Chapter 27

660 17 2
                                    

Hej, Hej Hello! Witam was moje słodkie mysie pysie! Przepraszam, że nie dodałam wcześniej, ale byłam chora i do tego egzaminy i wgl. (kto też pisał? Jak wam poszło? :D) Mam nadzięję, że się spodoba ten rozdział! Miłego czytania! 6 komentarzy LUB 10 głosów do następnego! KOCHAM!

______________________________

Obudziłam się, gdy było jeszcze ciemno. Jakoś ostatnio coraz częściej mi się to zdarza... cóż trudno. Spróbowałam się podnieść, ale mi się nie udało. Zastanawiałam się co jest kiedy przypomniały mi się zdarzenia z poprzedniego dnia. Mimowolnie uśmiechnęłam się. Przytuliłam się mocniej do mojego chłopaka. Kiedy zaczęło robić się jasno postanowiłam stać, więc lekko pocałowałam blondyna, ten, jakby w ogóle nie spał, pogłębił pocałunek. Przeciągnął mnie na siebie i całował dalej. Po dłuższej chwili oderwałam się od chłopaka i popatrzyłam głęboko w jego niebieskie oczy. Musnęłam jeszcze lekko jego usta i wstałam. Podeszłam do szafki, wyciągnęłam bieliznę, z czego stanik był sportowy, i szorty. Po ubraniu się zeszłam na dół, zjadłam batonik i weszłam do sali treningowej. Coś mi się zdaje, że utworzyli ją ze względu na chłopaków, a nie takie dziewczyny jak ja, ale trudno co poradzić? Jak co dzień zaczęłam ćwiczyć i jak zwykle wszystkie głupie małpy przyglądały mi się z uśmiechem. Kątem oka zauważyłam, że do nich dołączyło pięć nowych napaleńców z czego co wiem czterech z nich ma dziewczyny, a mowa tu o One Direction. Jestem ciekawa co tutaj robią, ale nie na tyle by przerwać ćwiczenia. Zaczęłam jeszcze mocniej napierać na worek. Coś mi się zdaje, że dzisiejszego treningu się zmęczę.

 ~Harry~

 Jej prawie nagie ciało szybowało wokół worka. Uderzała z taką zaciętością jak nie jeden boxer. Nic dziwnego, że gdy wstałem każdy samiec stał już na nogach i mówił coś w stylu "o matko dzisiaj znów będzie miała trening", " jak myślisz czy pozwoli potrzymać mi worek?", "mam nadzieję, że umówi się ze mną na randkę". Akurat to ostatnie sam chciałbym zrobić. Wczoraj wyglądała zjawiskowo. Nie mogłem wytrzymać patrząc na nią i jednocześnie słuchać tych wszystkich zawstydzających rzeczy, które mówili chłopcy. Powędrowałem na taras zabierając ze sobą parę butelek alkoholu. Usiadłem na krześle wpatrując się w prześliczny widok. Po chwili sięgnąłem po alkohol i... wszystko stało się kolorowe. Piłem coraz więcej, aż w pewnym momencie...puf... nagle moja pamięć się skończyła. Pamiętam tylko, że obudziłem się w nocy z ogromnym kacem i słyszałem jakby jakieś zwierzę obdzierano ze skóry. Dość dziwne to było, jakby ktoś nawet sam nie wiem... Obudziłem się z moich rozmyśleń, akurat, żeby zobaczyć błyszczącą Andy, która sięga po wodę. Nagle ktoś zaczął się przedzierać przez zgromadzonych, aż w końcu przeszedł, podszedł do Andy i powiedział:

- Wiedziałem, że ciebie tu znajdę - przybliżył się i przytulił dziewczynę, ta, z uśmiechem odpowiedziała.

- A gdzie indziej mogłabym być? - Spytała szeptem, ale i tak dało się ją usłyszeć.

- Może w łóżku - zaśmiali się oboje, po czym na moje serca spadł ogromny kamień miażdżąc je doszczętnie. Wiecie czemu? Gdyż szanowna para się pocałowała. Każda pojedyńcza osoba patrzyła wielkimi oczami na Andy i jej...chłopaka. Mam nadzieję, że to jest tylko zły sen, że ona nie całuje tak łapczywie blondyna.

- Co ona robi, przecież Matt to tancerz. Ugh.., chciałbym być na jego miejscu - usłyszałem jak ktoś mówi z nutką zazdrości w głosie. Popatrzyłem jeszcze przez chwilę w stronę pary blondynów i poszedłem do kuchni. Patrzenie na nią każdego dnia przez okrągły tydzień będzie dla mnie udręką, a do tego mamy pomóc wszystkim uczestnikom w przewspaniałym szóstym tygodniu. Ja się chyba zamorduję. Wziąłem do ręki kabanosa i zacząłem go jeść pogrążając się w myślach...

Dreams come true... / Harry Styles FanFiction/ skończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz