«snowdrop»

3.1K 600 23
                                    

    12.03.2011r. 

Tegoroczna zima przedłużyła się aż do samego środka marca. Zaledwie tydzień temu nie dało się wyjść przed dom, bo grube warstwy śniegu zasypywały ulicę. Teraz już nieco się uspokoiło, a słońce, którego promienie ledwo wydostawały się zza białych obłoków, z dnia na dzień roztapiało zalegający puch. 

Taehyung z samego ranka stwierdził, że tak pięknej soboty nie może przeleżeć w łóżku. Ani on, ani Jungkook. Dlatego od razu po śniadaniu, które w weekendy zawsze było o dziewiątej, nie pozwolił młodszemu wrócić pod ciepłą kołdrę, tylko od razu wyciągnął go na korytarz, wrzucił pod nogi ciepłe, zimowe trapery, a następnie narzucił mu na ramiona kurtkę. Jeon kompletnie nie orientował się, co się dzieje, więc pozwalał starszemu robić ze sobą wszystko. Poddawał się jego działaniom i posłusznie ubrał na siebie kożuch, a kiedy Tae też się już przygotował, wyszedł za nim na dwór. 

– Możesz mi powiedzieć, dlaczego ciągniesz mnie na mróz o świcie? – zapytał, kiedy pierwsza fala chłodu dopadła jego ciało. I nie ważne było, że gruba kurtka nie przepuszczała zimna, jemu sam fakt, że termometr pokazuje zero stopni, wystarczał, żeby stwierdzić, że jak dla niego jest zbyt zimno. 

Starszy jedynie wywrócił oczami, praktycznie wlokąc za sobą chłopaka aż pod sam plac zabaw, który stał zaraz za domem dziecka. Tak jak się domyślał, nikogo na nim nie było. W końcu większość ludzi jest typem Jungkooka i nie wychodzą z domu przed dwunastą. 

– Oj nie marudź. Wcale nie ma mrozu i jest dobrze po dziesiątej. Przyda nam się troszkę świeżego powietrza, Jungkookie. – Specjalnie zdrobnił jego imię, wiedząc, jak bardzo potrafi na niego działać. I zaraz zobaczył efekty, bowiem poliki szatyna pokrył delikatny rumieniec, który zdecydowanie nie był spowodowany temperaturą. 

– Ale to nie zmienia faktu, że znacznie bardziej wolę nasz pokój! – odszczekał, siadając na jednej z ławek, uprzednio strąciwszy z niej cały zalegający śnieg. – A co, może ty go nie lubisz?

– Oj przestań, jasne, że lubię... – Uśmiechnął się pod nosem, siadając zaraz obok Jeona, który chował zmarznięte dłonie do kieszeni. – Mam z nim... Wiele przyjemnych wspomnień – dodał nieco ciszej, dyskretnie sięgając do schowanej w kożuchu dłoni chłopaka. Całe szczęście kieszeń była na tyle duża, że były w stanie zmieścić się w niej dwie ręce, co Taehyung zaraz wykorzystał, splatając ich palce. 

– Tae, ktoś może zobaczyć... – Skłamałby, gdyby powiedział, że jego oddech w dalszym ciągu był regularny. Co prawda, trzymali się za ręce bardzo często, ale miało to miejsce jeszcze przed wiadomym dniem, kiedy wszystko się zmieniło. Bo po ich pierwszym pocałunku już nic nie było takie samo. 

– I co z tego? Przecież nie raz opiekunki widziały, jak się przytulaliśmy, albo jak spaliśmy w jednym łóżku. W końcu to tylko dziecię-

– A myślisz, że moje uczucia są dalej dziecinną potrzebą bliskości?

paper dreams ❧ kth · jjkWhere stories live. Discover now