na punkcie nauczyciela to nie przesada?

Przerwa minęła spokojnie, a potem przyszedł szatyn wpuszczając nas do sali. Usiadłam na swoim miejscu i rozpakowałam się. Jorge jest dobry w tym przedmiocie. Pan Blanco tłumaczył jakieś zadania, a ja słuchałam go zainteresowana. Nawet na sekundę nasz wzrok się spotkał ze sobą, myślałam wtedy, że palpitacji serca dostanę. Jego wzrok był muzyką dla moich uszów. Nawet nie wiem kiedy lekcja minęła. Kiedy dzwonek się skończył skierowałam się do drzwi.

- Martina. - Usłyszałam ten cudowny głos mówiące moje imię. W jego ustach moje pełne imię brzmi tak wspaniale, cudownie, pięknie i mogłabym wymieniać tak w nieskończoność.

- Tak, panie Blanco? - Zapytałam się szatyna zatrzymując się przed jego biurkiem. Akurat sami zostaliśmy w klasie i nie wiedziałam czy mam się cieszyć, czy denerwować.

- Na swojej ławce zostawiłaś podręcznik. - Wyjaśnił.

- Och. Faktycznie. - Odpowiedziałam zawiedziona, ale to ukryłam. Wzięłam swoją książkę i wyszłam z sali. Teraz mamy dwa polskie, a potem plastyka i historia. Zajęcia mijały mi szybko. Na paru przerwał patrzyłam się na dyżurującego się Jorge, a kiedy patrzył w moją stronę to odwracałam wzrok od niego.

Po skończonym zajęciach wyszłam ze szkoły i takiego widoku się nie spodziewałam zobaczyć.

- Daniel. - Krzyknęłam rzucając się przyjacielowi na szyję. Ten się zakręcił ze mną w powietrzu i akurat wtedy musiał wychodzić nauczyciel od matematyki. Wyglądał na niewzruszonego tym widokiem, co mi się zrobiło smutno.

- To jest ten ciacho? - Zapytał się blondyn patrząc na Blanco, a ja kiwnęłam głową. - Gdyby nie był twój to brałbym go tu i teraz. - Dodał.

- Nie jest mój. - Zaprzeczyłam.

- Jeszcze. - Stwierdził Daniel.

- Co tutaj właściwie robisz? - Zapytałam się.

- Tęskniłem się. Wiesz jak nudno bez Ciebie mi? Zostaję tutaj z tobą. - Oznajmił, na co się cieszyłam. Przynajmniej będę mieć przyjaciela blisko siebie.

- Wiesz, że Cię kocham? - Zadałam pytanie wiedząc, że wie.

- Możesz mówić mi to częściej. - Oznajmił blondyn. - Ja Ciebie też kocham, kochanie. - Rzekł Daniel obejmując mnie ramieniem i prowadząc do samochodu.

- Mój tata wie, że jesteś? - Zapytałam się nie widząc samochodu swojego rodzica.

- Yhy. - Odezwał się krótko i pojechaliśmy do mnie do domu.

***

Pod poprzednim było aż 8 komentarzy

Widać, że wystarczy was tylko zachęcić do tego hehe

Rozdział 4 = 8 komentarzy i więcej

Listen to your heart | JortiniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz