1

3.4K 261 187
                                    



To były ich prawdziwe, pierwsze wspólne wakacje. Nie wypad na jeden dzień nad morze pożyczonym samochodem rodziców Jina, ani kilkugodzinna wspinaczka po okolicznych górach. To miała być "Wielka europejska przygoda", jak zatytułował pierwszy wpis na ich wspólnym blogu, Namjoon, kiedy wyruszali z Korei. Kilka tygodni wakacji i wielkie tournee po Skandynawii. Norwegia, Szwecja, a na końcu Finlandia. Dziś mieli jechać na północ, do jednego z najdalej wysuniętych miast w Norwegii. O ile wszystko pójdzie zgodnie z planem, na co się nie zanosiło.

Dochodziła dziesiąta, a oni wciąż byli w wynajętym mieszkaniu, chociaż powinni pół godziny temu wymeldować się i jechać taksówkami na dworzec kolejowy, z którego mieli pociąg do kolejnego miasta na swojej trasie podróży. Hobi zacisnął mocniej ręce w pięści, ze złością przeklinając swój budzik, który nie zadzwonił.

- Ustawiałem go wieczorem - mruknął sam do siebie, zapinając plecak. Rzucił okiem za okno. Na trawniku przed domem biegał mały, biały pies, którego ujadanie obudziło go trochę wcześniej. Tylko dlatego, niecałą minutę później, Hoseok zerwał się na równe nogi i zaczął budzić wszystkich po kolei, zrzucając z nich kołdry. Chłopak podziękował po cichu niewychowanemu psu i otworzył drzwi do swojego pokoju. - Zbierajcie się, nie mamy czasu! - krzyknął, wychodząc. W pośpiechu zgarnął rzeczy leżące na stole w kuchni i schował je do kartonowego pudełka. - Jungkook, wstawaj!

- Przecież już nie śpię - odparł młodszy chłopak, wychylając się na chwilę z łazienki. Włosy sterczały mu w każdym możliwym kierunku. Był opuchnięty na twarzy, jakby nie spał pół nocy, co było prawdą, bo razem z Taehyungiem grali w gry na komórkach, ale przynajmniej był ubrany, co Hobi przyjął z ulgą.

- Ja też! - odezwał się ze środka Jimin. Pomachał Hoseokowi ręcznikiem i z powrotem schował się w łazience. Hobi westchnął cicho pod nosem.

- Jin hyung! - krzyknął znów i zaczął otwierać szafki, sprawdzając, czy na pewno wszystko spakowali. - Woda, ryż, ramen - zaczął wyliczać, zerkając szybko na karton. Wydawało się, że wszystko z kuchni już zostało zabrane.

- Pakuję Namjoona! - odezwał się głos z najdalszego pokoju. Po chwili drzwi otworzyły się z głośnym skrzypnięciem.

- Sam się nie może spakować? - spytał już trochę ciszej Hoseok, kiedy Jin wszedł do kuchni z otwartym plecakiem w ręku. - Gdzie on jest tak właściwie?

- W drugim kiblu siedzi i się pindrzy od godziny - odparł ze złością chłopak. Złapał w locie ręcznik, który rzucił mu przez uchylone drzwi łazienki Jungkook i nawet nie patrząc na niego, wepchnął go do środka plecaka. - Gdzie jest Suga?

- Już na dole, wymeldowuje nas - odparł Hobi. - Taehyung! - wydarł się na całe gardło, zaklejając taśmą karton, który zaraz podał Jinowi.

- Obecny! - chłopak wychylił się z łazienki, w której siedział już Jungkook i Jimin. Hoseok przez chwilę patrzył na niego zaskoczony. Nawet nie chciał się pytać, jak udało im się zmieścić do tak małego pomieszczenia i dlaczego w sumie siedzą tam wszyscy razem. Potarł tylko zmęczone oczy i spytał słabym głosem - Spakowany?

- Taaaa-jest, hyung - Taehyung uśmiechnął się do niego szeroko, zasalutował mu i zaraz schował się z powrotem do środka. Hobi czuł, że powoli nadchodzi potężny ból głowy. A dopiero była dziesiąta rano i przed nimi wielogodzinna podróż pociągiem, a potem jeszcze samochodem. Miał ochotę wrócić do łóżka i już z niego nie wychodzić. Najchętniej aż do powrotu do Korei. Jednak wiedział, że to niemożliwe, więc zacisnął tylko, o ile to możliwe, mocniej pięści i zaczął ogarniać w pośpiechu mieszkanie.

✔Midnight Sun | BTSWhere stories live. Discover now