chapter 31

309 58 19
                                    

będzie się działo w następnym rozdziale;-)


few months later


— chociaż raz mógłbyś się skupić clifford, a nie myśleć kiedy zaliczysz tego blondaska!

po boisku rozszedł się głos burke'a willsona, którego cała wypowiedź nasiąknięta była kpiną i zwykłą próbą wyśmiania wszystkich na około.
michael z początku starał się ignorować słowne, ale również cielesne zaczepki ze strony bruneta. wiedział, że takich ludzi jak burke ignoruje się, by nie dawać im satysfakcji z osiągniętego celu.
jednak z każdym kolejnym wypowiadanym przez chłopaka słowem, jakaś niewidzialna i niewyobrażalnie cienka bariera zaczynała powoli w michaelu pękać.
czuł, że jeszcze jedno choćby najmniejsze i bezwartościowe słowo opuści usta burke'a i może zrobić coś, czego potem będzie żałował.

— kurwa, clifford! weź się do roboty, bo za chwilę zajmę twoje miejsce i wtedy będziesz miał więcej czasu dla swojego przydupasa.

te kilka ostatnich słów sprawiło, że chłopak cisnął piłkę do koszykówki daleko przed siebie i odwrócił się w stronę bruneta, który wyglądał jakby właśnie na to liczył. uśmiechał się kpiąco pod nosem i patrzył na rozwścieczonego farbowanego chłopaka.
wszyscy obecni na boisku nagle umilkli i rozproszyli się wokół dwójki nastolatków.
michael w kilku krokach znalazł się przed burkiem i również obdarzał go spojrzeniami pełnymi pogardy.

— zamknij w końcu mordę, willson. tracę do ciebie całą moją cierpliwość, a nie mam ochoty się denerwować.

michael chciał zakończyć ten spór tylko na kilku słowach, a potem z powrotem wrócić do przerwanego treningu.
jednak liczył się również z tym, że burke może nie odpuścić, a wszystko prawdopodobnie skończy się dużo gorzej niż przewidywali.

— nie zapomnij wyładować swoich frustracji pieprząc hemmingsa. podobno lubi brutalnie.

brunet zaśmiał się głośno wiedząc, że wygrał. luke od paru miesięcy już był czułym punktem michaela. jedynie pod tym względem, że dogadywali się ze sobą coraz lepiej, a oprócz tego być może między nimi działo się coś więcej.
jednak teraz, w tym momencie, gdy michael stał na środku boiska, przed nim był burke i śmiał się, w farbowanym chłopaku pękła ta ostatnia, najważniejsza bariera.

nie bardzo wiedział kiedy jego pięść odnalazła swoje miejsce na twarzy bruneta.
nie umiał powiedzieć dlaczego wymierzał cios za ciosem aż w końcu nastolatek padł na ziemię i zaczynał błagać, by ten przestał.
michael nie widział tego, że jego oczy zachodzą łzami, które wzięły się niewiadomo skąd i z jakiego powodu.
był wściekły na wszystko i wszystkich, ale również na siebie samego, że w tak perfidnie gówniarski sposób dał się podejść, że aż koledzy z drużyny musieli odciągać go od leżącego we krwi chłopaka.
wiedział, że za to co zrobił trener wide wyrzuci go z drużyny, a dyrektor może go nawet usunąć ze szkoły, ale w tamtym momencie nie interesowało go to.

wtedy chciał tylko tego, by mógł wtulić się w ciepłe ciało blondyna i móc poczuć zapach jego delikatnych perfum i tego jak tamten oplata go swoimi ramionami.
chciał, by luke powiedział mu, że wszystko będzie dobrze i w końcu ułoży się tak jak powinno. liczył, że usłyszy od niego, że ludzie w końcu przestali interesować się ich życiem, a zwyczajnie zajęli swoim.
jednak teraz stojąc z boku, wycierając krew z rozciętej wargi i dotykając oka, pod którym zaczynał już tworzyć się pokaźny siniak, który sprawił mu burke, michael wiedział, że poniekąd zrobił dobrze.
nawet jeśli trener wide krzyczał na niego i wyzywał ich wszystkich od pieprzonych bezmyślnych gówniarzy, michael tego nie słuchał. wydawało mu się jakby był gdzieś naprawdę daleko lub znajdował się w wielkiej i dźwiękoszczelnej bańce.

był poza tym wszystkim.

teenage dirtbagWhere stories live. Discover now