chapter 13

388 57 17
                                    

drugi raz michaela obudziło dopiero uparcie dzwoniące coś, co potocznie zwie się budzikiem. jęknął niezadowolony i poczuł, że natrafił na jakąś przeszkodę, a raczej na kogoś.
poczuł czyjeś szczupłe ramiona owijające się wokół pasa i czyiś miarowy oddech odbijający się od skóry.
z początku nie wiedział co się dzieje, a budzik dalej dzwonił. dopiero po minucie udało mu się wyłączyć irytujący alarm i jednocześnie połapać się w jakiej jest aktualnie sytuacji, która niestety, ale nie była zbyt kolorowa.

dotarło do jego farbowanej głowy, że śpi w nie swoim łóżku, w nie swoim domu i w dodatku w objęciach praktycznie obcego chłopaka.
z początku jego ciało ogarnął dziwny paraliż, przez który michael nie był w stanie poruszyć się nawet o milimetr. nadal leżał wtulony w ciało luke'a hemmingsa.

luke za to, gdy tylko otworzył oczy i zorientował się, że nie jest w swoim łóżku zupełnie sam, przestraszył się i odskoczył od postaci, która leżała po lewej stronie łóżka.
wszystko skończyło się tak, że luke wylądował na podłodze z poobijanym tyłkiem i chyba nowym siniakiem na prawym łokciu, a michael przerażony patrzył na to jak jego kolega z bolesnym jękiem podnosi się i kładzie z powrotem na łóżku.

— możesz mi powiedzieć co się tutaj stało?

to jedno kluczowe pytanie tak naprawdę nie miało sensu, gdyż zarówno luke jak i michael nie mieli zielonego pojęcia co w istocie miało miejsce. byli zbyt zdezorientowani i zaspani, by teraz główkować nad tym dlaczego to michael spał u luke'a i czemu luke spał wtulony w michaela. na tą chwilę stało się i tyle. luke miał zamiar pomyśleć nad tym później, ale teraz jego umysł zajmował tylko projekt dla burke'a i fakt, że michael nadal tutaj jest.

— wstawaj, bo jeszcze się przez ciebie spóźnię.

michael nie liczył na to, że blondyn potraktuje go tak jakby nic nie miało miejsca. był taki jak zawsze. trochę niepewny, roztrzepany i nie wiedział czego szuka.
michael wstał niechętnie z łóżka i rozpoczął poszukiwania swoich okularów, które niewiadomo z jakiego powodu znalazły się za łóżkiem.

— mogę pożyczyć ci jakąś koszulkę. nie sądzę żebyś wcisnął się w moje spodnie.
— jasne, może być koszulka.

michael odezwał się po raz pierwszy tego dnia, a luke nie sądził, że ktoś może mieć tak bardzo... ciekawy głos z rana.
nie mógł się spodziewać takiej reakcji swojego organizmu na porannego michaela, który bądź co bądź, ale wyglądał dobrze ze sterczącymi włosami w każdą możliwą stronę, okularami i zaspanym głosem.

michael z uwagą obserwował jak luke krząta się z jednego kąta pokoju do drugiego starając skompletować ubiór na dzisiaj.
obaj do końca nie wiedzieli co się wokół nich dzieje, ale jakoś żaden nie wykazywał oznak sprzeciwu. czuli się tak jakby to było normalne. jakby to była ich codzienność.
luke czuł na sobie wzrok michaela, ale nie chciał na to reagować. po prostu pozwolił, by farbowany chłopak śledził każdy jego ruch.

— łap.

michael w ostatniej chwili zdążył pochwycić lecącą w jego stronę zwykłą koszulkę, jak się okazało z nadrukiem krzyku muncha. na pierwszy rzut oka wyglądała jak najzwyklejsza szmata, ale dopiero potem zorientował się, że ma ona tak wyglądać. luke bez namysłu i jakiegokolwiek skrępowania zdjął z siebie dresy i zamienił je na czarne jeansy. tak samo koszulkę wymienił na czerwoną koszulę flanelową z czarną kratką.
dla michaela nie był to odpowiedni widok. jego umysł zaczął pracować w ogóle na innych obrotach, a wyobraźnia zaczęła robić swoje. jednak wiedział, że szybko musi się opanować, co też zrobił.
za to do luke'a dopiero po chwili dotarło co takiego zrobił. wiedział też, że nie cofnie już czasu, a michael musi pogodzić się z tym co ewentualnie zobaczył.
farbowany chłopak szybko zmienił swoją koszulkę na tą należącą do blondyna. była lekko za mała, ale nawet to mu nie przeszkadzało.

gdy w końcu byli gotowi do wyjścia, a luke spakował projekt burke'a, w jego głowie zaświeciła się pewna myśl.

— przecież nie możemy pokazać, że razem przyszliśmy do szkoły. jeszcze nie chcę umierać.

















{...}

dzisiaj czuję się już lepiej dlatego posyłam wam jeszcze jeden rozdział:-)

i chciałabym też bardzo mocno podziękować. pod can you really take dick or nah? wybiło właśnie 2 tysiące wyświetleń!
nawet nie wiecie jak bardzo się cieszę.

kochajcie siebie, dbajcie o to co dla was najważniejsze,

~ kluska, xx

teenage dirtbagWhere stories live. Discover now