Rozdział 8.: Obojętność

Start from the beginning
                                    

– Co zrobimy z ciałem Alex? – Garrus postanowił znów przerwać ciszę. Liara wypuściła powietrze ze świstem.

– Zajmę się tym – powiedziała i spojrzała mu w oczy przez dłuższą chwilę. – Gdzie podziała się ta turianka? – zapytała, wbijając w niego ostre spojrzenie.

– Juvenia? Pewnie gdzieś się zaszyła – odpowiedział. Mało go interesowała, po tych wrażeniach, jakie mu zafundowała na ostatnim spotkaniu.

– Nie kontaktowała się z tobą? – zdziwiła się.

– Dlaczego miałaby to robić? – Posłał jej zaciekawione spojrzenie. – Wiesz co tak właściwie się stało ze Szponami? – zapytał. Asari zacmokała z zadowoleniem.

– Aria straciła cierpliwość, jeśli jakąś w ogóle miała i zrobiła z nimi porządek – odpowiedziała. Nie wiedział z czego się tak bardzo cieszyła, ale chyba nawet nie chciał wiedzieć.

– Tak po prostu ich zlikwidowała? – zdziwił się turianin.

– Wymordowali wszystkich w Zaświatach, bo chcieli dopaść Arię – wtrącił Joker. – Muszę dodawać coś jeszcze?

Garrus mruknął pod nosem. Caitlyn drgnęła i poderwała się na siedzeniu. Zapatrzyła się w jeden punkt, by po chwili znów przymknąć powieki i usnąć. Turianin położył łokcie na oparciu jej fotela i uważnie przypatrywał się Jokerowi.



Caitlyn zaczęła powoli podnosić się do góry. Garrus zamarł, wstrzymał oddech i czujnie obserwował reakcję dziecka. Rozglądała się wokół, aż w końcu uniosła głowę w górę. Spojrzała na turianina a jej usta rozciągnęły się w delikatnym uśmiechu. Nie chciał widzieć tej reakcji. Nie chciał, żeby cieszyła się na jego widok. Tylko sobie utrudnia to co nieuniknione. Wziął głębszy wdech.

– Jak się czujesz? – zapytał chłodno.

– Trochę kręci mi się w głowie i bardzo chce mi się pić – wykrztusiła po chwili namysłu. Wyglądała na zawstydzoną. Garrus pomógł jej zejść z fotela i uważnie śledził każdy jej krok. Chwiejnie ruszyła w kierunku pokładowej kuchni.

Pokręcił głową, wypuścił powietrze i odprowadzany złośliwym spojrzeniem Liary, ruszył za dzieckiem. Złapał jej rękę pewnym uściskiem, by czasem się nie przewróciła.

– Napijesz się i pójdziemy do Doktor Chakwas, żeby cię obejrzała – wytłumaczył jej spokojnym głosem. Przytaknęła gwałtownie głową, a jej złote kosmyki podskoczyły do góry i opadły na ramiona.



Zawsze podziwiał ludzkie włosy, choć wydawały mu się dziwne. Żadna inna rasa ich nie posiadała. Przypominały mu sierść zwierząt. Pamiętał pierwszy swój dotyk włosów Shepard. Były niezwykle miękkie, czego się zupełnie nie spodziewał. Jej całe ciało było tak miękkie, gładkie i delikatne, ale włosy fascynowały go najbardziej. Posiadały słodki, upajający zapach. Uwielbiał trzymać je w dłoniach a później patrzeć jak powoli spływały z jego dłoni, niczym woda.

Zacisnął kły. Nie chciał tego wspominać.



***





Joker obrócił się na fotelu i spojrzał jak odchodzą. Poprawił czapkę na swojej głowie i przeniósł wzrok na Liarę. Podniosła głowę i podchwyciła spojrzenie. Uśmiechnął się.

[Mass Effect] Szmaragdowe SnyWhere stories live. Discover now