Chapter 14

724 17 2
                                    

odetchnął – Jadę w trasę.... nie będzie mnie chyba z rok. To trochę smutne zważywszy na to, że dopiero rozpoczęliśmy naukę. A w przyszłym roku byśmy już nie chodzili do niej.Ale może będziemy mniej, jeszcze nie wiem. - Hazza mój kochany Loczek wyjeżdża, ale trudno. Przecież to jego praca. Kiedyś byłam jego fanką, a teraz? Jest moim najlepszym przyjacielem, oczywiście zaraz za dziewczynami. Ale chyba dobrze się złożyło. Christina oraz Amelia w końcu mnie namówiły do x factora. Jeśli przejdę trochę dalej niż pierwszy casting, w co nie wierzę, to i tak byśmy nie mieli dla siebie czasu.

- Spoko, rozumiem. Masz swoje fanki nie możesz ich zostawić. - uśmiechnęłam się lekko, na co on odpłacił się tym samym. - Tylko nie zapomnij o swojej największej tu na miejscu. - pogroziłam palcem na co on się zaśmiał i mnie przytulił.

- Nie martw się na pewno nie zapomnę. - wyszeptał mi do ucha w uścisku, przy czym przeszły mi ciarki po plecach. - Będę dzwonił tylko jak mi czas pozwoli i będziemy rozmawiać tak jakbym tu był, tylko szkoda, że nie będziemy mogli być nawet na tym samym kontynencie.

- Mam nadzieję, że nam się uda, ale liczę na to, że ty też będziesz mnie wspierał. - odsunęłam się od niego i zaśmiałam zadziornie.

- Ale w czym? - Miał zdezorientowaną minę. No jasne, że miał taką przecież nigdy mu się nie chwaliłam moimi zdolnościami, a szczególnie nie podzieliłam się tym, że idę do x factora.

- Idę na casting do x factor.

- WOW. Nie no nie źle. Nigdy mi nie mówiłaś, że potrafisz śpiewać.

- Nigdy nie pytałeś... Ale lepiej mi powiedz kiedy wyjeżdżasz?

- Za tydzień... - posmutniał, mamy mało czasu, ale ja się ucieszyłam, gdyż miałam za dwa dni kasting i mógłby ze mną poćwiczyć. Tak samo jak ze mną pójść. Nie musiałabym być tylko z dziewczynami, a teraz pójdziemy w trójkę.

- I co masz zamiar im zaśpiewać? - spytał.

- Kelly Clarkson – Because of you. - wiedziałam zawsze co będę śpiewać, jeśli kiedykolwiek pójdę na taki casting. Kocham tą piosenkę. Wszyscy, którzy słuchali, gdy ją śpiewam, mówią mi, że jak słyszą mnie wykonującą mnie ten utwór, czują ode mnie mnóstwo emocji. Aż w pewnym momencie płaczą, nie wiem czemu. Piosenka oraz wykonanie jak każde inne.

- Serio? zaśpiewaj mi.

- no nie wiem. Znam cały tekst na pamięć od paru lat, ale mógłbyś mi pomóc w ucięciu, żeby nie było zbyt długie? To ma trwać około dwóch minut. - zapomniałam o tym czasie. Zawsze ćwiczyłam całą piosenkę.

- Jasne, posłuchaj zawsze najważniejsze jest, żeby był początek potem refren i już dajesz ostatnią zwrotkę. I będzie okej. - Jego rady były bardzo korzystne, dobrze jest mieć przyjaciół zawodowych muzyków. Gdy już skończyliśmy ucinanie utworu poprosił mnie o zaśpiewanie. Zaczęłam grać na gitarze, aż w pewnym momencie słowa wypływały ze mnie same. Widziałam, że ma szklanki w oczach.

- Co ci jest? - spytałam gdy skończyłam.

- to...to...to było

- tak?

- To było piękne. - zarumieniłam się.

- Dziękuje.

- Czemu wcześniej nie zdecydowałaś się na ten program? Na przykład rok temu bylibyśmy wtedy tam razem.

- Wiesz. A nie lepiej, że się poznaliśmy w taki sposób jakim było nam dane?

- Masz rację.

- Może chciałbyś ze mną poćwiczyć do występu ?

- No problem.

- Dzięki, że chcesz mi pomóc. Ale – odchrząknęłam – mam prośbę pójdziesz tam ze mną i dziewczynami? - Miałam proszącą minę wymalowaną na twarzy.

- Nie martw się na pewno z tobą pójdę.

- Dziękuje, nawet nie wiesz ile to dla mnie znaczy.

Po paru godzinach byliśmy, przynajmniej ja, zmęczeni. Więc udaliśmy się na dół i usiedliśmy na kanapie.

- Co teraz robimy? - spytał. Hm... chyba mam gdzieś szczęki, ale nie wiem czy mu się spodoba. Wstałam, a następnie poszłam do kuchni. Wzięłam dwie coca-cole, do tego szklanki i dodatkową dużą butelkę, gdyby się skończyło. Przygotowałam jeszcze popcorn i wróciłam do pokoju.

- ym... to znaczy seans filmowy? - zapytał. Widziałam jak się uśmiecha na ten pomysł.

- A cóż by innego? To jak „Szczęki” czy może „Rytuał”, a może jeszcze... czekaj zaraz wracam. - Poszłam szybko po „REC” do swojego pokoju, zawsze się bałam to nawet zacząć oglądać, dobrze, że zwykle się nie boje horrorów, ale po tym co mi znajomi opowiadali na temat tego filmu, szkoda gadać. Kupiłam go, ale nie miałam z kim go oglądnąć.

- Słuchaj – zaczęłam, gdy się już usadowiłam na kanapie.

- Mam tutaj film, ale z opowiadań znajomych wynika na to, że jest naprawdę stra... - nie dokończyłam bo Harry mi przerwał.

- Trudno, chciałbym obejrzeć z tobą ten film. Chyba musisz go w końcu obejrzeć. - Uśmiechnął się do mnie a ja straciłąm wszelkie wątpliwości.

- Jasne. No to włączamy. - wstałam z kanapy i włożyłam film do kina domowego. Stworzyłam atmosferę, czyli, wyłączyłam wszystkie światła i zasłoniłam wszystkie żaluzje. Teraz jedyne światło dawał telewizor. Usiadłam na kanapie dość daleko od Loczka. Jakoś dziwnie mi było. On się rozłożył i oparł rękę na brzegu kanapy. Już po paru minutach byłam wtulona w Harrego. Oczywiście najpierw był trochę zszokowany moim zachowaniem, lecz po chwili się rozluźnił i przytulił mnie do siebie, gdy były jakieś straszniejsze sceny, przytulał mnie mocniej, gładził moje plecy, bawił się moimi włosami lub po prostu szeptał mi do ucha miłe słowa, lub żebym się nie bała. W tych momentach byłam pewna, że zaraz umrę. Myślałam, że moje serce zaraz zniknie z mojej klatki piersiowej. „Spokojnie Andy jesteście TYLKO przyjaciółmi, a przyjaciele tak nie reagują, gdy przyjaciel ich przytuli lub będzie głaskać po plecach, nie powinny ci przechodzić dreszcze za każdym razem, gdy przyjaciel dotknie twoich pleców”. Myślałam cały czas, po czym się troszkę uspokoiłam. Muszę zacząć panować nad moimi zachowaniami. Film się kończył, a ja lekko zwróciłam głowę, w stronę Harrego i tylko rozkoszowałam się jego zapachem. Byłam tak tym zafascynowana, że zasnęłam za nim się obejrzałam.

________________

bardzo prosze o komentrze :D :***

Dreams come true... / Harry Styles FanFiction/ skończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz